Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna pomyłka: ktoś zamienił ciała dwóch zmarłych kobiet

Marek Rudnicki
Ktoś pomylił ciało zmarłej kobiety.
Ktoś pomylił ciało zmarłej kobiety. Archiwum
W piątek odbył się pogrzeb mamy pani Alicji. W poniedziałek wezwano ją do szpitala. Tam zobaczyła w kostnicy swoją mamę. Wczoraj ekshumowano zwłoki osoby, którą pochowano. Dziś drugi pogrzeb.

Pani Alicja doznała szoku, kiedy trzy dni po pogrzebie zobaczyła ciało mamy w kostnicy szpitala przy ulicy Arkońskiej.

- Najbardziej boli zachowanie tych, którzy zawinili - komentuje zdenerwowany Jan Nikiel, kuzyn zmarłej. - Zadzwonili trzy dni po pogrzebie do Alicji nic jej nie mówiąc, po co ma stawić się w kostnicy szpitala. Nie przygotowano jej na to psychicznie. Przyjeżdża w poniedziałek i widzi mamę, którą pochowała w piątek. Brakuje mi słów na nazwanie takiego traktowania.

Jak doszło do zamiany ciał w prosektorium szpitala przy ul. Arkońskiej? Nie wiadomo. Wyjaśniać to będzie dyrekcja szpitala i kierownictwo zakładu pogrzebowego.

- Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co się stało i bardzo współczuję rodzinie - tłumaczy kierowniczka zakładu pogrzebowego. - Musimy to ze szpitalem koniecznie wyjaśnić. Ja wiem tylko tyle, że moi pracownicy sami nie zabierają zwłok, bo im nie wolno. Wydaje je prosektor szpitala. A już teraz próbuje się zrzucić całą odpowiedzialność na nas.

- Nie wiem, jak można pomylić ciała, skoro zwłoki mają opaski z imieniem i nazwiskiem. To co, zakład pogrzebowy nie patrzy, kogo chowa, a szpital nie widzi, kogo im wydaje? Sprawę oddamy do prokuratury - mówi kuzyn zmarłej. - To nieludzkie zachowanie.

Rodzina zmarłej ma do firmy pogrzebowej również inne zastrzeżenia. Skarży się na zachowanie, gdy wyszło na jaw, że pomylili ciała.

- W umowie było rozebranie grobu wujka, pochowanie cioci i złożenie pomnika po pogrzebie - mówi Jan Nikiel. - Gdy zakład pogrzebowy dowiedział się, że rezygnujemy z ich usług i kolejny pochówek zlecamy innej firmie, to kazali nam samym sobie złożyć pomnik. To zachowanie poniżej wszelkiej krytyki.

Zakład pogrzebowy też ma zastrzeżenia, ale do rodziny.

- Trumna w kościele w Zdrojach była przez pół godziny otwarta - mówi kierowniczka zakładu. - Nie rozumiem, jak można było wówczas nie wnieść żadnych zastrzeżeń co do osoby leżącej w trumnie. Nikt jej nie poznał?

Pani Alicja, córka zmarłej tłumaczy, że w kościele było bardzo dużo osób. Twarz zmarłej była przesłonięta czarnym szalem.

- Rodzina mnie przekonywała, że po śmierci twarz się mocno zmienia - mówi córka zmarłej. - Choć wspominali, że mama bardzo się zmieniła. Bardzo przeżyłam tę śmierć. Trudno reagować racjonalnie.

Wczoraj ta sama firma pogrzebowa, która pochowała kobietę, dokonała jej ekshumacji. Rodzina pochówek zleciła innej firmie. Próbowaliśmy skontaktować się z dyrekcją szpitala, ale nie odbierano telefonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński