- Jestem zadowolony, było to dla mnie bardzo męczące - mówił generał Andrzej Malinowski, chwilę po usłyszeniu pomyślnego orzeczenia sądu okręgowego.
To pierwszy przypadek procesu lustracyjnego oficera służby czynnej z tak wysokim stopniem. Zdaniem sądu generał złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.
- To była precedensowa sprawa, po pierwsze dlatego, że dotyczyła oficera wysokiego stopnia - mówi Józef Grocholski, przewodniczący składu orzekającego. - Także z powodu okoliczności pozyskania generała do współpracy.
Sąd przyznał, że była to pozorna współpraca bez realizacji zadań. Mało tego, nawet gdyby doszło do faktycznej współpracy to rozstrzygnięcie byłoby podobne.
- Generał podejmując świadomą współpracę działał w interesie ochrony kontrwywiadowczej wojska polskiego i granic państwa - uzasadniał decyzję sędzia Grocholski.
Generał był oskarżony o to, że w 2008 roku złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.
Przypomnijmy, że w archiwum IPN znajduje się informacja o tym, że 28 października 1987 roku ówczesny kapitan Andrzej Malinowski został pozyskany w Lęborku przez oficera Wojskowych Służb Wewnętrznych 7. Łużyckiej Brygady Obrony Wybrzeża.
Andrzej Malinowski podpisał własnoręcznie deklarację i otrzymał pseudonim "Jantar". W marcu 1989 roku dokonał zakończenia współpracy. Nie odnaleziono teczki pracy "Jantara", zachowała się teczka personalna.
Kontakty kadry dowódczej jednostki z oficerami kontrwywiadu były na porządku dziennym. Kapitan Malinowski był wówczas szefem sztabu Do zwerbowania szefa sztabu skłoniła go sytuacja. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to sensacyjnie. Generał został zwerbowany do współpracy w celu rozpracowania zachodnioniemieckiego szpiega.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?