Rodzeństwo straciło ze sobą kontakt podczas drugiej wojny światowej. 17-letniego Józefa Terebeckiego wywieziono w 1941 roku na przymusowe roboty do Niemiec. Napisał stamtąd kilka listów, potem wszelki ślad po nim zaginął. Jego najbliżsi z rodzinnej Zawadki koło Ustrzyk Dolnych trafili w okolice Choszczna.
Szukały brata i paliły znicze
- Długo szukałyśmy brata przez Czerwony Krzyż. Rodzice zmarli w latach sześćdziesiątych i nie doczekali powrotu pierworodnego. Przez cały ten czas myślałyśmy, że zginął na wojnie i zapalałyśmy dla niego znicze na grobie ojca i mamy - mówi Józefa Morman. - Nigdy nie przypuszczałybyśmy, że los zgotuje nam taką niespodziankę, kiedy na spotkanie z bratem nie było już żadnej nadziei - dodaje Zofia Ozibko.
Józef Terebecki po wojnie zamieszkał w Newcastle w Wielkiej Brytanii, tam 35 lat pracował na kolei. Ożenił się z Angielką, urodziła im się córka Katrin. Żona zmarła 25 lat temu. Przez cały czas nie przestawał poszukiwać rodziców i sióstr. Wielokrotnie pisał do Czerwonego Krzyża w Szwajcarii, Polsce, a nawet w dawnym Związku Radzieckim. Prowadził też poszukiwania przez stację telewizyjną w Anglii. Niestety, nikogo nie odnalazł.
Podróż do Polski
- Latem ubiegłego roku wybrałem się z kolegą w rodzinne strony w Bieszczadach. W Zawadce zostawiłem swój adres jednej z mieszkanek tej wsi. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś jednak mnie poszukiwał. Miałem nikłą nadzieję, że kogoś odnajdę, ale tak bardzo tęskniłem za swoimi bliskimi. Chciałem chociaż wiedzieć co się z nimi stało - opowiada wzruszony Józef Terebecki.
Po nitce do kłębka
W marcu do Stanisława Mormana - syna pani Józefy - przyjechała Kazimiera Seweryn z Korytowa. Ich rodzice znali się jeszcze z Zawadki. Pani Kazimiera oznajmiła mu, że w Anglii żyje jego dawno zaginiony wujek. Jej matkę powiadomił o tym znajomy, którego z kolei powiadomiła o poszukiwaniach rodzina z Gorzowa Wielkopolskiego. Zadzwoniła tam bowiem kobieta z Zawadki, u której latem Józef Terebecki zostawił swój adres.
- Niemal natychmiast wykonałem telefon w Bieszczady. Okazało się, że rzeczywiście chodzi o wujka. Dostałem jego adres i napisałem list - mówi Stanisław Morman. - List z Anglii przyszedł 30 marca, był w nim podany numer telefonu wujka. Potem wujek zadzwonił. Z niedowierzaniem spytał czy rzeczywiście jestem synem Józi. Chciał wiedzieć wszystko o swych siostrach, jak żyją i ile mają dzieci - wspomina Stanisław Morman.
Józef Terebecki postanowił przylecieć do Polski 2 maja. Wraz z córką Katrin przylecieli najpierw do Berlina, a potem pojechali samochodem do Kołbaskowa. Obie siostry powitały brata w Choszcznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?