Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecińscy lekarze pierwsi w województwie wszczepiają neurostymulatory

Anna Miszczyk
- Elektrodę umieszcza się w kanale kręgowym, a generator wszywa się pod skórę zwykle na brzuchu, pod obojczykiem lub na plecach - wyjaśnia dr Leszek Herbowski.
- Elektrodę umieszcza się w kanale kręgowym, a generator wszywa się pod skórę zwykle na brzuchu, pod obojczykiem lub na plecach - wyjaśnia dr Leszek Herbowski. Marcin Bielecki
Jest ratunek dla chorych cierpiących na przewlekłe bóle krzyża, biodra, nóg czy rąk. Szpital Wojewódzki w Szczecinie wszczepia im przeciwbólowe neurostymulatory.

Neurostymulator przeciwbólowy to urządzenie wielkości pudełka zapałek.

- Wytwarza pole elektromagnetyczne, które zaburza przesyłanie bodźców bólowych z rdzenia kręgowego do mózgu - wyjaśnia dr Leszek Herbowski, neurochirurg z oddziału neurochirurgii, który wszczepia takie urządzenia. - Jeśli impuls bólowy nie dociera do mózgu, to pacjent nie odczuwa bólu. Można powiedzieć, że neurostymulator likwiduje ból.

Takie rozwiązanie to wybawienie dla chorych, którzy odczuwają bóle krzyża, biodra, nóg czy rąk, mimo stosowania bardzo silnych środków przeciwbólowych. Po wszczepieniu neurostymulatora przestają cierpieć.

Operacja polega na wszczepieniu elektrody stymulującej i generatora. Elektrodę umieszcza się w kanale kręgowym, a generator wszywa pod skórę zwykle na brzuchu, pod obojczykiem lub na plecach.

- Operacje wykonuje się dwuetapowo - mówi dr Herbowski. - Przed wszyciem na stałe generatora pod skórę wykonujemy przez tydzień test stymulacji. W tym czasie pacjent sam obserwuje skuteczność działania urządzenia. Sam zabieg operacyjny trwa do godziny, a pobyt chorego w szpitalu do 2-3 dni.

Do operacji kwalifikują się osoby z przewlekłymi bólami kręgosłupowo-korzeniowymi (trwającymi dłużej niż 6 miesięcy), najczęściej po przebytych wcześniej operacjach kręgosłupa, a także chorzy z tzw. bólami kauzalgicznymi (piekąco-rwącymi, pojawiającymi się nagle), bólami w niedokrwieniu nóg lub wieńcowymi (gdy nie można leczyć ich chirurgicznie lub środkami farmakologicznymi).

- Ta metoda jest już w Polsce i na świecie stosowana. W naszym województwie jej dotąd nie wykonywano - mówi prof. Jan Ślósarek, ordynator oddziału neurochirurgii szpitala wojewódzkiego w Szczecinie. - Trzeba było przygotować do takich operacji ludzi. My przeszkoliliśmy 3 osoby. Trwało to półtora roku. Poza tym samo urządzenie jest drogie. Procedura kosztuje 40 tys. zł. Przeprowadziliśmy już dwie takie operacje.

Na ten rok Narodowy Fundusz Zdrowia zakontraktował kolejne cztery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński