Wówczas, w 1970 roku protest Polaków przeciwko władzy pociągnął za sobą ofiary. W Elblągu zginęła 1 osoba, w Gdańsku - 9 razy więcej, w Gdyni 18 osób, a w Szczecinie - 16.
- Naród polski dał wyraz niezniszczalnym ideom - mówi Piotr Krzystek, prezydent Szczecina. - Dzięki nim tu żelazna kurtyna dzieląca dwa bloki zaczęł się kruszyć.
(fot. Fot. Marek Rudnicki)
Wiatr rozwiewa sztandary. Na placu są osoby, które przeżyły tamte dramatyczne dni. W wielu oczach łzy, a na twarzach zaduma. Ryszard Kołodziejczyk trzyma w ręce znicz, który po uroczystości zapali przy Aniele Wolności. Tuż za pomnikiem w pobliżu basenu zginął jego przyjaciel, Zygmunt Toczek. Jego ojciec długo szukał syna. Znalazł go dopiero na Golęcinie. Przy palcach nóg miał przywiązaną kartkę z nazwiskiem i tramwajową przejazdówkę.
- Zastąpiłem Zygmunta przy chrzcinach dziecka jego siostry, Ireny - mówi cicho. - Zawsze, gdy tu przychodzę, postać Zygmunta staje mi przed oczami.
(fot. Fot. Marek Rudnicki)
Na szczecińskie uroczystości w imieniu prezydenta RP przyjechał Henryk Wujec. Wspomina wszystkie szczecińskie rocznice. Mówi, że to co się stało w Szczecinie w 1970 r. i 1971 r. było wzorem dla wydarzeń 1980 i 1988 r. Dodaje, że wydarzenia szczecińskie spowodowały, że Szczecin stał się integralną częścią Polski i nikt już tego nie mógł podważyć.
- Szczecin w 1970 r. dał przykład, jak walczyć - mówi i przypomina książeczkę Bolesława Sulika, opisującą w tamtych latach szczecińskie wydarzenia 1970-71. Dodaje: - Ta droga stała się przykładem, jak walczyć dla Gdańska w 1980 r.
(fot. Fot. Marek Rudnicki)
Wśród zebranych jest Marian Jurczyk, przywódca szczecińskich strajków w 1980 r. i uczestnik tych w 1970 r., bliski współpracownik Edmunda Bałuki, legendarnego przywódcy strajków przed 40 laty. W oficjalnych przemówieniach o żadnym z tych dwóch panów nie pada ani jedno słowo.
W imieniu stowarzyszenia Grudzień 1970 przemawia Krystyna Rosiak słowami napisanego przez siebie wiersza. Padają gorzkie słowa nie tylko wobec generała Wojciecha Jaruzelskiego, który niedawno, w rocznicę stanu wojennego przepraszał, choć stwierdził, że zrobił by to samo. Również pod adresem współcześnie rządzących, którzy doprowadzili do upadku stoczni szczecińskiej:
- Rząd Tuska zapomniał, co to honor i serce.
(fot. Fot. Marek Rudnicki)
Plac Ofiar grudnia 1970, godz. 11.50
Obecni na placu Solidarności przeszli ulicami Szczecina pod bramę stoczniową. . Przed tablicą upamiętniającą ofiary grudnia delegacje składają kwiaty, a poczty sztandarowe pochylają się. Deszcze przestał padać, ale nadal jest bardzo zimno.
- Nie wiedzą, jak to naprawdę było, bo byli zbyt młodzi - mówi Bolesław Potocki, jeden z weteranów grudnia 1970 r. pod adresem młodych reprezentantów władzy. - Dla nich to tylko kolejna uroczystość, a dla nas historia, której nikt już nie wymaże i nie przekłamie, choć wielu próbowało.
(fot. Fot. Marek Rudnicki)
Mszę prowadzi arcybiskup Abndrzej Dzięga. On też przypomina stocznię szczecińską, ten symbol walki o lepsze jutro, który nigdy nie przeminie.
- Niech słowo stocznia i stoczniowcy stanie się ... - mówi arcybiskup i w tym momencie spoza chmur nagle wyłania się słońce i rozświetla plac przed stoczniową bramą. Po zebranych przebiega szmer.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?