Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin potrafi

Krystyna Pohl
Magda Drabik i Tomasz Płoński, opiekunowie Tunas Samudera.
Magda Drabik i Tomasz Płoński, opiekunowie Tunas Samudera. Andrzej Szkocki
Ponad 90 żaglowców i jachtów, około dwieście jednostek towarzyszących, trzy tysiące żeglarzy, półtora miliona turystów - tak wyglądał Szczecin.

W ponadpółwiecznej historii The Tall Ships` Races, Szczecin po raz pierwszy był organizatorem finału tych prestiżowych regat. Tych kilka dni sierpnia na zawsze pozostanie w pamięci gości i mieszkańców.

Miasto na medal

W ich opinii Szczecin przygotował tę imprezę po mistrzowsku. Liczbą największych żaglowców klasy A (16) i różnorodnością imprez towarzyszących przyćmił inne miasta portowe.

- Aż żal wyjeżdżać - powtarzali żeglarze na wielu jednostkach i dodawali - Chcemy tu wrócić jak najszybciej. - Szczecin postawił poprzeczkę tak wysoko, że trudno będzie mu dorównać - to słowa prezydenta Gdyni, która w 2009 roku będzie gospodarzem rozpoczęcia regat.

Najstarsi mieszkańcy zgodnie powtarzają, że takiej imprezy w Szczecinie nie pamiętają.

- Rozmach finału regat przyćmił wszystko, co działo się dotychczas nie tylko na Wałach Chrobrego - uważa Jerzy Mickiewicz, współwłaściciel kina Pionier. - Mam nadzieję, że ta impreza przełamała pewien marazm i nareszcie pozbawiła nas kompleksów. Rozmawiałem z wieloma ludźmi i słyszałem w ich głosie dumę z faktu, że są szczecinianami. Szczecin potrafi! To teraz powinno być nasze hasło.

Kapitanie, zostańmy dłużej

Bożena Thomsen "zaciagnęła się" na Lorda Nelsona.
Bożena Thomsen "zaciagnęła się" na Lorda Nelsona. Andrzej Szkocki

Magda Drabik i Tomasz Płoński, opiekunowie Tunas Samudera.
(fot. Andrzej Szkocki)

Tak prosiła swojego dowódcę 40-osobowa załoga malezyjskiego żaglowca Tunas Samudera. Niestety, nie było to możliwe. Brygantyna, będąca szkolną jednostką Marynarki Wojennej Malezji, jest w rejsie dookoła świata. Wyruszyła 12 marca z portu Klang w Malezji. W ciągu 412 dni ma zawitać do portów w 28 krajach. Terminy są bardzo napięte. Żaglowiec z Malezji kierował się prosto do Szczecina. Przebył aż 9 tys. mil morskich, tym samym pokonał najdłuższą trasę, by uczestniczyć w finale regat. Zostało to docenione: podobnie jak Cuauhtemoc z Meksyku otrzymał specjalną nagrodę od władz Szczecina.

- Malezyjczycy przypłynęli bardzo dobrze przygotowani, dużo wiedzieli o mieście i mieli sprecyzowany program zwiedzania - opowiadają Magda Drabik i Tomasz Płoński, oficerowie łącznikowi, czyli opiekunowie załogi. A na co dzień studenci Akademii Morskiej w Szczecinie. - Zamówili autokar i wybrali się na wycieczkę po mieście. Wrócili oczarowani. Zakochali się w Szczecinie. A w nich zakochali się szczecinianie, bo gromkimi brawami nagradzali ich popisy taneczno-muzyczne w trakcie parady załóg przez miasto i tłumnie odwiedzali żaglowiec.

Och, Mexico, Mexico

Adam Lemański z załogantami Cuauhtemoca.
(fot. Andrzej Szkocki)

Jednakże największym ulubieńcem szczecinian i gości był właśnie Cuauhtemoc, żaglowiec Marynarki Wojennej Meksyku. Już jego wejście do portu zachwyciło wszystkich. Były salwy armatnie, załoga na rejach i porywająca do tańca muzyka. A potem, przez wszystkie dni, żaglowiec był udostępniony do zwiedzania od rana do późnych godzin nocnych. W tej sytuacji trudno się dziwić, że pobity został rekord zwiedzających. W Szczecinie przez pokład żaglowca przewinęło się ponad 45 tysięcy osób.

Zainteresowanie budzili też Meksykanie na ulicach miasta. Znakomicie prezentowali się w galowych mundurach lub w marynarskich koszulkach w paski. Wiele osób chętnie się z nimi fotografowało.

Opiekunem żaglowca był Adam Lemański, były pracownik Ambasady Meksyku w Warszawie.

- Jestem też żeglarzem i gdy tylko dowiedziałem się, że jest nabór na oficerów łącznikowych, natychmiast się zgłosiłem. Pierwszy raz zobaczyłem ten żaglowiec w Gdyni cztery lata temu. Zrobił na mnie wielkie wrażenie i pomyślałem, że miło byłoby zobaczyć go ponownie. Meksykanie są bardzo sympatyczni, ale oni to samo mówią o Polakach. Szczecin ich zauroczył, koniecznie chcą tu wrócić.

We wtorek w południe żaglowiec opuszczał Szczecin. Żegnał go tłum osób zgromadzonych na nabrzeżu. W niejednym oku łza się zakręciła.

Pan Jan od Sedova

Nie ma przesady w twierdzeniu, że od operatywności opiekunów załóg, znajomości języków obcych i umiejętności organizacyjnych w dużym stopniu zależy zadowolenie żeglarzy. Szkolenie oficerów trwało kilka miesięcy. Zgłosiło się ponad 300 chętnych. Po testach, selekcji i szkoleniach wybrano 120. Byli wśród nich studenci i pracownicy różnych firm, emeryci i osoby czynne zawodowo. I to oni z pełnym poświęceniem opiekowali się powierzonymi im załogami i jednostkami. Towarzyszyli załogom całymi dniami. Służyli informacjami, załatwiali różne sprawy przyziemne, podpowiadali, co warto zobaczyć, w jakiej imprezie uczestniczyć, pomagali przy zakupach.

Jan Muszkiet, opiekun Sedova, jest emerytowanym żołnierzem i żeglarzem. Wiele lat temu sam uczestniczył w regatach. Do dziś przechowuje zdjęcia i zebrane wówczas pieczątki jednostek. Zmartwiła go awaria największego szkolnego żaglowca świata, ale jest przekonany, że szczecińska stocznia remontowa poradzi z nią sobie znakomicie. Z drugiej strony kilkudniowy przymusowy postój w Szczecinie na pewno spodoba się załodze.

- Bardzo im się Szczecin podoba i chcą jak najwięcej zobaczyć - mówi Jan Muszkiet. - Najczęściej dopytują się o domy, w których przyszły na świat dwie caryce: Katarzyna II i Maria Fiodorowna.

Pani Bożena od Nelsona

Bożena Thomsen "zaciagnęła się" na Lorda Nelsona.
(fot. Andrzej Szkocki)

Bożena Thomsen jest nauczycielką. Uczy języka angielskiego w SP 23. Jest też żeglarką. W czasie finału regat opiekowała się angielskim żaglowcem Lord Nelson. To jeden z dwóch żaglowców na świecie, które są przystosowane do rejsów z niepełnosprawnymi członkami załogi.

- Wśród 50-osobowej załogi jest 21 osób niepełnosprawnych - opowiada Bożena. - W tym osiem osób na wózkach inwalidzkich. Jestem dla nich pełna podziwu, bo znakomicie sobie radzą. Nie uznają niańczenia, roztkliwiania się na sobą. Aktywnie uczestniczą w życiu żaglowca, wstają na wachty, wykonują swoje obowiązki. Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Nikt nie marudzi, nie narzeka. Są szczęśliwi, że los dał im możliwość uczestniczenia w żeglarskiej przygodzie.

Na żaglowcu są specjalne windy wciągające wózki inwalidzkie na reje, niewidzący mogą sterować dzięki kompasowi akustycznemu, dla niesłyszących są specjalne alarmy. W ciągu 20 lat w rejsach na tym żaglowcu uczestniczyło prawie 12,5 tysiąca osób niepełnosprawnych.

W Szczecinie, w czasie uroczystości zakończenia 51. regat, Lord Nelson otrzymał najbardziej cenioną przez żeglarzy nagrodę Friendship Trophy. Przyznają ją w tajnym głosowaniu kapitanowie tej jednostce, której załoga była w czasie regat najbardziej przyjazna i najlepiej realizowała zasady współpracy i morskiej solidarności. Reprezentanci załogi mieli łzy w oczach, gdy ją odbierali. Pani Clare Cupples, kapitan jednostki stwierdziła, że o przyznaniu tej nagrody zadecydowało to, że w trakcie regat każdy mógł liczyć na pomoc załogi Lorda Nelsona. Wspomagali mniejsze jednostki wodą, paliwem, żywnością, a nawet możliwością korzystania z pokładowej pralni.

Kolejki, kolejki

Przez wszystkie dni na nabrzeżach były tłumy i liczne atrakcje. 400 stoisk jarmarku, wesołe miasteczka, codziennie koncerty, wystawy. Nawet ponad godzinę trzeba było stać w kolejce, by wejść na pokład niektórych żaglowców. Ludzie stali, bo chęć zwiedzenia Cuauhtemoca, Sedova, Kruzenszterna, Daru Młodzieży czy Europy była ogromna. Kolejki do żaglowców były znacznie większe niż te po piwo.

Lekarka Elżbieta Kosior z 11-letnim synem Piotrem przyjechała aż z Lublina.

- Specjalnie w tym czasie zaplanowałam urlop - mówi. - Wiele słyszałam o takich zlotach żaglowców, ale to, co zobaczyłam w Szczecinie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Rzadko się zdarza, by w jednym miejscu można było zobaczyć aż tyle największych i najpiękniejszych żaglowców świata.

- Byłem na prawie wszystkich i zdobyłem aż 15 pieczątek - chwali się chłopiec. - Mój tata, który pracuje na morzu, będzie mi zazdrościł. Szkoda tylko, że nie można było zwiedzać tego dużego statku pasażerskiego The World.

Wieżowiec na wodzie

The World, jedyny na świecie apartamentowiec, był dodatkową atrakcją. Przypłynął do Szczecina z ponad setką właścicieli apartamentów specjalnie na finał regat. Tego statku, podobnie jak statków wycieczkowych, nie udostępnia się do zwiedzania. Istniejący od 4 lat statek odwiedził już ponad sto krajów. Na Bałtyku jest po raz pierwszy. Statek ma 12 pokładów, jest samowystarczalnym pływającym miastem. Oprócz apartamentów, wykupionych na własność, ma restauracje, butiki, bibliotekę, kasyno, kino, salę koncertową, kaplicę. Na statku mogą podróżować całe rodziny. Młodsze dzieci mają zapewnioną opiekę, starsze specjalny program edukacyjny.

Apartamentowiec, który cumował tuż przy Sedovie był równie często fotografowany jak piękne żaglowce.

Nie do zdarcia

Kiedy pół wieku temu po raz pierwszy rozegrano regaty starych żaglowców i windjamerów, czyli połykaczy wiatru, wzięło w nich udział 21 jednostek. Wśród nich były dwa żaglowce, które teraz gościliśmy w Szczecinie. Jeden z nich to 80-letni norweski Sorlandet, a drugi to dziesięć lat młodszy, również norweski, Christian Radich, zwycięzca tamtych regat. On też w swojej klasie A zwyciężył w tym roku.

Regaty bis

Z wielkim żalem szczecinianie żegnali we wtorek żaglowce i jachty. Popłynęły na świnoujską redę, gdzie odbyła się parada jednostek, oczywiście pod rozwiniętymi żaglami. Niebywała frajda dla oczu. Tych żagli brakowało w Szczecinie, ale ze względów bezpieczeństwa postawienie żagli na Odrze i torze wodnym jest niemożliwe. Opustoszały nabrzeża u podnóża Wałów Chrobrego i na Łasztowni.

Od razu pojawiły się pytania, co dalej. Kiedy ponownie będzie w Szczecinie taka impreza? Na organizację zlotu żaglowców mamy szansę dopiero w 2013 roku, bo przez kilka najbliższych lat regaty będą rozgrywane na Morzu Północnym. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by nareszcie urealnić hasło Szczecin - przyjazny port i zapraszać żaglowce na Dni Morza albo na jesienne prezentacje żeglarskie. Przecież ich załogi tak bardzo chcą do nas wrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński