Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozdzieliła ich wojna, odnaleźli się w Choszcznie

ell, 5 maja 2004 r.
Rodzeństwo spotkało się dopiero po 63 latach, kiedy nie było już na to nadziei. Były łzy wzruszenia i dużo radości. Józefa Morman i Zofia Ozibko nawet nie przypuszczały, że ich najstarszy brat jest wśród żywych. Józef Terebecki przyjechał teraz na tydzień, następne odwiedziny planuje już latem.
Rodzeństwo spotkało się dopiero po 63 latach, kiedy nie było już na to nadziei. Były łzy wzruszenia i dużo radości. Józefa Morman i Zofia Ozibko nawet nie przypuszczały, że ich najstarszy brat jest wśród żywych. Józef Terebecki przyjechał teraz na tydzień, następne odwiedziny planuje już latem.
Prawdziwe szczęście spotkało w miniony weekend rodziny 77-letniej Józefy Morman i 73-letniej Zofii Ozibko. Obie panie powitały 81-letniego brata z Anglii, który odnalazł je po 63 latach.

Rodzeństwo straciło ze sobą kontakt podczas drugiej wojny światowej. 17-letniego Józefa Terebeckiego wywieziono w 1941 roku na przymusowe roboty do Niemiec. Napisał stamtąd kilka listów, potem wszelki ślad po nim zaginął. Jego najbliżsi z rodzinnej Zawadki koło Ustrzyk Dolnych trafili w okolice Choszczna.

Szukały brata i paliły znicze

- Długo szukałyśmy brata przez Czerwony Krzyż. Rodzice zmarli w latach sześćdziesiątych i nie doczekali powrotu pierworodnego. Przez cały ten czas myślałyśmy, że zginął na wojnie i zapalałyśmy dla niego znicze na grobie ojca i mamy - mówi Józefa Morman. - Nigdy nie przypuszczałybyśmy, że los zgotuje nam taką niespodziankę, kiedy na spotkanie z bratem nie było już żadnej nadziei - dodaje Zofia Ozibko.

Józef Terebecki po wojnie zamieszkał w Newcastle w Wielkiej Brytanii, tam 35 lat pracował na kolei. Ożenił się z Angielką, urodziła im się córka Katrin. Żona zmarła 25 lat temu. Przez cały czas nie przestawał poszukiwać rodziców i sióstr. Wielokrotnie pisał do Czerwonego Krzyża w Szwajcarii, Polsce, a nawet w dawnym Związku Radzieckim. Prowadził też poszukiwania przez stację telewizyjną w Anglii. Niestety, nikogo nie odnalazł.

Podróż do Polski

- Latem ubiegłego roku wybrałem się z kolegą w rodzinne strony w Bieszczadach. W Zawadce zostawiłem swój adres jednej z mieszkanek tej wsi. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś jednak mnie poszukiwał. Miałem nikłą nadzieję, że kogoś odnajdę, ale tak bardzo tęskniłem za swoimi bliskimi. Chciałem chociaż wiedzieć co się z nimi stało - opowiada wzruszony Józef Terebecki.

Po nitce do kłębka

W marcu do Stanisława Mormana - syna pani Józefy - przyjechała Kazimiera Seweryn z Korytowa. Ich rodzice znali się jeszcze z Zawadki. Pani Kazimiera oznajmiła mu, że w Anglii żyje jego dawno zaginiony wujek. Jej matkę powiadomił o tym znajomy, którego z kolei powiadomiła o poszukiwaniach rodzina z Gorzowa Wielkopolskiego. Zadzwoniła tam bowiem kobieta z Zawadki, u której latem Józef Terebecki zostawił swój adres.

- Niemal natychmiast wykonałem telefon w Bieszczady. Okazało się, że rzeczywiście chodzi o wujka. Dostałem jego adres i napisałem list - mówi Stanisław Morman. - List z Anglii przyszedł 30 marca, był w nim podany numer telefonu wujka. Potem wujek zadzwonił. Z niedowierzaniem spytał czy rzeczywiście jestem synem Józi. Chciał wiedzieć wszystko o swych siostrach, jak żyją i ile mają dzieci - wspomina Stanisław Morman.

Józef Terebecki postanowił przylecieć do Polski 2 maja. Wraz z córką Katrin przylecieli najpierw do Berlina, a potem pojechali samochodem do Kołbaskowa. Obie siostry powitały brata w Choszcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński