Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poskarżyła się na burmistrza za córkę. Nie przyznano jej racji

Mariusz Parkitny
Burmistrz Polic Władysław Diakun
Burmistrz Polic Władysław Diakun Archiwum
Radni odrzucili skargę mieszkanki gminy na Władysława Diakuna. Uznali, ze nie miała prawa żądać w imieniu córki dokumentów urzędowych.

Sprawa zaczęła się cztery lata temu dość sensacyjne. Terasa K. (imiona kobiet zmienione) powiadomiła burmistrza Polic, że jeden z jego urzędników wziął trzy tysiące łapówki. Pieniądze miał
otrzymać za podział nieruchomości w Trzebieży. Zapewniła Władysława Diakuna, że może swoje oskarżenia udowodnić.

Burmistrz przekazał zawiadomienie policji. Łapówka miała być wręczona przy okazji dwóch postępowań przy rozgraniczaniu gruntów, których pani K. była właścicielką lub współwłaścicielką. W obu procedurach brał udział oskarżany urzędnik. Nie przyznał się do winy.

W sprawie przez dwa lata niewiele się działo. Dopiero 16 grudnia 2009 r. burmistrz zapytał policję jak się zakończyła.

Odpowiedź była zaskakująca, bo komenda twierdzi, że nie ma pisma z zawiadomieniem o przestępstwie.

Po pewnym czasie burmistrz ponownie pisze do komendanta i prosi o wyjaśnienia. Dostaje je 16 listopada 2010. Policja wyjaśnia, że 13 kwietnia 2010 r. sprawa została zakończona odmową wszczęcia śledztwa. W języku prawniczym oznacza to, że zarzuty mieszkanki okazały się nieprawdziwe i nie znaleziono podstaw, aby sprawą w ogóle się zająć. Anna K, matka Teresy K. zażądała od urzędu kopii dokumentów związanych ze sprawą. Chodziło m.in. o wydania kserokopii zawiadomienia policji o łapówce oraz postanowienia prokuratury odmawiającej wszczęcia śledztw.

Urzędnicy odmówili.

Uznali, ze mama pani Teresy nie jest stroną w tej sprawie. Kobieta nie miała też pełnomocnictwa do reprezentowania córki.

Wtedy o kserokopie poprosiła Teresa K. Wysłano jej cztery dokumenty. Korespondencji jednak nie odebrała. Skargę na burmistrza napisała za to wtedy jej matka.

Twierdzi, że burmistrz nie miał prawa odmówić jej wglądu do akt sprawy. Komisja rewizyjna po zbadaniu
sprawy uznała jednak, że zarzuty są bezpodstawne. Opinię komisji poparli radni na ostatniej sesji.

- Żądane informacje (...) nie stanowią informacji publicznej. Dotyczą one bowiem osób prywatnych: córki Pani oraz pracownika Urzędu, nie będącego funkcjonariuszem publicznym (..) - napisali w decyzji radni.

Zauważyli też, że mimo pouczenia zawartym w jednym z pism do Anny K., kobieta nie przedstawiła pełnomocnictwa do reprezentowania córki przed urzędami.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński