Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukają trucizny. Kontrolują sklepy, hurtownie, piekarnie

Mariusz Parkitny
Marta Skalska i Wanda Janiszewska ze stargardzkiego sanepidu sprawdzały, jakie proszki do pieczenia sprzedawane są w supermarkecie. Z tyłu kierownik sklepu Dariusz Iwanyk.
Marta Skalska i Wanda Janiszewska ze stargardzkiego sanepidu sprawdzały, jakie proszki do pieczenia sprzedawane są w supermarkecie. Z tyłu kierownik sklepu Dariusz Iwanyk.
Jest już prawie pewne, że do zachodniopomorskiego nie trafiło mięso zatrute dioksynami. Ale sanepid nadal to sprawdza.

- Otrzymaliśmy we wtorek zapewnienie inspektora głównego weterynarii i sanitarnego, że wieprzowina nie trafiła do naszego regionu. Poszukiwana partia mięsa zgodnie z dokumentami bilansuje im się i wynika, że trafiła do innych regionów - powiedział Kazimierz Brzeski, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Sanitarno-Epidemilogicznego w Szczecinie.

Ponad 660 ton zatrutego mięsa trafiło do Polski z Irlandii. Dioksyny w dużych ilościach mogą wywoływać raka i zmiany genetyczne. Sanepid nadal jednak będzie kontrolował hurtownie i sklepy. Sprawdza też, czy na nasz rynek nie trafił chiński proszek do pieczenia zawierający melaminę. Powoduje niewydolność nerek. Kontrole trwają w cały regionie.

- Skontrolowaliśmy pięć punktów i nigdzie nie stwierdziliśmy niebezpiecznych produktów - mówi Elżbieta Urbanek, zastępca dyrektora PSSE Stargard.

"Głos" towarzyszył wczoraj kontroli w "Stokrotce - supermarkecie Berti 119". Okazało się, że sprzedają tam wyłącznie proszek do pieczenia krajowych producentów, a dostawy mięsa są systematyczne.

- Nie ma tu magazynowania mięsa, ani niewłaściwych praktyk jego odświeżania
- mówi Wanda Janiszewska z sanepidu.

Podobnie było w Świnoujściu. Kontrolowano zakłady przetwórstwa spożywczego, piekarnie i cukiernie. Dziś będą przeprowadzane kontrole w magazynach hurtowni i sklepach spożywczych.

- Mamy na to czas do 17 grudnia, ale nie chcemy czekać - mówi Jadwiga Gawryluk ze świnoujskiego sanepidu. - Kontrole interwencyjne wykonujemy natychmiastowo.

Jarosław Węglarz, kierownik Zakładu Piekarsko-Cukierniczego "Społem" PSS podkreśla, że jego zakład podobnie jak większość małych przedsiębiorstw nie sprowadzają artykułów z Chin.

- Dopiero co była afera z mlekiem w proszku, jakim zatruły się tam dzieci - mówi nasz rozmówca. - Jesteśmy ostrożni. Mamy swoich, lokalnych, sprawdzonych dostawców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński