Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Futsal Szczecin: Drugie połowy to ostatnio nasza zmora

Maurycy Brzykcy
Maurycy Brzykcy
Andrzej Szkocki
Rozmowa z Grzegorzem Usowiczem, trenerem I-ligowego Futsal Szczecin, który w niedzielę (godz. 16) podejmuje Futbalo Białystok w hali przy ul. Twardowskiego.

- Decyzja o objęciu futsalistów ze Szczecina dwa miesiące temu pewnie łatwa nie była. Szczecinianie zajmowali miejsce w dole tabeli.
- Bardziej cieszyłem się z tego, że wracam do sportu, bo miałem małą przerwę. To był ten impuls, który przeważył o tej decyzji, choć sytuacja zespołu rzeczywiście była mało ciekawa. No, ale gdybym nie wierzył, że można zmienić tę sytuację, to tego zadania bym się raczej nie podejmował. Nadal wierzę i widać już nasze postępy, ale nie jest to jeszcze to, czego oczekuję. Brakuje nam bramek i punktów.

- Trudno już mówić o matematyce, ale pana zdaniem, ilu punktów potrzeba, by utrzymać się w I lidze. W teorii spadają cztery ekipy, ale ostatecznie mogą spaść tylko dwie drużyny.
- Na to, ile drużyn spadnie mamy średni wpływ, a tak naprawdę żaden. Musimy się skupić na tym, by coraz lepiej się prezentować. Żeby pracować na treningach i przekładać to na spotkania ligowe. Wiemy, gdzie mamy braki.

- W ostatnich meczach pana drużyna spisywała się dobrze do przerwy, ale później to rywale dokręcali śrubę i kończyło się porażkami. To problem mentalny, fizyczny czy może inny?
- To rzeczywiście ostatnio była nasza zmora. Mecz trwa 40 minut, a nie 20. Myślę, że zawiniło wszystko po trochu. Brakowało chłodnej głowy. Czasami także ciało już nie niosło, a tego często konsekwencją są błędy i strata goli. Przeciwnicy dobrze to wykorzystywali w meczach z nami,

**- Do roli futsalisty wraca Mateusz Gepert. Czy zobaczymy go na parkiecie już w niedzielę w meczu z Futbalo Białystok?
- Mam nadzieję, że tak. Robimy wszystko, by zagrał przeciwko Futbalo. Mateusz ma także inne obowiązki, gra na trawie i do Łodzi nie mógł pojechać. Liczę, że będzie do dyspozycji w niedzielę i da odpowiedni impuls drużynie.

- Odkąd objął pan stanowisko szkoleniowca Futsal Szczecin trenowaliście dwa razy więcej. To zgranie już widać w meczach?
- Widać po pierwszych połowach (śmiech). A w drugich wracamy do tego, o czym mówiłem wcześniej. Głowa chce, ale ciało i nogi odmawiają posłuszeństwa. To było dobrze widać w Łodzi podczas meczu z Widzewem. Pojechaliśmy z licznymi osłabieniami, mieliśmy tylko siedmiu zawodników z pola. W 1. minucie Kamil Hajdukiewicz dostał czerwoną kartkę i zostało tylko dwóch futsalistów na zmianę. W hali trochę inaczej niż w piłce trawiastej, nie wszystkie braki da się przykryć. Jeden zawodnik się spóźni w akcji i rywale mają dużą przewagę.

- Bardzo przeszkadzają wam kontuzje. Kilku kluczowych graczy ciągle nie może grać. Wrócą w tym sezonie?
- Nie wiem. Naprawdę trudno powiedzieć, czy Maksym Sapon i Rafał Gnap pomogą nam jeszcze w tym sezonie. Obaj mają poważne kontuzje. Maks ma złamany palec, a Rafał pękniętą kość śródstopia. Rozmawiałem z nimi i doskwiera im jeszcze ból. Rafał próbuje się już rehabilitować. To bardzo ważni zawodnicy, można powiedzieć, że podstawowi. Tę lukę po części wypełnić ma Mateusz Gepert.

- Kto według pana gra najlepszy futsal w I lidze?
- Myślę, że jest to lider - AZS UG Gdańsk. Bardzo solidnie wygląda także Widzew Łódź, który ma kilku doświadczonych zawodników i trochę młodzieży. Widać jednak rękę trenera Stanisławskiego. Zdobywają doświadczenie. Z kolei Legia także wygląda nieźle po zimowych wzmocnieniach. Będą się liczyć w walce o awans do Futsal Ekstraklasy.

- W futsalu wciąż wielu jest zawodników, którzy łączą grę na trawie z grą w hali. Tak samo jest w pana drużynie. Czy to widać po dyspozycji graczy, ich zachowaniach na boisku?
- Widać to było w Łodzi. Mamy w drużynie kilku zawodników, którzy występują także w zespołach trawiastych i dzień wcześniej grali w różnych wymiarach czasu spotkania. Akurat Łukasz Kubicki ma trochę inny organizm, ale widać bardziej było to po dyspozycji fizycznej u Karola Ławy czy Konrada Kowalczyka. Rozmawiałem z trenerami z Gdańska czy Obornik. Tam większość zawodników skupia się tylko na futsalu. Natomiast jeżeli chodzi o same zachowania czysto piłkarskie na parkiecie, to raczej negatywnego wpływu to nie ma. To są też doświadczeni zawodnicy. I można bardziej stwierdzić, że akurat zachowania z trawy często wychodzą na plus w hali.

- Klucz do wygranej, przerwania złej serii, zdobycia pana pierwszych oczek z zespołem i odczarowania hali przy Twardowskiego to...
- Chciałbym, żebyśmy byli konsekwentni w niedzielę. Żebyśmy grali to, co potrafimy, bez nerwowych ruchów. Wierzę, że wygramy i bardzo liczę na ten niedzielny pojedynek. Zwycięstwem przerwiemy serię, odczarujemy hali i zdobędziemy pierwsze punkty w mojej kadencji.

- Czy Futbalo Białystok jest do tego idealną drużyną? W pierwszej rundzie remis 3:3 w meczu z Futsal Szczecin, a dodatkowo to ekipa z dołu tabeli.
- Większość z naszych ostatnich spotkań było z drużynami z czuba tabeli i one pokazały nam miejsce w szeregu. Z drugiej strony gra z nimi musi zaprocentować w późniejszych meczach z ekipa z dołu tabeli. Przebłyskiem był mecz w Obornikach, choć przegrany. Rywale musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. W niektórych fragmentach mieli problem z wyprowadzeniem piłki. Zdominowaliśmy ich i stworzyliśmy więcej okazji niż w trzech pozostałych starciach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński