Przed meczem z Portowcami Lechia była w fatalnej sytuacji w tabeli. Traciła sześć punktów do bezpiecznych miejsc i dla niej sobotni mecz był z gatunku „ostatniej szansy”. Pogoń prezentów nie chciała rozdawać, poza upominkiem dla Jakuba Bartkowskiego, który przed meczem otrzymał od Dariusza Adamczuka za 200 występów w PKO Ekstraklasie.
Środowisko kibicowskie w Gdańsku chyba już mocno zmęczone sezonem, bo mecz z Pogonią nie wywołał większego zainteresowania. - Gramy u siebie, Portowcy, gramy u siebie – skandowali szczecińscy kibice. Przyjechało ich ok. 700 i od razu dali znać drużynie, czego oczekują.
Trener Jens Gustafsson przed meczem miał dobrą sytuację kadrową, bo do składu powrócili Dante Stipica, Pontus Almqvist i Luka Zahović. Można było oczekiwać, że szkoleniowiec trochę zmodyfikuje ofensywną formację, ale ostatecznie się na to nie zdecydował. Do wyjściowego składu powrócił jedynie bramkarz Dante Stipica, a piłkarze z pola byli ci sami, którzy zaczynali mecz z Cracovią. Zahović z Almqvistem w rezerwie dawało pewien spokój, że przy złym wyniku drużyna będzie miała kim odwracać rezultat.
Pogoń nie zamierzała jednak zachowawczo rozpoczynać spotkania, tylko zaraz pierwszym gwizdku przejęła inicjatywę. Już w 3. minucie goście wyszli z kontrą. Wahan Biczachczjan uciekł prawą stroną, nastawiał sobie piłkę do strzału, ale ostatecznie trafił w obrońcę i był tylko róg. Po paru minutach kolejna kontra i Kamil Grosicki strzelał niecelnie.
Lechia nie oddała całkowicie inicjatywy. Też próbowała atakować i gdyby np. Bassekou Diabate lepiej panował nad piłką to mogło być groźniej niż było. Po rzucie rożnym nad poprzeczką uderzył Flavio Paixao, a gospodarze chcieli też uruchomić w ataku Łukasza Zwolińskiego.
W 43. minucie gdańszczanie powinni objąć prowadzenie. Dośrodkowanie na drugi słupek, a tam zdezorientowany Leonardo Koutris zapomniał o Diabate i ten główkował z 3. metra. Stipica świetnie – na raty – wybronił. Pogoń odpowiedziała natychmiast i też było groźnie. Wrzucał Grosicki, a główkować chcieli Alex Gorgon i Danijel Loncar. Ostatecznie uderzył pierwszy, ale za słabo i w środek. Lechia miała jeszcze jedną okazję. Po niefrasobliwej interwencji obrońców z przewrotki strzelał Jarosław Kubicki, ale za wysoko.
II połowę gdańszczanie zaczęli jeszcze lepiej, jakby wyczuli, że w sobotę mogą zainkasować trzy punkty. W pierwszym kwadransie świetną okazję zmarnował Diabate, a w 58. minucie Stipica został pokonany, ale ze spalonego. Było to jednak ostrzeżenie dla Portowców, że są zbyt pasywni. Dostrzegł to też Gustafsson, bo szybko wprowadził na boisko napastników – Zahovicia i Almqvista.
Pogoń nie radziła sobie w ataku pozycyjnym, ale groźna była w kontrach. W jednej obrona zatrzymała Almqvista, a przy kolejnej próbie z dystansu strzelał Biczachczjan, ale niecelnie.
W 80. minucie Pogoń znów zaatakowała i była blisko. Dośrodkowanie, główka i Dusan Kuciak jakimś cudem wybronił, a jego koledzy dobitkę zblokowali.
W 83. minucie Pogoń wyszła na prowadzenie po golu samobójczym. Lewym skrzydłem zaatakował Grosicki, uciekł obrońcy i wyłożył piłkę na 2. m. Tam Abu Hanna trącił ją do siatki. Lechia już nie była w stanie się podnieść, zaatakował i ten samobójczy gol na 90 procent przesądzi o jej spadku.
Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)
Bramka: Abu Hanna (83. - samobój).
Lechia: Kuciak – Castegren (90. Bartkowski), Maloca, Abu Hanna, Pietrzak – Tobers (77. De Kamps), Kubicki Ż – Diabate (77. Piła), Paixao (63. Gajos), Terrazzino (90. Sezonienko) – Zwoliński.
Pogoń: Stipica - Wahlqvist (63. Malec), Loncar, Zech, Koutris – Dąbrowski Ż – Biczachczjan (85. Triantafyllopoulos), Łęgowski Ż (58. Zahović), Kowalczyk, Grosicki – Gorgon (58. Almqvist).
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 7768.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?