Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spójnia Stargard wygrała z Big Star Tychy 70:69

zek
Marcin Stokłosa rzucił 9 punktów.
Marcin Stokłosa rzucił 9 punktów. Fot. Tadeusz Surma
Koszykarze Spójni pokonali ekipę z Tychów 70:69. Stargardzian do zwycięstwa poprowadził Jerzy Koszuta. Rywale nie trafili decydującego rzutu w ostatniej sekundzie.

Początek meczu to skuteczne akcje Jerzego Koszuty w Spójni i przewinienia Krzysztofa Mielcarka w Tychach. Te drugi w trzeciej minucie miał już trzy faule i trener gości posadził go na ławce. Natomiast Koszuta najpierw celnie rzucił z półdystansu, a później popisał się akcją 2 plus 1. Kiedy punkty rzucił też Łukasz Bodych, gospodarze wygrywali w 5 minucie 9:4. Spójnia szybko jednak straciła przewagę. Wystarczyło kilka niecelnych rzutów i w odpowiedzi szybkich kontrataków rywali i w 7 minucie to oni prowadzili 13:11. W naszym zespole nie mógł wstrzelić się Hubert Mazur, który wykorzystał dopiero szósty swój rzut. Ale jak już wreszcie trafił, to za 3 punkty. Po dziesięciu minutach punktem prowadzili podopieczni trenera Mieczysława Majora, po skutecznej akcji Marcina Stokłosy, który podawał i Pawła Polowego, który celnie rzucił w ostatnich sekundach.

W drugiej kwarcie nasi zawodnicy mieli głównie problem z upilnowaniem byłego gracza Spójni Łukasza Pacochy. Rozgrywający Tychów groźny był z dystansu. Na szczęście Mazur potrafił odpowiedzieć tym samym i po jego trójce w 15 minucie był remis 25:25. Gospodarze wyszli na prowadzenie trzy minuty później. Najpierw Koszuta zebrał piłkę w ataku i zaliczył skuteczną dobitkę, po chwili Stokłosa został zablokowany przy rzucie, a kontrę wykorzystał Łukasz Bodych i było 31:30. Końcówka tej kwarty należała do Stokłosy, który trafił dwa razy z rzędu za 3 punkty i na główną przerwę Spójnia schodziła prowadząc 39:33.
W trzeciej kwarcie goście wzięli się do roboty. Postawili na rzuty z dystansu i jak tylko była okazja to je wykonywali. Po dwóch trójkach Piotra Hałasa Tychy w 26 minucie ponownie znaleźli się na prowadzeniu. Spójnia w tym czasie miała kłopoty ze zdobywaniem punktów i rzuciła ich tylko pięć. Natomiast rywale tylko w tej części sześć razy trafili za 3 pkt. Ale nasz zespół nie pozwolił przeciwnikowi odskoczyć. Fragment skuteczniejszej gry w ofensywie zapoczątkował trójką Mazur, później w ten sam sposób trafił Łukasz Grzegorzewski i to znowu stargardzianie byli na prowadzeniu.

Niezłą grę końcówki trzeciej kwarty Spójnia kontynuowała na początku czwartej. Ponownie udanie zagrał Koszuta, który rozgrywał świetne spotkanie notując kolejne zbiórki i rzucając następne punkty. Po jego trafieniu i trójce Mazura, w 32 minucie było 63:56. Ktop jednak myślał, że będzie już po meczu i gospodarze uzyskają bezpieczną przewagę, był w błędzie. Goście wzmocnili obronę i zaczęli trafiać i w 35 minucie ponownie wygrywali. Ale krótko, bo stargardzianie odpowiedzili trafieniem. Po nim, przy stanie 65:64, przez trzy minuty obie ekipy nie rzuciły punktów. Nerwy dawały znać o sobie, bo do końca meczu było coraz mniej czasu. Pierwsi przełamali się gospodarze, Stokłosa trafił będąc faulowanym i wykorzystał też dodatkowy rzut osobisty. W 38 minucie Spójnia prowadziła 68:64. Na to Hałas odpowiedział kolejną swoją trójką i znów było przy remisie. Przy stanie 70:69 ostatnią akcję spotkania mieli goście, ale Hałas nie trafił z czystej pozycji za 3 punkty.

Spójnia Stargard - Big Star Tychy 70:69 (18:17, 21:16, 19:23, 12:13)
Spójnia: Mazur 16 (cztery razy za 3 pkt), Koszuta 11, Grudziński 12, Bodych 9, Stokłosa 9 (2), Grzegorzewski 7 (1), Polowy 6, Molenda, Dylik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński