Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Selbstschutz - Niemiec Polakowi nie był bratem

Sylwia Lis
Oddziały Selbstschutzu brały czynny udział w mordach na Polakach. W 1939 roku w Piaśnicy jej członkowie wspólnie z komandem Eimanna zabili kilkuset pensjonariuszy szpitala psychiatrycznego w Lęborku
Oddziały Selbstschutzu brały czynny udział w mordach na Polakach. W 1939 roku w Piaśnicy jej członkowie wspólnie z komandem Eimanna zabili kilkuset pensjonariuszy szpitala psychiatrycznego w Lęborku archiwum
Oddziały Selbstschutzu brały czynny udział w mordach na Polakach. W 1939 roku w Piaśnicy jej członkowie wspólnie z komandem Eimanna zabili kilkuset pensjonariuszy szpitala psychiatrycznego w Lęborku.

Druga Rzeczpospolita była krajem kilku narodowości - wśród nich byli także Niemcy. Szczególnie wielu zamieszkiwało tereny Pomorza, Wielkopolski i Śląska. Nazywano ich Niemcami etnicznymi.

Mimo że posiadali oni polskie obywatelstwo, wielu z nich aktywnie działało w organizacjach mniejszościowych. Szczególnie w latach 30. XX wieku, kiedy to stworzyli w Polsce siatkę wywiadowczą, przekazując informację na temat obiektów strategicznych i wojskowych.

Podczas wojny obronnej w 1939 roku wielu Niemców czynnie brało w niej udział, niszcząc linie kolejowe i druty telefoniczne lub po prostu strzelając do wycofujących się żołnierzy polskich. A wiedzę z zakresu sabotażu posiadali z kursów już od 1939 roku organizowanych na terenie Wolnego Miasta Gdańska.

Okrzyknięto ich mianem piątej kolumny. 26 września 1939 roku na rozkaz Himmlera nastąpiło formalne utworzenie organizacji, której nadano nazwę "Selbschutz". Zrzeszono w niej wszystkich członków bojówek paramilitarnych już aktywnie działających m. in. na terenie Pomorza.

Faszyści nadali jej właśnie tę nazwę, odwołując się do historycznej organizacji, która wcześniej pod tą samą nazwą działała na terenie Niemiec i Austrii. Była to ówcześnie samoobrona powołana do zwalczania klęsk żywiołowych. Najbardziej znaną ich akcją militarną było strzelanie do cofających się polskich żołnierzy w Bydgoszczy.

Jednak tutaj wojsko dość szybko poradziło sobie z sabotażystami, których postawiono przed sądem polowym i rozstrzelano. Faszyści okrzyknęli ten dzień mianem krwawej niedzieli. Na podstawie tych wydarzeń powstał w 1969 film o tytule "Sąsiedzi".

Na terenie zajętej Polski zrzeszano bojówkarzy w trzech okręgach. Członkowie działający na Pomorzy zostali zrzeszeni w okręgu III północnym z siedzibą w Gdańsku nazywanym inaczej okręgiem Westpreussen (niem. Prusy Zachodnie-tak nazywano pomorski korytarz). Członkowie nie nosili mundurów na wzór wojskowy. Byli ubrani po cywilnemu i nosili na ramieniu opaski z napisem w gotyku. Najczęściej uzbrojeni w pię-ciostrzałowe karabiny Mauser, często pijani.

Praktycznie w każdej pomorskiej wsi zamieszkiwała jakaś niemiecka rodzina przez co Selbstschutz posiadał dokładne rozpoznanie w stosunkach wiejskich.

Wiedziano dokładnie, którzy Polacy byli członkami patriotycznych organizacji polskich i jaki mieli stosunek do Niemców. Było to bardzo niebezpieczne i już jesienią 1939 roku przyniosło negatywne rezultaty w postaci wielu mordów, których de facto dokonywali na sobie przedwojenni sąsiedzi.

Doprowadzało to również wielokrotnie do nadużyć w tym względzie, bo członkowie Selbstschutzu, chcąc zagarnąć mienie Polaków bądź załatwić stare sąsiedzkie porachunki, mścili się na dawnych sąsiadach.

Po zakończeniu działań militarnych naziści wcielili swój plan eksterminacji Polaków tzw. "Intelligenzaktion". Historycy szacują, że w jej wyniku na Pomorzu zamordowano nawet 40 tysięcy osób. Najwięcej osób zabito w Piaśnicy pomiędzy Lęborkiem a Wejherowem, gdzie zwożono ludzi praktycznie z całego województwa.

Tutaj członkowie Selbstschuztu czynnie brali udział w egzekucjach Polaków. Zaś gdy rozstrzeliwano pensjonariuszy lęborskiego szpitala psychiatrycz­- nego zostali od roli katów odsunięci, jednak ich rola wówczas polegała na kopaniu masowych grobów. Tutaj rolę egzekutorów prowadziło komando SS Eimann (chodziło o to, aby nie pokazywać tego, że mordowani są Niemcami). Mimo tego, że akcja była wymierzona w inteligencję, wielokrotnie ofiarami masowych mordów byli również "zwykli" Polacy.

Tak było w Karpnie w powiecie kościerskim, kiedy to 16 października 1939 roku w egzekucji zginęło 21 osób. Wówczas oprócz żołnierzy w eskorcie na miejsce morderstwa i do pociągania za spust dołączyli: miejscowy kowal, karczmarz i rolnik.

Skala okrucieństwa ze strony bojówkarzy była tak wielka, że zadziwiało to nawet dowództwo SS i było tematem spotkań z kierownictwem Selbstschuztu. Kilka miesięcy później organizacja została rozwiązana. Jej członków wcielono do nowo powstałej organizacji o nazwie Sonderdienst, która działała na terenie Generalnej Guberni.

Tutaj znowu odznaczyła się niesamowitym brakiem litości w walce z polskim podziemiem i pacyfikacji wsi. Pomimo wielu przestępstw, większość nigdy nie została osądzona.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński