Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin. Papierowa rewolucja w teatrze Kana

Marek Rudnicki
Andrzej Szkocki
Rozmawiają mądrze i uczenie, ale najwięcej jest wspominek z czasów, gdy bohaterowie podziemnej prasy byli dużo młodsi. W teatrze Kana w Szczecinie trwa sesja poświęcona prasie podziemnej w PRL.

Tak tej wychodzącej w stanie wojennym, jak i tworzonej jeszcze przed rokiem 1980. W warunkach konspiracji, narażając siebie i swoje rodziny, podziemni drukarze i redaktorzy wydawali łącznie około 6 tys. gazetek. Wstęp wolny.

- Mało kto wiedział, że na Wyspie Puckiej drukowany był ogólnopolski niezależny periodyk "Solidarność Podziemna Budujących Koleje" - opowiada Andrzej Kropopek, jeden z redagujących czasopismo. - Esbecy wielokrotnie przeszukiwali wyspę, mieszkania, domy, ale nigdy nie udało im się trafić na nasz ślad.

Obok Andrzeja dyskutuje żywo dziennikarz Kaziu Jordan, który w stanie wojennym, pracując w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Mięsnym napisał książkę "Niebieski krąg". Byłą to powieść SF, ale jako żywo ilustrująca socjalizm i metody bezpieki.
- To była dobra posadka, bo im wydawało się, że gdy kilka razy dziennie przyjdzie do mnie mój "opiekun" pod byle pretekstem, to jestem pod ich kontrolą - mówi.

Tomek Zieliński, były dziennikarz "Jedności" w stanie wojennym pracował w WARS-ie. A między jedną podróżą a drugą redagował periodyk "Obraz".
- Wiele razy chciałem zrezygnować z tej pracy, ale była idealną przykrywką i wbrew sobie trwałem na posterunku zaparzania nie zawsze trzeźwym klientom PKP gorącej herbatki - żartuje.

Wśród wielu gości Ewaryst Waligórski, jeden z założycieli legendarnego Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, który powstał jeszcze przed rokiem 1980. Wspomina, jak Leszek Moczulski nie mógł już być zapraszany przez ojca Huberta Czumę do kościoła jezuitów na ul. Pocztowej i jak zrobiono z nim spotkanie w kościele Pallotynów.

- Gdy Leszek jechał do Szczecina zarzekał się, że z Polakami nigdy nie da się zrobić rewolucji, ma wiec to gdzieś i rezygnuje z podziemnej działalności - opowiada Ewaryst o styczniowym spotkaniu w roku 1978. - A gdy zobaczył kościół pełen ludzi i olbrzymi entuzjazm, od razu zmienił zdanie.

- Pierwszym pismem ROPCiO było "U progu" - przypomina sobie Jasiu Tarnowski, kolejny działacz tego ruchu. - Do Szczecina przemycano 30-40 egzemplarzy i tu były powielane.

Wystawę, sesję i spotkanie zorganizował szczeciński IPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński