Świt Skolwin nie kończy pościgu za Vinetą Wolin

- Chcemy być najlepszym zespołem z naszego województwa w III lidze, więc jedziemy dalej i mamy jeszcze szansę złapać Vinetę przed końcem sezonu - zapowiada Artur Maliński, trener Świtu Skolwin.

Do rozegrania pozostało dziewięć kolejek. Po bezbramkowych derbach Vineta Wolin jest wiceliderem z 43 punktami. To o cztery więcej niż Świt Skolwin, który ma 11 oczek zaliczki nad miejscem spadkowym.

- Nie ogłaszam jeszcze, że utrzymanie jest pewne. Jak będzie pewne, to dam znać. Stawka jest wyrównana i trzeba walczyć do końca - zaznacza szkoleniowiec.

­I dodaje: - Pozostał nam niedosyt po drugiej połowie derbów. Powinniśmy zdobyć komplet punktów. Po przerwie zdeklasowaliśmy Vinetę, a jednak piłka nie wpadła do jej bramki nawet z rzutu karnego. Cieszy mnie natomiast, że w końcu gramy na swoim stadionie jak prawdziwi gospodarze z silnymi przeciwnikami.

Świt był stroną dominującą po przerwie w meczu z Vinetą. Dobre sytuacje podbramkowe mieli Konrad Prawucki i Krzysztof Filipowicz, a Hubert Kotus nie wykorzystał rzutu karnego w doliczonym czasie.

- Na dodatek po chwili złapał czerwoną kartkę. Jego zachowanie było nieodpowiedzialne, ponieważ osłabił drużynę, a jeszcze sprowokował sytuację, po której Vineta trafiła do bramki. Sędzia pokazał spalonego, ale mimo to tak doświadczony zawodnik, który grał w wielu klubach, nie powinien zachować się w ten sposób. Mało brakowało, a jeszcze stracilibyśmy punkt i pozwolili Vinecie oddalić się na siedem. To byłoby nie do odrobienia.

Kibice obu klubów są w przyjacielskich relacjach i wspólnie zadbali o głośny doping podczas derbów.

- Na trybunach była zgodowa atmosfera, więc pewnie kibice byli zadowoleni z remisu. My w zespole nie - zaznaczył Maliński.

Następny ligowy mecz Świtu w sobotę z liderem GKS w Przodkowie. Wcześniej, bo w środę drużyna walczy z Wybrzeżem Rewalskim o półfinał regionalnego Pucharu Polski.