Śmieci z kilku budynków między ulicami Dworcową, Słowackiego i Konopnickiej trafiają pod jedną wiatę śmietnikową. Tylko jeden blok ma własną. W tej wspólnej rośnie góra odpadów.
- Śmieci są zabierane jedynie z kubłów, a to co wala się obok już nikogo nie obchodzi - mówi Zdzisław Walniczek, mieszkaniec ul. Dworcowej.
- Śmierdzi okrutnie. Przecież mamy zarządcę, który powinien się tym zająć.
Kartony i meble
- Żyjemy jak na wysypisku - mówi Zbigniew Dobarecki z ul. Słowackiego. - Do nas zwożą śmieci z innych rejonów miasta. Podrzucają nam kartony ze sklepów, stare meble, a nawet telewizory.
Mieszkańcy mówią, że wiele razy prosili zarządcę o zrobienie zamykanych na klucz boksów dla poszczególnych bloków. Ale, jak podkreślają, odzewu nie ma.
- Każdy miałby swój boks i kubeł - mówi Tadeusz Ciećko. - Wtedy byłby porządek. Mówimy o tym na zebraniach, ale nic się nie dzieje.
Muszą się porozumieć
Zarządcą śródmiejskich budynków jest m.in. biuro obsługi wspólnot mieszkaniowych stargardzkiego TBS. Jego kierownictwo zaprzecza jakoby w sprawie śmieci nic nie robiło.
- Kłopot w tym, że jest tam kilku zarządców - wyjaśnia Edyta Dąbrowska z TBS.
- Wszystkie wspólnoty, którymi my zawiadujemy, dały zgodę na zrobienie boksów. Ale potrzebna jest zgoda innych. Wysłaliśmy do nich pisma. Jeżeli nie będą chciały partycypować w kosztach, to nie będziemy mogli zrobić boksów. A przecież wygonić ich stamtąd nie możemy.
W kwartale ulic Dworcowa, Konopnickiej i Słowackiego są wspólnoty prywatne, a także budynki zarządzane przez spółdzielnię. Póki między nimi nie będzie zgody, sterta śmieci będzie rosła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?