Przed laty sprawa obiła się dużym echem nawet poza granicami Polski. Dziś sąd wydał wyrok skazujący dla wszystkich 16 funkcjonariuszy, którzy znęcali się psychicznie i fizycznie nad internowanymi, bijąc i kopiąc ich po całym ciele.
Wszyscy zostali ukarani, aczkolwiek nie w sensie dosłownym, gdyż czterech funkcjonariuszy już nie żyje (w tym komendant obozu), a jeden jest ciężko chory i jego sprawę wydzielono do odrębnego postępowania w Strzelcach Opolskich.
Kary, to od 1,6 do 2 lat więzienia z zawieszeniem na 3 lata. Do tego relatywnie niskie kary grzywny od 700 do 1000 zł.
- Jestem zadowolona - nie kryła satysfakcji po ogłoszeniu wyroku prokurator Iwona Chamionek z komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. Dodała jednak, że zdaje sobie sprawę, iż wyrok nie jest prawomocny, a tym samym może to nie być jeszcze koniec sprawy.
Oskarżeni klawisze różnie w trakcie wieloletniego procesu do niego podchodzili. Jest wśród nich jeden, który nawet na oczy nie pojawił się swojemu obrońcy z urzędu i notorycznie nie pojawiał się na rozprawach. Na początku, gdy jeszcze zmuszeni byli stawić się w sądzie, aby złożyć zeznania, twierdzili, że są niewinni, a jeśli bili, to na rozkaz, inaczej nie mogli czynić itd.
Tę postawę, jak również podobne argumenty podnoszone przez obronę oskarżonych ocenił w uzasadnieniu sędzia Radosław Bielecki.
- Obrona podnosiła, że oskarżeni działali na rozkaz i nie mieli wyboru - powiedział sędzia. - Mieli wybór, a ci, którzy tego wyboru dokonali, zostali osadzeni w obozie w Wierzchowie, jak - przykładowo - działacze Solidarności milicyjnej. Każdy, który dostaje polecenie, ma obowiązek rozważyć, czy jest ono zgodne z prawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?