O tragicznym losie Snupiego (tak się najpierw nazywał) pisaliśmy w lutym. Był typową ofiara ludzkiej nieodpowiedzialności i żywym przykładem dziecięcych marzeń, które chcę spełnić rodzice. Niestety, omal nie przypłacił tego życiem. Gdy w końcu trafił do schroniska miał zaledwie 7 miesięcy. Była zastraszony, cały się trząsł. Okazało się, że nigdy nie wychodził z domu, a większość swojego życia spędził chowając się przed ludźmi pod szafą.
W końcu właściciele (jak twierdzą świadkowie) wyrzucili go przez okno. Ktoś powiadomił schronisko. Okazało się, że pies nie widzi.
- Był zalękniony, wygłodniały, na widok ludzi uciekła, chował się, zwijał w kłębek - opowiadała Aleksandra Gajda ze schroniska. - U nas powoli dochodził do siebie. Fizycznie, bo psychicznie to czeka go jeszcze długa droga.
Po tym, jak informacje o Snupim ukazały się w mediach, w schronisku dosłownie urywał się telefon. Wszyscy chcieli go przygarnąć. Szybko jednak ludzie przestali dzwonić, gdy dowiadywali się, w jakim stanie fizycznym i psychicznym jest mały shih tzu. A przede wszystkim, że jest niewidomy.
- Shih tzu to popularna i modna obecnie rasa - mówi Alina Celniak ze schroniska. - A tu nadarzył się okazja mieć takiego psa za kilka złotych wrzuconych do puszki na schronisko. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że zwierzę to nie zabawka. To wierny przyjaciel, ale przede wszystkim obowiązek. Tym bardziej, gdy jest w takim stanie, jakim był Snupi.
Po jakimś czasie, za pośrednictwem internetowego komunikatora, ze schroniskiem skontaktowała się pani Krystyna ze Świnoujścia. Napisała, że nie ma dzieci, jest samotna, ma czas i serce, żeby opiekować się Snupim.
- Odpisaliśmy, że najlepiej aby przyszła do schroniska i na własne oczy zobaczyła Snupiego - opowiada Alina Celniak. - Dopiero wtedy niech podejmie decyzję. No i my także chcieliśmy poznać na żywo osobę zanim oddamy jej psa.
Tak Lolek wygląda dziś.
(fot. Fot. schronisko)
Pani Krystyna przyszła z przyjaciółką. Kobiety długo stały w milczeniu i patrzyły na Snupiego. Nic nie mówiły. W końcu pani Krystyna zdecydowanym głosem powiedziała, że nie zamierza się wycofać z adoptowania Snupiego.
Po kilku dniach znów pojawiła się w schronisku. Tym razem ze Snupim na rękach. Przyszła załatwić ostatnie formalności, odebrać książeczkę zdrowia psa. Przy okazji powiedziała, że teraz Snupi nazywa się Lolek.
- Od razu wiedzieliśmy, że pies trafił w bardzo dobre ręce - mówi Alina Celniak. - Wcześniej ani chwili nie wytrzymywał na rękach. Bał się, uciekał od ludzi. A z rąk pani Krystyny w ogóle nie chciał zejść. Siedział u niej przez całą wizytę. To najlepszy znak.
Kilka dni po tym pani Krystyna przysłała e-maila do schroniska. Napisała, że Lolek ma się dobrze, że bardzo spodobał mu się jego materac do spania, ma zabawki. A co najważniejsze, ze chyba odzyskuje wzrok.
- Będąc z nim na dworze pani Krystyna zauważyła, że pies wodzi oczami za przejeżdżającymi samochodami - mówi szczęśliwa Alina Celniak.
Za kilka tygodni nowa właścicielka wybiera się z nim do psiego specjalisty od oczu, który przyjmuje we Wrocławiu. Wtedy będzie wiadomo, czy Lolek będzie widział.
- Pani Krystyna to wspaniała kobieta, prawdziwy wzór do naśladowania - mówi szczęśliwa Alina Celniak. - Jest wielu ludzi, którzy źle traktują zwierzęta. Ale ona jest przykładem, że są i tacy, którym psi los nie jest obojętny, którzy potrafią naprawdę zaopiekować się psem czy kotem, dać mu prawdziwy dom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?