MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po czym poznać wiek kury? Porady ze starych kalendarzy

Sylwia Lis [email protected]
Do dzisiaj kalendarze są kopalnią wiedzy na temat lokalnego handlu. Dużo możemy dowiedzieć się na temat sklepów kolonialnych, których było kilka na terenie obu miast.
Do dzisiaj kalendarze są kopalnią wiedzy na temat lokalnego handlu. Dużo możemy dowiedzieć się na temat sklepów kolonialnych, których było kilka na terenie obu miast. Sylwia Lis
Jak oduczyć pijaka picia? Po czym poznać wiek kury? O tym wszystkim informowały kalendarze wydawane jeszcze przed pierwszą wojną światową.

Trudno wyobrazić sobie bez nich życie. Kalendarze są niezastąpione. Używamy ich często również do innych celów niż sprawdzanie daty. Dzisiaj możemy podzielić je na dwa rodzaje - kalendarze ścienne i dla bardziej zorganizowanych terminarze na każdy dzień roku.

Pamiętacie kalendarze z wyrywanymi kartkami? Wydawane w największym nakładzie jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku. Na odwrocie kartki często znajdowaliśmy przepis na ciasto lub poradę dla gospodyni domowej. Jednak jeszcze przed pierwszą wojną światową kalendarze stanowiły ważny element w szerzeniu czytelnictwa, kultury i oświaty. Były poradnikami, które pomagały w wielu dziedzinach życia zarówno w Polsce, jak i Niemczech.

Niemcy stawiali na lokalność
Tradycja wydawania lokalnych kalendarzy sięga połowy XIX wieku i wiąże się ściśle z rozwojem oświaty, a szczególności umiejętności czytania. Wówczas to takie publikacje zaczęły trafiać powszechnie pod strzechy. Do dzisiaj zachowało się ich wiele, bo ich druk był masowy. Na jeden powiat wydawano nawet kilka tysięcy sztuk.

Na początku kalendarze były dość skromne, liczyły kilkanaście stron (te z lat 30. liczyły ponad 100 stron). Walka pruskiego szkolnictwa z analfabetyzmem i szybki rozwój czytelnictwa spowodował, że już na początku XX wieku stały się ogólnie dostępne. Oprócz kalendarium zawierały szereg przydatnych informacji z różnych dziedzin życia i śledząc ich lekturę, można stwierdzić, że na ówczesne czasy były nawet bardzo nowoczesne. Znaleźć można było w nich bardzo wiele.

Standardem była informacja o wschodach i zachodach słońca oraz imieninach. Kilkanaście stron liczyły informacje dotyczące wiedzy ogólnej, takiej jak jednostki miary i wagi, odległości pomiędzy miastami. Były tam też cenniki usług pocztowych oraz biletów kolejowych, ponadto rozkłady jazdy pociągów.

Ciekawostką może być to, że już w latach 30. Niemcy zamieszczali rysunki znaków drogowych i opisywali ich znaczenie, bo już wtedy notowano śmiertelne ofiary wypadków drogowych, spowodowane najczęściej właśnie nieznajomością znaków.

W kalendarzach znajdowaliśmy również wiersze lokalnych poetów oraz dość sporą liczbę artykułów o lokalnej historii. Były też opisy zabytków wraz ze zdjęciami, również tych przyrodniczych. Opisywano i fotografowano także lokalne ciekawe miejsca, które warto odwiedzić.

Oprócz roli oświatowej, pełniły również inną funkcję. Zawierały ilustrowane reklamy miejscowych kupców i umożliwiały szerokiej liczbie klientów zapoznanie się z ich ofertą handlową. Nie jesteśmy w stanie ustalić, ile przedsiębiorca musiał zapłacić za reklamę, ale na pewno w kalendarzu nie była ona tania (z reklam finansowano druk).

Jako ciekawostkę zauważyć należy, że dużą część reklam zajmowały tzw. sklepy kolonialne, w których można było kupić zagraniczne towary zza mórz, np. tytoń, kakao czy czekoladę w blokach. Pomimo zmiany asortymentu handlowego, jeden rodzaj usług przetrwał do lat dzisiejszych - zakłady pogrzebowe (niejednokrotnie zdarzało się tak, że starsi ludzie kupowali jeszcze sobie trumnę za życia i przechowywali ją na strychu).

Heimatkalender- Lauenburg
Kalendarze wydawane w Lęborku nosiły tytuł "Heimatkalender fur den Kreis Lauenburg", czyli "Domowy kalendarz dla powiatu lęborskiego". Pierwsza część kalendarza była taka sama we wszystkich powiatach. Jednak kalendarium liczyło tylko 12 stron. Dalszą część stanowiły informacje lokalne. W kalendarzu na rok 1923, który liczył 130 stron, znaleźć możemy listę poległych w latach 1914-1918 oraz szereg artykułów historycznych. Interesujące są również reklamy, których jest ponad 30 stron.

Bytowskie kalendarze zamkowe
W Bytowie nosiły one nazwę Bütower Schlo, czyli w dosłownym tłumaczeniu "Bytowski kalendarz zamkowy". Bardzo często były gratisowym dodatkiem do gazet. Często zdarzało się tak, że była to jedyna książka w domu. Sam datownik stanowił tylko niewielką część treści, gdyż kalendarze liczyły ponad 100 stron. W kalendarzu z 1932 roku znaleźć możemy informację o historii bytowskich włodarzy, jak również historię wsi Sominy wraz ze zdjęciami kościoła oraz domu parafialnego czy domów celnych.

Następnie duża część kalendarza poświęcona jest pomnikom przyrody: ich opisem oraz zdjęciom.

Dowiedzieć się np. możemy, że w lesie miejskim znajdował się podwójny dąb. Są również opisy i zdjęcia głazów narzutowych (głaz narzutowy znajdujący się w lesie przy leśnictwie Zielony Dwór już wówczas był zabytkiem przyrody i do dzisiaj jego wygląd się nie zmienił).

Znajdziemy tam również opowiadanie wigilijne o spóź­nionym wędrowcu i inne teksty. Każdy z kalendarzy jest bardzo ciekawy, a na zdjęciach znajdujemy miejsca, które dzisiaj znamy.

Polskie kalendarze
Lektura niemieckich kalendarzy jest bardzo interesująca, jednak ich czytanie stanowi spore wyzwanie (nawet dla osób dobrze znających język niemiecki), gdyż drukowano je w gotyku. Dlatego skupimy się na kalendarzach polskich, które były równie popularne na Pomorzu jak niemieckie. Historycy oceniają je jako bardzo praktyczne i podobne do niemieckich.

Czasami możemy je spotkać w naszych domach. Dostępne są często w bibliotekach. Dzieliła je jedna cecha. Niemcy wydawali kalendarze dla powiatów (oczywiście zdarzały się kalendarze tematyczne), natomiast polskie kalendarze wydawano dla danego rejonu geograficznego np. Pomorza czy Wielkopolski.

Wiek kury poznasz po pazurach
Polskie kalendarze były bardzo praktyczne i dziś możemy powiedzieć, że nawet trochę humorystyczne. Standardowe informacje na takich publikacjach to: cennik przesyłek pocztowych (list zwykły w 1925 roku kosztował 25 groszy), rozkłady jazdy pociągów czy informacja o jednostkach miary i wagi. Zamieszczano też praktyczne i przydatne domowe, jak i z rolnictwa czy sadownictwa. Niektóre z porad mogą nas dzisiaj śmieszyć, ale wówczas wiedza ta była niezbędna i praktyczna.

Można było w nim przeczytać na przykład, jak rozpoznać wiek kury (np. po stopniu zużycia pazurów i wyglądzie grzebienia) oraz że jednym z dobrych sposobów oczyszczania pól z pędraków było wywożenie kur na rolę podczas orki. Gospodynie mogły się również dowiedzieć, jak przechowywać owoce, wywabiać plamy (np. solą) czy prawidłowo opatrywać rany (np. za pomocą smarowania rany spirytusem!).

Znajdowały się bardzo często opowiadania patriotyczne oraz modlitwy na różne okazje. Bardzo przydatne były również informacje na temat terminów jarmarków, co było wówczas bardzo ważne (następowała lokalna wymiana handlowa).

Fragment artykułu z kalendarza łąkowskiego na rok 1930, informujący że pijakowi najlepiej obrzydzić nałóg pijaństwa, podając mu w każdej postaci przez dwa tygodnie śmierdzącą wód­kę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński