Wciąż nie wiadomo, kto będzie pełnił funkcję pierwszego szkoleniowca szczecinian w tym spotkaniu. Być może będzie to duet Major - Marcin Flieger. Ten drugi jest kontuzjowany, ale zna dobrze zespół i ma wieloletnie doświadczenie z polskich parkietów. Pewne jest jednak to, że trener Krzysztof Koziorowicz zadebiutuje w roli pierwszego szkoleniowca Wilków 15 lutego, podczas wyjazdowego starcia ze Startem Lublin.
Czara goryczy przelała się po dwóch kolejnych porażkach w spotkaniach, które były do wygrania. Szczecinianie przegrali z Polfarmeksem Kutno oraz SIDEn Toruń.
Ósme miejsce w ligowej tabeli na tym etapie rozgrywek nie jest fantastycznym osiągnięciem beniaminka. Bynajmniej nie beniaminka, w którego szeregach znajdują się tacy zawodnicy jak: Marcin Flieger, Paweł Mróz, Maciej Majcherek, a od niedawna także Zbigniew Białek. To bardzo doświadczeni gracze, w większości, z historią w ekstraklasie, a nawet w reprezentacji Polski. Potencjał Wilków jest zatem bardzo duży, co doskonale pokazuje zwycięstwo 75:69 z MOSiR Krosno, jedną z najsilniejszych ekip ligi.
Zasług trenerowi Markowi Żukowskiemu odmówić nie można. Jest jednym z ojców sukcesu, którym był awans szczecinian na zaplecze ekstraklasy. W październiku zadebiutował na poziomie bardzo wymagającej, pierwszej ligi. W końcówkach paru spotkań szkoleniowcowi zabrakło niezbędnego doświadczenia. Zła rotacja, brak poprawy w grze obronnej - to główne zarzuty w kierunku trenera Żukowskiego ze strony szczecińskich kibiców. Ich krytyka z meczu na mecz była coraz głośniejsza. Duże apetyty
Decyzja o zmianie na stanowisku pierwszego szkoleniowca w końcu zapadła. Zarząd klubu postanowił, że od 10 lutego (najbliższy poniedziałek) funkcję pierwszego szkoleniowca obejmie Krzysztof Koziorowicz. Jego asystentami będą Mieczysław Major oraz Marek Żukowski, który u boku bardziej doświadczonych trenerów będzie mógł nabierać cennego ligowego obycia. Koziorowicz do końca sezonu będzie łączyć nowe obowiązki z funkcją pierwszego szkoleniowca Wilczyc.
Apetyty szczecinian są mocno rozbudzone. Gra w fazie play off jest obowiązkiem naszych koszykarzy. Miejsce inne, niż czołowa ósemka po zakończeniu rundy zasadniczej, traktowane byłoby jako wielkie rozczarowanie. Zarząd Wilków Morskich kilkukrotnie w tym sezonie udowadniał, że odważnych decyzji się nie boi.
Teraz do grona klasowych zawodników dołączył doświadczony sztab szkoleniowy. Być może jest to recepta na końcowy sukces, choć z pewnością sytuacja, gdy jeden szkoleniowiec prowadzi dwa kluby, nie jest normalna. Pewnie po zakończeniu obecnego sezonu władze postarają się odciążyć trenera Koziorowicza, zatrudniając jeszcze jednego fachowca.
Co słychać w Spójni? Stargardzki zespół zagra po raz dziesiąty w tym sezonie na wyjeździe. Wszystkie dziewięć wcześniejszych spotkań na parkietach rywali przegrał. Trudno więc oczekiwać, że raptownie w Szczecinie się przełamie i zwycięży. Tym bardziej w meczu z zespołem, który ma dużo większe aspiracje i nie zadowoli się ósmym miejscem w tabeli.
Spójnia w minioną niedzielę zagrała jedno z lepszych spotkań wyjazdowych, ale i tak przegrała jedenastoma punktami ze Startem Lublin. W tym meczu z dobrej strony pokazał się Łukasz Kwiatkowski, który niedawno dołączył do Spójni, ale w pierwszych dwóch spotkaniach nic ciekawego nie pokazał. Tym razem zanotował dziesięć zbiórek, a cały stargardzki zespół wygrał rywalizację pod koszami. I tutaj stargardzka drużyna musi wypatrywać swojej szansy w derbach. Rzutowo w tym sezonie prezentuje się kiepsko i przekroczenie granicy 60 punktów jest często nieosiągalne.
Jeśli jednak koszykarze Spójni będą skutecznie grać pod koszami i wygrają rywalizację o zbiórki, to nie muszą wypaść źle w derbach. W sobotnim meczu szczególnie będą chcieli się pokazać Karol Pytyś, Marcin Stokłosa i Marcin Zarzeczny, którzy występowali w szczecińskich zespołach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?