Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoni Szczecin zabrakło jednej bramki, aby trafić na Borussię Dortmund

(dv)
Potknięcie w meczu z Sigmą Ołomuniec sprawiło, że Portowcy nie zagrali w następnej rundzie z Borussią Dortmund (w czerwonej koszulce napastnik Pogoni, Claudio Milar).
Potknięcie w meczu z Sigmą Ołomuniec sprawiło, że Portowcy nie zagrali w następnej rundzie z Borussią Dortmund (w czerwonej koszulce napastnik Pogoni, Claudio Milar). Marcin Bielecki/archiwum
Standard Liege, FC Utrecht, Roda Kerkrade i wreszcie Borussia Dortmund. Gdyby Portowcy mieli więcej szczęścia i umiejętności, na obiekcie przy ulicy Twardowskiego gościlibyśmy także takie europejskie marki.

Wszyscy zachwycamy się teraz występami polskiego trio w barwach Borussii Dortmund. Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski są znaczącymi postaciami dla niemieckiej drużyny, która obecnie jest groźnym zespołem dla wszystkich europejskich ekip, nawet tak bajecznych jak FC Barcelona czy Real Madryt. Niewielu szczecińskich kibiców pamięta jednak, że jeszcze kilka lat temu Portowcy byli bardzo blisko konfrontacji z Borussią w europejskich pucharach.

Pogoń na arenie międzynarodowej wystąpiła kilka razy. Sprawdźmy spotkania z jakimi markami przechodziły nam koło nosa, bo wystarczyło wygrać tylko dwumecz.

W swoim pierwszym występie w europejskich pucharach (Puchar UEFA), w sezonie 1984/85 Pogoni przyszło zmierzyć się z niemieckim 1. FC Koln, w którego barwach występowali m.in. Toni Schumacher, i Pierre Littbarski, czyli reprezentanci RFN. W Kolonii podopieczni trenera Eugeniusza Ksola, mimo dobrej postawy, przegrali 1:2. Jedyną bramkę Portowcy zawdzięczają samobójczemu trafieniu Uwe Haasa.

Rewanż także nie był udany i po porażce 0:1, nasz zespół pożegnał się z pucharami. Gdyby Pogoń wykorzystała w rewanżu dwa rzuty karne w kolejnej rundzie mogła zmierzyć się ze słabszym, niż zespół z Kolonii, belgijskim Standardem Liege.

Trzy lata później Portowcy zostali wicemistrzem Polski. Pierwszą przeszkodą w Pucharze UEFA i jak się później okazało ostatnią, była włoska ekipa Hellas Verona. W Szczecinie padł remis 1:1 po bramce nokautowanego w czasie meczu Marka Leśniaka.

W rewanżu Portowcy przegrali 1:3. Gdyby Leśniak nie był tak przez Włochów poniewierany i Pogoni dopisało szczęście, w kolejnej rundzie szczecinianie zagraliby z holenderskim Utrechtem. 14 lat czekali Portowcy na kolejny występ w pucharach. Gdyby rozbici Portowcy zrobili to, co w tym meczu należało do ich obowiązku, w kolejnej rundzie zmierzyliby się z holenderską Rodą Kerkrade. Niestety, remis i porażka z półamatorami z Islandii sprawiły, że do dziś dwumecz z Fylkirem Reykjavik znajduje się na szczycie wstydliwych konfrontacji polskich zespołów w Pucharze UEFA.

Ostatni epizod w pucharach (Intertoto), to wreszcie upragnione zwycięstwo. Najpierw w Tyraspolu, Pogoń ograła miejscowy Tiligul 3:0 po bramkach Przemysława Kaźmierczaka, Tomasza Parzego i Krzysztofa Michalskiego, by w rewanżu zdobyć dwa razy więcej bramek. Dzięki golom Sergio Bataty, świętej pamięci Claudio Milara, Artura Bugaja, Marka Kowala i jednej samobójczej na Twardowskiego widniał wynik 6:2.

Kolejny dwumecz z czeską Sigmą Ołomuniec zapowiadał się niezwykle emocjonująco, ponieważ jego zwycięzca zmierzyłby się z niemiecką Borussią Dortmund w barwach której grał wtedy Euzebiusz Smolarek.

Niestety, głośniej niż o dobrym występie w Ołomuńcu, mówiło się o szkodach, jakie wyrządzili kibice Pogoni i Legii. Porażka 0:1 i bezbramkowy remis u siebie sprawiły, że Borussia, o której w Szczecinie wszyscy marzyli, przeszła nam koło nosa. Co ciekawe, dla niemieckiego zespołu przygoda w pucharze Intertoto zakończyła się bardzo szybko, ponieważ za mocni dla Pogoni Czesi, po dwóch korzystnych remisach wyeliminowali faworyzowaną Borussię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński