Samba i piłka. Karnawał w Rio łączy dwie największe pasje Brazylii [ZDJĘCIA]

Będąc jeszcze w Santosie, Neymar Jr. skarżył się, że musi grać w czasie festiwalowego weekendu, podczas gdy reszta kraju będzie świętować. Przez lata wielu Brazylijczyków mieszkających w Europie, takich jak choćby Ronaldinho, konsekwentnie wracało do klubu po powrocie do domu z kilkoma dodatkowymi kilogramami i nie do końca na czas.

Chociaż karnawał jest obchodzony od wieków, szkoły samby zaczęto otwierać w Rio de Janeiro dopiero w latach dwudziestych XX wieku. Wiele największych szkół w Rio, takich jak „Salgueiro”, „Unidos da Tijuca”, „Grande Rio” i „Beija Flor”, zostało pierwotnie założonych lub będących własnością drużyn piłkarskich. W całym kraju powstało wiele grup, które nadal są powiązane z brazylijskimi drużynami piłkarskimi. Podobnie jak kluby piłkarskie, szkoły mają własne flagi, herby, schematy kolorów, hymny i mają swoich lojalnych kibiców przez całe życie.

Co roku podczas parady karnawałowej szkoły rywalizują o głosy publiczności, swego rodzaju torsidę, której wyniki ogłaszane są podczas gali finałowej. Podobnie jak na boisku, mogą awansować i spadać z ligi, mają swoje ligi, a najlepsze szkoły zakończą festiwal w przyszłym roku.

Samba ma swoje korzenie w afrykańskiej kulturze niewolników sprowadzonych do Brazylii. Minęło dużo czasu i podczas industrializacji Rio de Janeiro czarna klasa robotnicza miasta założyła szkoły samby, które zaczęły organizować karnawał w jego obecnej formie. W okresie dyktatury wojskowej w latach 1964-1985 szkoły były ściśle monitorowane. Podobnie jak w przypadku zwycięstw Brazylii w mistrzostwach świata, klasy rządzące starały się wykorzystać zarówno sambę, jak i piłkę nożną, aby pokazać chwałę kraju.

Technicznie rzecz biorąc, karnawał jest to święto religijne, którego historia sięga setek lat. Był to sposób na uczczenie dni poprzedzających Wielki Post – karnawał po łacinie oznacza „pożegnalne mięso”. Ale uczniowie Jezusa nie rozpoznaliby dzisiejszego karnawału. Albo po prostu zwariowaliby.

W ciągu ośmiu dni (9-17 lutego) około 500 „bloków”, jak nazywa się zespoły karnawałowe, przekształciło całe miasto Rio de Janeiro w jedną gigantyczną imprezę uliczną, podczas gdy bardziej wyszukane występy odbędą się w legendarnym Sambadromie.

Dawne gwiazdy reprezentacji Brazylii i najpopularniejszych klubów regularnie odwiedzają tę czy inną szkołę w Rio, pełniąc rolę swoistego headlinera przedstawienia. W tym roku królem, a właściwie samym cesarzem Rio jest Adriano...

Kogo Rio widywało w różnych momentach karnawału? Od gwiazd wielkiego Vasco da Gama końca lat 40-tych:

Do ludzi, których twarze możesz odgadnąć bez użycia Google:

Jeszcze bardzo młody Neymarito poznał tu swoją pierwszą miłość – Brunę Marquezin. No cóż, serce nie sługa...

Gdzie bylibyśmy bez legendarnej siostry Neymara Jr., Rafaelli? W tym roku była muzą „Salgueiro”, szkoły samby z północnej strefy Rio. To prawda, że ​​​​nie za darmo – rodzina musiała wyłożyć pół miliona reali (około 100 tysięcy dolarów) na prawo honorowe.

Z photoshopem i bez.

Trzeba przyznać, że legendarny „Placar” w latach 80. regularnie publikował fotoreportaże sportowców biorących udział w karnawale. Od Ademira Menezesa po Juniora i Franza Beckenbauera.

Ale „El Pibe” nie trzeba było nigdzie zapraszać. Do zabawy Diego Maradony lgnął jak niedźwiadek do miodu.

Kto powiedział, że wiek jest przeszkodą w dobrej zabawie? Niltona Santosa. Jairzinho i Zico będą się spierać.

W ogóle, panowie piłkarze bawią się świetnie w tym ciekawym czasie.... I jeśli znajdziecie się w Rio w lutym, to chociaż nacieszcie oko.