MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sakwa mała, ale bez dziury, czyli jak wyglądają finanse Pogoni

Marcin Dworzyński
Przez pięć lat finansowo ekstraklasowe kluby nam pouciekały.
Przez pięć lat finansowo ekstraklasowe kluby nam pouciekały. 24Radom.pl
Pieniądze to nie wszystko - to powiedzenie nie dotyczy piłki nożnej. Bez pieniędzy i nowego stadionu klub jest skazany na wegetację. Przez pięć lat finansowo ekstraklasowe kluby nam pouciekały.

Jak się nie ma miedzi, to się w domu siedzi. Powiedzenie nie dotyczy Bogusława Baniaka, byłego trenera Pogoni, który na zapleczu ekstraklasy pokrzykuje sobie z ławki na swoją Miedź Legnica. Miedź - nie ta legnicka, ale kruszec z którego zrobione są monety, niejako daje sygnał na temat ambicji i celów poszczególnych zespołów.
Kiedy przez ostatnie lata Pogoń tułała się w niższych ligach, kieszenie ekstraklasowych zespołów z roku na rok stawały się coraz cięższe. W sezonie 2006/07, czyli ostatnim kiedy Portowcy grali w ekstraklasie, tylko trzy zespoły: Wisła Kraków, Legia Warszawa i Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski dysponowały budżetem na poziomie ponad 20 milionów złotych.

W GKS biednie jest

Tytuł mistrzowski wywalczyło jednak dysponujące ok. 18 mln zł Zagłębie Lubin, do ostatniej kolejki toczące rywalizację z GKS Bełchatów, którego kieszeń nie była cięższa, niż 10 mln.
Ze stawki 16 zespołów, połowa nie miała 10 milionów złotych.
Sukces Bełchatowa (drugie miejsce) przełożył się na grę w europejskich pucharach, a zespół wdał się w romans z PGE, przez co na kilka lat mógł oprzeć się na ramieniu potężnego sponsora. W kolejnym sezonie budżet klubu wzrósł czterokrotnie, co nie przełożyło się na pozycję w tabeli (9 miejsce na koniec). A jednak pieniążki nie grają. W sensie na boisku, bo na nerwach potrafią... Przed tym sezonem pojawiają się doniesienia, że miłość PGE do Bełchatowa wygasa, przez co klub musi drastycznie ciąć
wydatki. Mówi się nawet o nie dograniu sezonu do końca.

Podwyżkę proszę

Pogoń spadała z ligi budżetem nie przekraczającym 5 mln zł. Teraz do ekstraklasy wraca z prawie cztery razy większymi środkami finansowymi. Taka kwota jeszcze kilka lat temu plasowałaby nasz zespół w czołówce. Teraz mówi się o uboższej w skali kraju Pogoni, a i tak dopinanie budżetu trwało do ostatniej chwili. Pomocne okazały się Zakłady Chemiczne Police, zasilające kasę klubu kwotą o sześciu zerach jak to wypowiedział się Jarosław Mroczek. Prawdopodobnie z trójką z przodu.

Kiedy Pogoń najważniejsze mecze sezonu toczyła w Pucku (zwycięski baraż o awans do 2 ligi) zespoły z roku na rok konstruowały coraz większe budżety. Bo musiały. Głównie za sprawą drużyn, które windują swoje budżety jak Legia (co roku), Lech (po udanym występie w europejskich pucharach) i wcześniej Wisła (kiedy resztkami optymizmu dysponował właściciel Bogusław Cupiał), a stawka pościgowa robiła wszystko czasem przesadzając, by nie dać sobie odskoczyć. Coraz więcej za grę śpiewają sobie
zawodnicy. Dosłownie śpiewają, bo od większości z nich więcej woli walki pokazuje rozśpiewany Piotr Kupicha.
Bardzo pomocne w konstruowaniu budżetu jest posiadanie nowego stadionu, który generuje większe przychody m.in. za sprawą loży biznesowych i droższych biletów.

Ruchem Ruchu

Włodarze Pogoni mówią otwarcie: w momencie powstania nowego stadionu, są w stanie w całości pokryć jego koszt utrzymania. Obecnie robi to miasto. Zdają sobie sprawę, że posiadanie nowego stadionu w pewnym sensie spowolni ucieczkę bogatszych klubów, a przepaść jeśli nawet się nie zmniejszy, to z pewnością nie pogłębi.
W ubiegłym sezonie najmożniejszym zespołem była warszawska Legia z 80 mln. Do grupy pościgowej można zaliczyć Wisłę Kraków, Lecha Poznań i Polonię Warszawa (50 -45 mln).
Prezes Pogoni Jarosław Mroczek zapowiadał, że w tym w sezonie budżet nie przekroczy 20 mln, co uplasuje nasz zespół w ogonie rozgrywek. Liczbowo, bo sportowo wcale nie musi być tak źle. Ruch Chorzów dysponując podobnymi środkami zdobył przecież tytuł wicemistrzowski.

Zaśmieją się w głos inne dyscypliny sportu. 20 milionów złotych w większości rozgrywek pozwoliłoby stworzyć zespół, który nie tylko mógłby wygrać rozgrywki w kraju, ale walczyłby z powodzeniem w europejskich pucharach.
No, ale piłka nożna to sport narodowy numer 1. Coś w tym jest, że Polacy mają spore poczucie humoru i kabaretem nie gardzą. Wracając z Europy do naszego Szczecina, cieszyć należy się z każdej dobrej rzeczy, a taką z pewnością jest zdrowe zarządzanie klubem. Kieszeń Pogoni nie jest może tak pojemna jak damska torebka, ale najważniejsze, że nie ma w niej dziur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński