Strażacy mają pełne ręce roboty. Nie ma dnia, by nie wyjeżdżali na wezwanie przerażonych ludzi. Na szczęście, nie gaszą pożarów, ale walczą z żądlącymi owadami. W całym województwie takich alarmów odbierają nawet ponad sto dziennie!
Walka z owadami staje się coraz bardziej uciążliwa i kosztowna. - Na tej wojnie zrobiliśmy już specjalizację. Usuwamy gniazda z balkonów, garaży i z poddaszy - mówią strażacy i apelują, by nie popadać w histerię. Służby powinny interweniować tylko w momencie zagrożenia życia lub zdrowia.
Strażacy nie ukrywają, że mają już dość wyjazdów. Przestrzegają, że jeśli uznają wezwanie za nieuzasadnione, będą pozywać alarmujących do sądu.
- "Szerszeniowe" akcje stały się zbyt kosztowną gałęzią ratownictwa. Jeden wyjazd do usuwania gniazda uszczupla nasz skromny budżet nawet o kilkaset złotych - mówi st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik prasowy komendanta głównego PSP.
Jak się bronić i zachować w starciu z owadami? - Należy unikać ich drażnienia, noszenia jaskrawych ubrań, chodzenia boso po trawie, używania silnie pachnących perfum i dezodorantów - radzą pszczelarze. - Nie panikować i nie bać się. Nie odganiać na siłę tego, co wokół nas lata i może użądlić. Zaatakowana osa staje się agresywna.
To nie jedyne rady znawców tematu. Wylegując się na plaży popijamy napoje. Należy unikać płynów w puszkach i ciemnych butelkach. Nigdy nie widać, co wpadło nam do środka. Przez przypadek można wypić osę lub szerszenia. - Gdy już "dostaniemy" żądło, nie wpadajmy w panikę. Trzeba je delikatnie usunąć, a ukąszone miejsce posmarować np. sokiem z cebuli. Pomaga - przekonują lekarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?