Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spędziły w windzie niemal godzinę. Krzyczały, waliły w drzwi

Grzegorz Drążek [email protected]
– Jeżeli winda zepsułaby się w czasie przewożenia pacjenta, to też pomoc by nie przyszła? – pyta Maria Bojarska.
– Jeżeli winda zepsułaby się w czasie przewożenia pacjenta, to też pomoc by nie przyszła? – pyta Maria Bojarska. Grzegorz Drążek
Pięćdziesiąt minut spędziły w windzie dwie kobiety, które chciały wczoraj dostać się na oddział kardiologii szpitala w Stargardzie. Winda się zablokowała i trzeba było czekać, aż pomoc przyjedzie ze Szczecina.

Wczorajsza awaria kosztowała wiele nerwów dwie kobiety, które około godziny 10.30 wsiadły do windy w szpitalu.

- Winda zatrzymała się na drugim piętrze, ale drzwi się nie otworzyły - relacjonuje Maria Bojarska. - Zaczęłyśmy wołać pomocy, ale nie nadeszła. W windzie był telefon alarmowy, jakiś głos się odzywał, ale nie mogliśmy się porozumieć. Zostałyśmy same w tej windzie.

Kobiety spędziły w niej pięćdziesiąt minut. W tym czasie tylko raz podszedł do drzwi jakiś mężczyzna.

- To był pacjent, który powiedział, że poinformuje kogoś o tym co nas spotkało - mówi pani Maria. - My byłyśmy coraz bardziej wyczerpane, coraz gorzej się nam oddychało. Zaczęłam walić w drzwi, żeby nam ktoś pomógł.

Kobieta ze swojego telefonu komórkowego skontaktowała się z mężem.

- Byłem w sekretariacie, mówiłem że trzeba uwolnić kobiety w windzie, ale nikt nie poszedł im pomóc - mówi Ryszard Bojarski. - Poprosiliśmy o ratunek straż pożarną.

Strażacy zareagowali bardzo szybko. Nie musieli jednak używać swoich toporków, bo chwilę wcześniej pojawił się pracownik z firmy obsługującej szpitalne windy.

- Mówił, że musiało to trochę potrwać, bo jechał ze Szczecina - wyjaśnia Maria Bojarska. - W szpitalu w
Stargardzie nie ma pracowników, którzy w takich sytuacjach by interweniowali. Jak to możliwe?

Dyrekcja szpitala tłumaczy, że trzeba było poczekać na przyjazd fachowca ze Szczecina.

- Obsługa wind wymaga kwalifikacji, nasi pracownicy ich nie mają - mówi Elżbieta Kasprzak, zastępca dyrektora szpitala w Stargardzie. - Mamy umowę serwisową z firmą, której pracownicy przeprowadzają konserwację i naprawy wind. Zdaję sobie sprawę, że te panie były narażone na stres, za co je przepraszam.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński