- W pierwszej chwili nie wiedziałem, co tam robi, schylał się i coś wydłubywał - mówi Janusz Grula. - Szedłem do zaparkowanego w pobliżu samochodu i przyjrzałem się bliżej. W świetle zapalonych reflektorów auta, było widać, że ma w ręku cebulki.
Nasze informacje potwierdza ogrodnik miasta, Roman Giziński.
- Rzeczywiście ślady dziur w ziemi jasno wskazują, że ktoś powyciągał cebulki - mówi. - Nie mogło tego zrobić zwierzę. Takie ślady widać na placu Rybaka i skwerze Zesłańców Sybiru.
Akcję sadzenia żonkili wymyśliła i przeprowadziła Świnoujska Organizacja Turystyczna. W kwietniu miało się pojawić w mieście ponad 40 tysięcy kwiatów. Cebulki sadzili członkowie ŚOT, uczniowie szkół, urzędnicy. Problemy były już wcześniej. Okazało się, że część cebulek jest źle posadzona. Firma zajmująca się zielenią w mieście poprawiała sadzenia. Dodatkowo zostały przed zimnem przykryte wiórami.
- Poradziliśmy sobie z tym problemem - mówią urzędnicy. - Z kradzieżą jest gorzej. Można dosadzić żonkili, ale gdzie dokładnie? Trudno teraz ustalić konkretnie.
Koszt jednej cebulki (w zależności od jej wielkości) waha się od 20 do 40 groszy. Wydawać by się mogło, że to marny zarobek dla złodzieja.
- Jak wyciągnie kilkadziesiąt sztuk i sprzeda gdzieś na działkach to na tanie wino zarobi - denerwuje się pan Janusz. - Albo posadzi na własnej działce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?