Potrzebny wyrok sądu
Potrzebny wyrok sądu
- W myśl artykułu 18 ustawy o ochronie praw lokatorów, właściciel lokalu nie miał prawa uniemożliwić lokatorom dostępu do zajmowanego lokalu, zwłaszcza że ma z nimi popisaną umowę najmu. Powinien dopełnić wszelkich procedur - rozwiązać umowę, podać termin opuszczenia lokalu, a gdy lokator tego nie wykona, skierować sprawę do sądu. Ten może przeprowadzić eksmisję. Prezes spółdzielni powinien zdjąć sztabę z drzwi lokalu i postępować dalej zgodnie z obowiązującymi procedurami.
Na spotkanie z "Głosem" panią Grażynę przywozi Stefan Mikołajczyk, właściciel firmy, w której pani Grażyna pracuje dorywczo.
Budynek dawnego hotelu przy ul. Przyszłości, sprawia przygnębiające wrażenie, szpeci otoczenie. Widać, że nikt tu nie robił od lat żadnych remontów. Budynek jest nieocieplony, stare ramy okienne mają zdartą farbę. Wewnątrz jest jeszcze gorzej. Na korytarzu stoją wózki dziecięce, rowery, meble. Widać, nie pomieściły się w w mieszkaniach.
Pani Grażyna zajmuje z mężem Januszem pokoik z niewielką, ślepą kuchnią.
- To prawda, mieliśmy zaległości w czynszu - przyznaje Grażyna Klimiuk. - Ale zobowiązywaliśmy się je spłacić do końca maja, najdalej do czerwca. Pisałam pisma do spółdzielni, błagałam prezesa. Mąż wreszcie dostał stałą pracę jako kierowca TIR-a. Jeździ po Polsce i krajach skandynawskich. Taka byłam dumna i szczęśliwa, że ma tę pracę. A ja od kwietnia mam stawić się do pracy w Niemczech. W polu. To ciężka praca, ale nie boję się jej. Pochodzę ze wsi. W ubiegłym roku tam pracowałam. Po powrocie wpłaciłam 1500 zł do spółdzielni.
Pani Grażyna nie chce korzystać z pomocy opieki społecznej, bo - jak twierdzi - inni są w znacznie gorszej sytuacji. Czynsz za ten pokoik jest spory - 630 zł. W tę kwotę wliczone są opłata za ogrzewanie i energię elektryczną.
- Wie pani, jak to jest z pracą w moim wieku - mówi Grażyna Klimiuk. - Pokazywałam w spółdzielni dokumenty, gdzie szukałam pracy. Była taka, na przykład, koło Gorzowa, w polu, u Holendra. Płacił za dzień 12 - 17 zł. Powrót do domu w piątek. Nie opłacało się. Szukam pracy wciąż, na razie chwytam się dorywczych zajęć.
Dawnym hotelem robotniczym administruje Mała Spółdzielnia Mieszkaniowa "Spółdzielca" z siedzibą w Szczecinie, przy al. Powstańców Wlkp.
- Ci państwo mają bardzo duże zaległości w czynszu, aż 8 tys. zł - mówi Andrzej Kućko, prezes Spółdzielni SM Spółdzielca. - Już nieraz obiecywali, że uzupełnią dług. Nie są członkami spółdzielni, wynajmują u nas na czas określony pokój. Uprzedziliśmy pisemnie, że mają do 18 lutego opuścić lokal, który zajmują. Nie zrobili tego, więc założyliśmy sztabę. Jeśli zgłoszą się po rzeczy, wydamy je. Pani Klimiuk ma zresztą stałe zameldowanie w Goleniowie, u córki.
- Nie mam - odpowiada pani Grażyna i pokazuje dowód osobisty z wpisem o braku stałego zameldowania. Stałego zameldowania nie ma też jej mąż. A najgorzej, że pani Grażyna rozmrażała lodówkę, gdy wychodziła w czwartek z mieszkania. Nie wiedziała, że po powrocie zastanie drzwi zabite metalową sztabą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?