Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażki na poligonie

Przemek Sas, 16 listopada 2004 r.
Do trzecioligowych rozgrywek Pogoń II Szczecin przystępowała w zupełnie innym składzie, niż je kończyła.

Cel sportowy utrzymywania rezerw jest zgoła odmienny, niż innych ekip trzecioligowych. Zarówno władze, jak sztab szkoleniowy Pogoni traktują rozgrywki jako poligon doświadczalny. Klubowi znacznie bardziej zależy na ogrywaniu piłkarzy, zdobywaniu przez młodych futbolistów niezbędnego doświadczenia, umiejętności taktycznych itp. Dopiero na drugim planie był dorobek punktowy i miejsce w tabeli.

Upuszczanie krwi

Kontuzje, przesunięcia piłkarzy, transfery, wreszcie roszady w sztabie szkoleniowym. To wszystko spowodowało, że w ekipie Pogoni II Szczecin dochodziło do permanentnych zmian. W trakcie rozgrywek urazy wyeliminowały z gry najskuteczniejszych piłkarzy: Roberta Śliwińskiego i Patryka Bejnierowicza.

Tomasz Parzy oraz Rodrigo, którzy byli w składzie zdobywającym awans do III ligi, szybko awansowali do pierwszej drużyny. Z kolei w trakcie rozgrywek wypożyczono do Odry Chojna lidera rezerw - Piotra Gajewskiego. Jakby tego było mało, już pod koniec rozgrywek trener Sławomir Rafałowicz praktycznie oddał prowadzenie zespołu zajmującemu się na co dzień bramkarzami Zbigniewowi Długoszowi. Sam zaś w większym stopniu zaangażował się w pomaganie Bohumilowi Panikowi.

Miłe złego początki

Początek sezonu był w wykonaniu portowców znakomity. Podopieczni Rafałowicza w efektownym stylu wygrali mecze barażowe i awansowali do III ligi. Na inaugurację odnieśli zwycięstwo 4:1 nad rezerwami Lecha Poznań, co budziło duży optymizm. Niestety, już trzy dni później ulegli Kaszubii w Kościerzynie aż 3:6.

- Gramy skutecznie, ale popełniamy błędy w obronie - mówił wówczas Sławomir Rafałowicz.

W kolejnych meczach słowa trenera potwierdzały się. Pogoń traciła mnóstwo goli, ale i strzelała dosyć często. Porażka 2:4 z Kotwicą Kołobrzeg była sztandarowym tego przykładem.

Punkty u siebie

Piętą achillesową rezerw okazały się mecze wyjazdowe. Gorsi od szczecinian są tylko futboliści Odry Chojna. Do obydwu ekip należy niechlubna statystyka - żadnego zdobytego punktu na wyjeździe. U siebie portowcy mozolnie ciułali punkty tylko do września. Wówczas ograli w ładnym stylu Unię Tczew (5:0) i Mieszko Gniezno (2:1). W kolejnych meczach brakowało po części szczęścia, umiejętności i doświadczenia. Portowcy przegrywali mecz za meczem.

- Zawodnicy, którzy w IV lidze wchodzili na boisko jako zmiennicy, z dnia na dzień musieli wziąć na siebie ciężar gry. To było dla nich zbyt wiele - tłumaczył Rafałowicz. - Brakowało na boisku doświadczenia. Trzecia liga stawia już wysokie wymagania.

Pod koniec rundy, chcąc podreperować konto punktowe, Rafałowicz sięgnął po zawodników z pierwszej drużyny. Ci, choć niczego specjalnego nie pokazali, pomogli w zwycięstwie nad Amiką II Wronki 3:2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński