Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Rafałowicz: Po odejściu z Pogoni pozostała pustka i niedosyt

Maurycy Brzykcy
Sławomir Rafałowicz (pierwszy z prawej) żegna się z Pogonią Szczecin.
Sławomir Rafałowicz (pierwszy z prawej) żegna się z Pogonią Szczecin. Andrzej Szkocki
Rozmowa ze Sławomirem Rafałowiczem , byłym graczem Portowców oraz asystentem trenerów w Pogoni, który ostatnio przez kilka lat był analitykiem w szczecińskim klubie. W piątek podziękowano mu za współpracę.

- Kiedy dowiedział się pan o tym, że żegna się z Pogonią?

- Dowiedziałem się o tym w piątek, w dniu testów, kiedy zaczęły się pierwsze zajęcia po przerwie. Zupełnie nie byłem na to przygotowany i byłem bardzo zaskoczony. Zwłaszcza, że w okresie urlopowym przygotowywałem sporo analiz naszej gry w poprzednim sezonie. Oczywiście nie zabrałem tych materiałów ze sobą, tylko pozostawiłem w klubie.

- Kto pana poinformował o rozstaniu z klubem?

- Spotkali się ze mną prezesi Mroczek oraz Smolny. Wszystko odbyło się w kulturalnej atmosferze. Ja muszę tę decyzję uszanować.

- Za decyzją stał trener Dariusz Wdowczyk?

- Współpraca z trenerem Wdowczykiem opierała się na wysokich standardach. W naszym sztabie szkoleniowym, między poszczególnymi członkami, była naprawdę chemia. Czy chodzi o kontakty osobiste, czy czysto zawodowe. Myślę więc, że za decyzją stał zarząd klubu.

- Ma pan o to żal?

- Trochę mnie to zabolało, bo spędziłem w klubie ostatnie cztery lata i nie było przesłanek, co do takiego rozwoju rzeczy. Zawsze uważałem, że weryfikują moją pracę trener Wdowczyk, jak i sami piłkarze, ich postępy, wyniki. Utożsamiałem się z drużyną i jak każdy szkoleniowiec w sztabie, brałem na siebie rezultaty: i te lepsze, i te gorsze. Pozostała we mnie spora pustka i niedosyt...

- Pewnie trochę smutno się zrobiło, bowiem uczestniczył pan przez te wszystkie lata w odbudowie klubu, choć w różnych rolach.

- No dokładnie. Człowiek się szybko przywiązuje, a Pogoń i Szczecin niemal od zawsze były mi bardzo bliskie. To mój klub. Tak jak marzeniem każdego trenera w Polsce jest pracować z reprezentacją, tak marzeniem każdego szkoleniowca ze Szczecina jest praca w Pogoni.

- To jako były analityk Pogoni proszę powiedzieć, czego potrzeba zespołowi przed startem nowego sezonu?

- Trudno tak na gorąco podsumować, ale myślę, że zespołowi brakuje powtarzalności, bo trafiają nam się słabsze i lepsze momenty. Te gorsze to końcówka roku oraz spotkania w grupie mistrzowskiej. Sporo do zrobienia jest także w sferze mentalnej drużyny. Na Pogoń spadła już większa presja w tym ostatnim sezonie. Sztab na pewno będzie pracował z zawodnikami także nad szybkim przejściem do fazy obrony po stracie piłki. Czasami zespołom rywali wystarczyły dwa, trzy podania i już byli pod naszą bramką, a czasami kończyło się to golami. Mieliśmy problemy także z kryciem przy dośrodkowaniach, stałych fragmentach gry. Aczkolwiek po przejściu na krycie strefą przy rzutach wolnych tych wpadek było już zdecydowanie mniej. Na pewno dalsza praca nad koncentracją i dyscypliną jest równie ważna. Myślę, że gdy Pogoń poprawi grę skrzydłami, będzie dobrze. Jeżeli to funkcjonowało na odpowiednim poziomie, wygrywaliśmy spotkania. Wyznacznikiem był mecz u siebie z Lechem Poznań. Wszystkie bramki padły po dograniach ze skrzydła. Jeżeli Marcin Robak dostawać będzie dwie dobre piłki, to jednego gola strzeli na pewno.

- Nie myślał pan nad samodzielną pracą trenerską?

- Mam licencję UEFA A, więc mogę prowadzić zespoły, do II ligi włącznie. Nie wykluczam na razie żadnej opcji.

- Jakie są najtrudniejsze aspekty pracy analityka? Zespół, którego nie można rozgryźć?

- Nie ma takiego aspektu, z którym nie można byłoby sobie poradzić. Jest to tylko kwestia czasu. Gdy ktoś zaczyna pracę w charakterze analityka, to dopiero wtedy widzi, ile ona pochłania czasu. Trzeba obejrzeć niezliczoną ilość spotkań, przeanalizować je, przemyśleć, przygotować prezentacje multimedialne, a następnie, co jest najważniejsze, przedstawić to głównemu trenerowi, a kolejno w przystępny sposób zawodnikom. Ale jest z tego naprawdę spora satysfakcja.

- Czy w pana zawodzie są klauzule poufności? Choćby takie, że gdy zacznie pan pracować w innym klubie, to analiza Pogoni będzie robiona przez kogoś innego?

- Nie, nie ma czegoś takiego. Tak jak ze szkoleniowcami. Mieliśmy w tym sezonie choćby przypadki trenerów Stokowca czy Probierza, którzy szybko po pracy w jednym miejscu ekstraklasy, znaleźli się w innym klubie.

- Czy ktoś jest już szykowany na pana miejsce?

- Trudno mi się wypowiadać w tej kwestii. Myślę, że skoro podjęto taką decyzję, to ktoś mnie zastąpi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński