Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upomnieli się o dług i trafili do szpitali. Więzienie za zlecenie brutalnego pobicia

Emilia Chanczewska
Szef firmy z Grzędzic i jeden z jego pracowników pokazali urazy, jakich doznali, gdy upomnieli się o swój dług.
Szef firmy z Grzędzic i jeden z jego pracowników pokazali urazy, jakich doznali, gdy upomnieli się o swój dług. Emilia Chanczewska
Na dwa i pół roku za kratki trafi młody szczecinian, który zlecił pobicie budowlańców z podstargardzkich Grzędzic. Musi też zapłacić im 50 000 złotych zadośćuczynienia. Rok do dokonaniu przestępstwa, zapadł wyrok.

Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Stargardzie zakończyła się sprawa dotycząca wydarzeń z początku lipca 2013 roku. Wtedy to do Grzędzic przyjechała grupa bandziorów z kijami bejsbolowymi i metalowymi rurkami i dotkliwie pobiła trzech pracowników firmy budowlanej, którzy upominali się o zaległe pieniądze. O kierowanie pobiciem z użyciem niebezpiecznych przedmiotów oskarżony był Rafał Ł. ze Szczecina, syn szefa spółki, która miała dług u firmy z Grzędzic. Wczoraj sąd uznał go winnym i skazał na dwa i pół roku bezwzględnej kary więzienia, zapłatę 30 tys. zł jednemu i 20 tys. zł drugiemu z poszkodowanych. Trzeci pobity dostał wcześniej od niego 5 tys. zł i nie rości już pretensji. Pobici chcieli wyższego zadośćuczynienia, 80 i 50 tys. zł. Najprawdopodobniej o większe pieniądze będą walczyć na drodze cywilnej.

- 30 tysięcy złotych to dla mnie nieadekwatne pieniądze - mówi Przemysław Łukiewicz z Grzędzic, który był najmocniej poszkodowany. - Straciłem dużo pieniędzy na zabiegi, zastrzyki. Mam uszkodzoną nogę i oczodół. Siadła mi też psychika, stałem się nerwowy, mam problemy ze spaniem. Boję się, że zrobią to jeszcze raz, bo grozili, że jeszcze do mnie przyjadą. A do tej pory nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem.

Dzień przed ogłoszeniem wyroku przed sądem zeznawał ostatni świadek, sąsiad szefa grzędzickiej firmy. Widział, że napastnicy mieli ze sobą narzędzia, pałki, kije. Pobici podkreślają, że gdyby nie pomoc sąsiadów, nie uszliby z życiem.

Rafał Ł. do tej pory nie był karany. Jego obrończyni podkreślała, że chciał tylko nastraszyć współpracowników firmy ojca. Próbowała też podważyć ich wiarygodność podkreślając, że w dniu zajścia, jak i po nim spożywali alkohol. Natomiast prokurator uznał, że oskarżony najwidoczniej naoglądał się za dużo gangsterskich filmów, że z użyciem siły postanowił załatwić biznesowe sprawy. Że wiedział z kim i po co jedzie. A kolega, który mu towarzyszył, był już karany za pobicia. Pod domem szefa firmy budowlanej w Grzędzicach nie było negocjacji. Rafał Ł. wyszedł z samochodu i wskazał grupie mężczyzn, z którą przyjechał, kogo mają pobić. To był niezgodny z prawem samosąd. Konsekwencje poniósł tylko kierujący nim Rafał Ł., grupa mężczyzn, która dokonała pobicia, pozostaje bezkarna.

Wyrok nie jest prawomocny. Skazany po wyjściu z sądu zapowiedział, że będzie się od niego odwoływał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński