Po raz pierwszy od wielu lat urzędnicy zdecydowali się na taki protest. Przyszli z transparentami, gwizdkami, szczekaczkami, ubrani w czarne koszulki. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, Powiatowego Urzędu Pracy i Żłobków Miejskich. Zarabiają średnio od 1200 do 1600 zł na rękę. To jedne z najniższych pensji wśród pracowników samorządowych. Chcą 500 złotych podwyżki, wyrównania od kwietnia i zagwarantowania w budżecie wzrostu płac w kolejnych latach.
- Stać nas na opłacenie rachunków za mieszkanie, gaz, prąd. I to koniec. Nie stać nas na wyjście z dziećmi do kina, wyjazd na wycieczkę, pójście do filharmonii. Stoimy tu, bo popadamy w nędzę - mówiła Barbara Kozdra ze szczecińskiego pup-u.
Wznosili okrzyki: "Dajcie podwyżki, obietnice jeść nie dają", "Na wszystkim oszczędzamy, bo za mało zarabiamy", "Kto w PUP pracuje, temu pieniędzy brakuje".
Większość pikietujących stanowiły kobiety. Opowiadały o swoich problemach.
- Zarabiam niewiele ponad 1200 zł. Mam dwójkę małych dzieci. Kilka dni temu spytały mnie, czy w tym roku w końcu pojedziemy na wakacje. Obiecałam im to. I nie dotrzymam obietnicy. Jestem podłą matką, bo nie mogę realizować marzeń swoich dzieci. Nie stać mnie na to - mówiła jedna z pikietujących.
- Ciągle podnoszą swoje kwalifikacje, aby lepiej pracować. I co z tego? Mam 1600 złotych wypłaty i stać mnie praktycznie tylko na opłacenie rachunków. Zaczęłam się ubierać w sklepach z używaną odzieżą, żeby dziecko miało wyprawkę do szkoły - żaliła się kolejna urzędniczka.
Do protestujących wyszedł Krzysztof Soska, zastępca prezydenta Szczecina. Nie miał wielu optymistycznych informacji.
- Zdajemy sobie sprawę, że żyje się coraz ciężej - zaczął.
- Ale nie wszystkim - krzyknął ktoś z tłumu, nawiązując do wyższych pensji pozostałych pracowników urzędu miejskiego.
- Wszystkim - odpowiedział niezrażony zastępca prezydenta.
Jego przemówienie urzędnicy zakłócili gwizdami i okrzykami.Potem przekazali mu petycję i żądania. Na ich realizację szans raczej nie ma. Zgodnie z projektem budżetu płace urzędników mają być w przyszłym roku zamrożone.
- Ostrzegamy, że w przypadku nie zrealizowania naszych postulatów będziemy podejmować kolejne działania protestacyjne - mówił Mieczysław Jurek, szef zachodniopomorskiej Solidarności.
- Ci ludzie naprawdę zarabiają niewiele. Proponuję, aby w przypadku, gdy znajdą się wolne środki, przekazać je na podwyżki dla pikietujących - zaproponował radny Jerzy Sieńko.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?