Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznali się w Głosie

Swat Anonim, 15 sierpnia 2002 r.
Emilia i Grzegorz.
Emilia i Grzegorz. Andrzej Szkocki
Wczoraj, o godz. 18, w kościele św. Jana w Stargardzie red. Emilia Chanczewska i red. Grzegorz Drążek powiedzieli sobie tak. Nie był to ślub zwyczajny, przed ołtarzem stanęli bowiem po raz pierwszy od dłuższego czasu dziennikarze naszej gazety.

Poznali się dzięki Głosowi, tu pracują, od wczoraj rozstrzygają dylemat, którym nazwiskiem podpisać swoje kolejne publikacje. Wszystkiego dobrego!

Wyższy, ale nie za bardzo

Paradoksalnie panna jest w tym związku Strzelcem, a pan młody Wodnikiem, bez względu na to, co to może dla nich oznaczać. Warto podkreślić, że Emilia jest starsza od Grzegorza.
- Niewiele, bardzo niewiele - zastrzega bezpośrednio zainteresowany. - Wyliczyliśmy, że dzieli nas nieco ponad 50 dni, a więc w sumie nic w obliczu wieczności i kwestii starszeństwa proponuję już w tym miejscu nie podnosić. Ze względu na partnerkę i oczywiste zasady nie będę też podawał mojego i jej roku urodzenia.
Ze względu na wrodzoną uprzejmość wobec Czytelnika dodajmy, że Emilia urodziła się w 1976 r., a Grzegorz w 1977. Oboje w Stargardzie. Redaktor Drążek ma jednak nad partnerką kilka niekwestionowanych przewag. W tym przewagę wzrostu (o wadze nasi informatorzy milczą). Mierzy o cztery centymetry więcej, co było do wczoraj źródłem poważnych rodzinnych nieporozumień.
- Emila długo szukała butów na niskim obcasie, bo w połączeniu z nastroszoną fryzurą mogłoby się okazać, że na ślubnym kobiercu dominować będzie wzrostem - donoszą uprzejmi zwykle w takich okazjach stargardzianie.
Sama zainteresowana nie potwierdza, ani nie zaprzecza.
- Na złość postanowił stanąć przed ołtarzem w "martensach". To akurat skłonna jestem wybaczyć - dodaje.

Anatomii nigdy za wiele

Żeby rozstrzygnąć wreszcie kto w tym związku i nad kim dominuje, dodajmy tylko - na prośbę redaktora Drążka zresztą - że pan młody mieszka wyżej od wybranki, bo w wieżowcu na os. Zachód. Wprawdzie na pierwszym piętrze, ale to i tak lepsze, niż parter przy ul. Mickiewicza, co przypadło w udziale pannie młodej.
- Wszystko się wyrówna w nowym mieszkanku przy ul. Słowackiego - wyjaśnia jednak natychmiast cynicznie redaktorka Chanczewska.
Anatomii nigdy za wiele, zrewanżujmy się jej więc z miejsca stwierdzeniem, że kasztanowy kolor włosów panny redaktor to zwykła mistyfikacja. W rzeczywistości Emilia jest szatynką. Redaktorowi Drążkowi nie robi to różnicy, sam jednak - jak się w dowiedzieliśmy w ścisłej tajemnicy - gotów był w sprawie urody na daleko posunięte ustępstwa.
- Powiedziałam mu, że lubię mężczyzn z długimi włosami i bródką - zdradza Emilia.
Od serca dodajmy, że są jeszcze w Stargardzie autochtoni, którzy doskonale pamiętają redaktora Drążka bez owych atrybutów męskości.

Opryskliwy, ale pantoflarz

Udało się nam ustalić, że para po raz pierwszy natknęła się "drug na druga" na początku wakacji w 2001 r.
Mówi Emilia:
- To było na jakiejś oficjalnej konferencji w jednostce wojskowej. Rozbawił mnie, bo miał pretensje, że jeden z braci Golców opowiedział mi w wywiadzie zupełnie coś innego, niż jemu. Wykorzystał jednak wersję z mojego artykułu. Czyli pantoflarz.
Mówi Grzegorz:
- Gdzieś ją tam wcześniej widziałem, ale skończyło się na wymianie spojrzeń. Rzeczywiście, po raz pierwszy rozmawialiśmy w wojsku. Pierwsza rozmowa nie była ani kulturalna, ani miła. Po prostu skrytykowałem jej wywiad.
Złośliwi przypominają też incydent z uroczystości podpisania umowy sponsorskiej pomiędzy firmą Plannja, a Klubem Sportowym Spójnia. Redaktorka Chanczewska publicznie dała do zrozumienia, że nie ma czym wrócić do domu. Pierwszym, który w kierunku odwrócił się bez cienia reakcji na pięcie był... Grzegorz Drążek. W tym momencie niewiele brakowałó, by obie duszyczki zwyczajnie rozminęły się na tym szarym świecie. W tej sytuacji nie było już innego wyjścia. Do akcji wkroczył...

Głos Superswat

- Pierwsze nasze poważne spotkanie zaaranżował (nieświadomy końcowych rozstrzygnięć - przyp. red.) redaktor Maciej Gładysiewicz, który zatrudnił mnie w oddziale redakcji w Stargardzie - wspomina Grzegorz. - Od razu coś między nami zaiskrzyło.
Od redakcji dodajmy jeszcze gwoli wyjaśnienia, że redaktorka Chanczewska wyłowiona została przez wymienionego wyżej z nazwiska "headhuntera" z redakcji niskonakładowego (przynajmniej w Stargardzie) szczecińskiego dziennika. Redaktor przyszły małżonek pracował z kolei w samorządowym tygodniku.
- Pamiętam to spotkanie doskonale - dodaje Emilia. - Spotkaliśmy się jako przyszli współredagujący powstającego właśnie Głosu Stargardzkiego. Kupiłam nawet ciastka. Smaczne były te ciastka. Zagadaliśmy się do tego stopnia, że musiałam zrezygnować z wieczornej imprezy, na której wcześniej bardzo mi zależało.

Zakochana para dobiła targu

Pomiędzy młodymi zaiskrzyło na tyle mocno, że już 14 lutego wybrali się na słynny w ich własnym gronie weekendowy wypad do Międzyzdrojów. O szczegółach bilateralnych rozmów na wyspie Wolin kronikarze milczą, wiadomo natomiast, że po powrocie zapadła decyzja o ślubie.
- Piątego marca postanowiliśmy nie zwlekać dłużej z wyznaczeniem daty ślubu - zdradza Grzegorz. - Głównie ze względu na to, że - jako dziennikarze Głosu - nie jesteśmy do końca anonimowi i chcieliśmy po prostu uniknąć plotek. Jesteśmy oboje przeciwnikami długiego poznawania się, uznaliśmy, że nie potrzeba nam zbyt wiele czasu.
Pan Grzegorz musiał jednak wcześniej przyjąć warunki partnerki, która zapowiedziała, że...
- Nie wyjdzie za mąż za "niemagistra" - potwierdza Emilia. - Obronił się w ekspresowym tempie i jest w tej chwili politologiem.
Zaręczyny były już formalnością, choć rodzina wypomina narzeczonemu, że zaoszczędził na pudełeczku, wręczając pierścionek bezpośrednie z przepastnej kiszeni marynarki.
To już jednak historia. Finał opowiedzianej właśnie historii nastąpił wczoraj w kościele św. Jana w Stargardzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński