44-letni Janusz Stańczyk ma chore oczy, nogi i kręgosłup. Utrzymuje się z renty i dorywczych prac. Przez prawie 10 lat mieszkał z kobietą w Stargardzie. Nie ma już wstępu do jej domu.
- Policja kazała mi się wyprowadzić - opowiada Janusz Stańczyk. - To niech mi teraz zapewni mieszkanie!
Nie mam gdzie pójść. Z dworca wyganiają. Pójdę do sklepu coś ukraść albo włamię się do samochodu, zamkną mnie i będzie spokój!
Dzielnicowy dobrze zna sytuację. Według jego informacji, to konkubina już nie chce mieszkać z panem Januszem.
- Dwa tygodnie temu, w nocy, ten pan został zabrany stamtąd, bo awanturował się pod wpływem alkoholu - mówi asp. Krzysztof Orzechowski z KPP Stargard. - Często zakłócał porządek i spokój sąsiadom,
ponadto mieszkał tam bez zameldowania, do czego nie ma prawa. Nie trafi do sądu tylko dlatego, że sąsiedzi wycofali się z oskarżenia.
Policja zapewnia, że w razie wątpliwości mężczyzna może przyjść i je wyjaśnić na komendę. Po pomoc zaś w poszukiwaniu dachu nad głową powinien zwrócić się do opieki społecznej. Ta jest w stałym kontakcie z noclegowniami i ogrzewalniami, skąd płyną zapewnienia, że miejsce znajdzie się dla każdego potrzebującego.
- Nikogo nie pozostawimy bez schronienia - mówi Elżbieta Mielowska, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stargardzie. - W razie potrzeby robione są nawet dostawki na korytarzach.
Osoby, które są po niewielkim spożyciu alkoholu, nie wymagające interwencji lekarza, mogą udać się do ogrzewalni w Gminnym Ośrodku Wsparcia przy Centrum Socjalnym Caritas na ul. Krasińskiego.
Jak ustaliliśmy, pan Janusz mieszkał dłuższy czas w schronisku dla bezdomnych na Okulickiego. Nie chce jednak iść do noclegowni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?