MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spór o 10 metrów nowego przyłącza

Marek Rudnicki
- Chciałem postępować zgodnie z prawem i zostałem przez to ukarany - mówi Jan Chomicz, który bezskutecznie prosi Zakład Wodociągów i Kanalizacji o pomoc.
- Chciałem postępować zgodnie z prawem i zostałem przez to ukarany - mówi Jan Chomicz, który bezskutecznie prosi Zakład Wodociągów i Kanalizacji o pomoc. Marcin Bielecki
Przez 30 lat tylko dom Jana Chomicza miał szambo i to trzy stopniowe z odstojnikiem (głęboko oczyszczające z nieczystości).

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Marek Rudnicki

Pan Jan postępował zgodnie z prawem, podczas gdy inni cwaniakowali i je omijali. Stracił przez to sporą sumę pieniędzy. Dla miasta zrobienie przyłącza nie jest żadnym wydatkiem. Za uczciwość mogłoby go nagrodzić. Nie karać. Mogłoby, ale ktoś musi podjąć męską decyzję.

Teraz tylko on musi na własny koszt wybudować specjalne odprowadzenie nieczystości do nowej sieci.

- Gdy budowałem ten dom przy ul. Bluszczowej w Szczecinie, tylko ja miałem osobne podłączenie do sieci kanalizacyjnej wraz z szambem - wspomina dziś pan Jan. - Tylko ja oczyszczałem nieczystości i płaciłem za kanalizację.

O wiele za mało

- Jak to jest możliwe, że przez trzy dekady płaciłem jak głupi, a teraz żądają ode mnie dodatkowej inwestycji? - pyta. - Skoro przez tak długi okres miałem jako jeden z nielicznych porządek i regularnie zasilałem kasę miasta, to teraz chcą mnie dodatkowo ukarać?

Pan Jan odwoływał się już wielokrotnie w tej sprawie do ZWiK. Prosił, by za te lata, kiedy płacił, zrobiono mu kilka metrów przyłącza, którego żąda miasto. Po wymianie kilkudziesięciu pism, Zarząd Wodociągów i Kanalizacji zgodził się, ale tylko na częściowy zwrot pieniędzy.

- Dostałem około tysiąca złotych za trzy lata - mówi. - Nie starczy nawet na wykopanie rowu.

Dyrektora nigdy nie ma

Próbował umówić się w tej sprawie z dyrektorem przedsiębiorstwa. Zawsze jednak okazywało się to niemożliwe.

- Z prezydentem miasta spotkać się można, a z dyrektorem ZWiK jest to niemożliwe - dziwi się.

Pan Jan nie chce od ZWiK-u pieniędzy, co podkreśla przy każdej rozmowie z firmą. Prosi jedynie, by ułożyła podłączenie do burzówki. To krótki odcinek. Zaledwie 10 metrów.

- To nie jest dużo - tłumaczy. - Ja jestem na emeryturze. Miesięcznie mamy na trzy osoby około 1500 zł. Po prostu nie stać nas na taką inwestycję. A oni tylko mnie straszą, zamiast okazać jakieś zrozumienie.

Tylko mu grożą

ZWiK z panem Janem nie chce dyskutować. Zamiast tego otrzymuje pisma, w którym sugeruje mu się, że nie budując burzówki działa niecnie i deszczówkę odprowadza "bezumownie".

A nie jest to do końca prawda. Zawarta z nim 30 lat temu przez miasto umowa mówi wyraźnie, że ma prawo odprowadzać "ścieki" oraz "korzystać z urządzeń wodno-kanalizacyjnych". Tyle, że tych drugich przez 30 lat na ulicy nie było.

- To jest niegodziwe - mówi rozżalony. - Nie postępuje się tak z ludźmi, którzy chcieli być uczciwi i płacili. Inni machali na to ręką, nie budowali szamb, odprowadzali ścieki bezpośrednio do sieci burzowej i dobrze na tym wyszli. Ja poszedłem w koszty, wybudowałem szambo, jak tego wymagali i wychodzi na to, że byłem głupi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński