Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy wyszli na ulicę. "Dość biedy, dość nędzy" [wideo, foto]

Mariusz Parkitny [email protected]
Pikieta zaczęła się o godzinie 16, po zakończeniu pracy protestujących urzędników. Mieli zgodę na zgromadzenie. Petycję wręczyli też przewodniczącemu rady miasta. Na razie bez efektów.
Pikieta zaczęła się o godzinie 16, po zakończeniu pracy protestujących urzędników. Mieli zgodę na zgromadzenie. Petycję wręczyli też przewodniczącemu rady miasta. Na razie bez efektów. Andrzej Szkocki
- To poniżające, że w taki sposób musimy walczyć o godne życie - mówili wczoraj pracownicy szczecińskiego magistratu. Dwustu pikietowało wczoraj pod urzędem żądając podwyżek.

Pikieta urzędników w Szczecinie

Po raz pierwszy od wielu lat urzędnicy zdecydowali się na taki protest. Przyszli z transparentami, gwizdkami, szczekaczkami, ubrani w czarne koszulki. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, Powiatowego Urzędu Pracy i Żłobków Miejskich. Zarabiają średnio od 1200 do 1600 zł na rękę. To jedne z najniższych pensji wśród pracowników samorządowych. Chcą 500 złotych podwyżki, wyrównania od kwietnia i zagwarantowania w budżecie wzrostu płac w kolejnych latach.

- Stać nas na opłacenie rachunków za mieszkanie, gaz, prąd. I to koniec. Nie stać nas na wyjście z dziećmi do kina, wyjazd na wycieczkę, pójście do filharmonii. Stoimy tu, bo popadamy w nędzę - mówiła Barbara Kozdra ze szczecińskiego pup-u.

Wznosili okrzyki: "Dajcie podwyżki, obietnice jeść nie dają", "Na wszystkim oszczędzamy, bo za mało zarabiamy", "Kto w PUP pracuje, temu pieniędzy brakuje".

Większość pikietujących stanowiły kobiety. Opowiadały o swoich problemach.

- Zarabiam niewiele ponad 1200 zł. Mam dwójkę małych dzieci. Kilka dni temu spytały mnie, czy w tym roku w końcu pojedziemy na wakacje. Obiecałam im to. I nie dotrzymam obietnicy. Jestem podłą matką, bo nie mogę realizować marzeń swoich dzieci. Nie stać mnie na to - mówiła jedna z pikietujących.

- Ciągle podnoszą swoje kwalifikacje, aby lepiej pracować. I co z tego? Mam 1600 złotych wypłaty i stać mnie praktycznie tylko na opłacenie rachunków. Zaczęłam się ubierać w sklepach z używaną odzieżą, żeby dziecko miało wyprawkę do szkoły - żaliła się kolejna urzędniczka.

Do protestujących wyszedł Krzysztof Soska, zastępca prezydenta Szczecina. Nie miał wielu optymistycznych informacji.

- Zdajemy sobie sprawę, że żyje się coraz ciężej - zaczął.

- Ale nie wszystkim - krzyknął ktoś z tłumu, nawiązując do wyższych pensji pozostałych pracowników urzędu miejskiego.

- Wszystkim - odpowiedział niezrażony zastępca prezydenta.

Jego przemówienie urzędnicy zakłócili gwizdami i okrzykami.Potem przekazali mu petycję i żądania. Na ich realizację szans raczej nie ma. Zgodnie z projektem budżetu płace urzędników mają być w przyszłym roku zamrożone.

- Ostrzegamy, że w przypadku nie zrealizowania naszych postulatów będziemy podejmować kolejne działania protestacyjne - mówił Mieczysław Jurek, szef zachodniopomorskiej Solidarności.

- Ci ludzie naprawdę zarabiają niewiele. Proponuję, aby w przypadku, gdy znajdą się wolne środki, przekazać je na podwyżki dla pikietujących - zaproponował radny Jerzy Sieńko.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński