Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radek Kowalczyk ukończył moredercze regaty!

Adam Słomski
Radek Kowalczyk dziś nad ranem dopłynął do mety regat.
Radek Kowalczyk dziś nad ranem dopłynął do mety regat. Adam Słomski
Trzeci Polak w historii tych regat, kiedyś znanych jako Mini Transat, dziś rano, o godzinie 06.53 polskiego czasu przekroczył linię mety w brazylijskim porcie Salvador de Bahia.

Szczecinianin zrealizował marzenie życia i jest trzecim, po Kazimierzu Kubie Jaworskim (1977) i Jarosławie Kaczorowskim (2007), żeglarzem z naszego kraju, któremu udał się ten wyczyn.

-Było długo, ciężko i trudno, a czasami bardzo niefajnie - mówi Radek. - Ale nie mam wątpliwości, że było warto, choć świetnie jest być już na miejscu. Przez ostatnie dni marzyłem o czymkolwiek, co nie jest liofilizą, o pomidorach, o jabłkach … Smaku powitalnej caipirinhii nie potrafię opisać, to było coś cudownego.

- Zrealizowałem swoje marzenie, włożyłem w to sześć lat ciężkiej pracy - mówi Radek. - Ale do samego końca nie wiedziałem, czy się uda, choć przez ostatnią dobę powtarzałem sobie, że musi się udać, musi, skoro dopłynąłem już tak daleko, że zrobię wszystko, żeby dojechać.

Nie dość, że nasz żeglarz miał ogromne problemy na trasie całego rejsu, to na sam koniec przykrą niespodziankę zgotowała mu pogoda.

- Jakieś 20 mil przed metą zaczęło ostro wiać - mówi Radek. - Zaczynałem bać się, czy łódka to wytrzyma po wszystkich wcześniejszych przygodach. Do tego ogromna fala i deszcz sprawiały, że widoczność była praktycznie zerowa. Potem wiatr nagle zniknął. Kołysałem się na falach w strugach deszczu i nie widziałem, gdzie jest meta, chociaż była już blisko … Ale udało się!

Regaty samotnych żeglarzy na jachtach o długości 6,5 metra przez Ocean Atlantycki z Francji do Brazylii to jedno z największych wyzwań sportowych. Ponad miesiąc na morzu, na miniaturowej łódeczce, bez większości "oczywistych" zdobyczy współczesnej technologii takich jak telefon satelitarny czy mapy elektroniczne oraz komputer z aktualizowaną na bieżąco prognozą pogody… Samo ukończenie ich wymaga niezwykłej determinacji oraz wytrzymałości fizycznej - poza czysto żeglarskimi umiejętnościami.

- Życie na takim jachcie to jak siedzenie pod stołem - mówi Kowalczyk. - Półtora metra szeroko, metr długo, metr trzydzieści nad głową. Można tak siedzieć przez dwie godziny, ale czterdzieści dni to trochę długo. Zagotowanie wody i nie wylanie jej jest takim wyczynem, że nawet jeżeli jedzenie smakuje jak trociny, zjadasz je, żeby nie gotować wody po raz kolejny.

Jak mówi sam żeglarz najgorsza była samotność na jachcie.

-Najtrudniejsze jest chyba to, że nie można z nikim porozmawiać. Nie można zadzwonić i powiedzieć "stoję drugi dzień bez wiatru, jest OK, nie martwcie się". Nie ma żadnej prognozy pogody. Z każdą awarią trzeba poradzić sobie samemu, nie mogę poprosić serwisu o pomoc w naprawie urządzenia, które się zepsuło, nie mam żadnych informacji, jestem zdany tylko na siebie. Nie jest łatwo. Tym bardziej się cieszę, że już jestem w porcie.

Kowalczyk jeszcze przed startem z la Rochelle 25 września deklarował, że jego głównym celem w tych regatach jest dotarcie do mety i zdobycie po drodze wszelkich możliwych doświadczeń. To udało się zrealizować w stu procentach - miał po drodze awarię kila i generatora prądu oraz kilka pomniejszych kłopotów, które jednak nie zniechęciły go absolutnie - Polak ani przez chwilę nie rozważał wycofania się z wyścigu.

Do portu etapowego Funchal na Maderze wpłynął jako ostatni, gdyż konieczność naprawy kila kosztowała go dwa dni przymusowego postoju w Portugalii.

Kolejny przystanek musiał zrobić w porcie Mindelo na Wyspach Zielonego Przylądka, gdzie naprawiał generator prądu. W tym czasie z regat wycofało się bardzo wiele jachtów, głównie z powodów technicznych. Łamały się maszty, psuła się elektronika.

Z 79 jednostek na linii startu pierwszego etapu do mety w Brazylii dotarło zaledwie 59, co świadczy o stopniu trudności tej imprezy. Radek zajął ostatecznie 26 miejsce w klasie Proto. Chociaż wynik był dla niego najmniej ważny, liczyło się to, że przepłynął morderczy rejs.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński