MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oni byli pierwsi. Konie do pożaru, do szkoły stół

Tomasz Turczyn
Takie były początki na Ziemiach Odzyskanych w mniejszych miejscowościach po zakończeniu II wojny światowej.
Takie były początki na Ziemiach Odzyskanych w mniejszych miejscowościach po zakończeniu II wojny światowej.
Jak wyglądało życie na wsi po II wojnie światowej? Sięgamy do historii Ziem Odzyskanych i opisujemy ją na przykładzie gminy Sławno w powiecie sławieńskim.

Już w pierwszych dniach po zakończeniu II wojny światowej do różnych wsi obecnej gminy Sławno zaczęli napływać osiedleńcy. Robili to falowo. Jak się im tutaj wówczas żyło?

Rolnicy, nauczyciel, kierownik poczty

Do Żukowa trafiali osiedleńcy z różnych rejonów Polski. Decyzją Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku w maju w Żukowie został powołany urząd gminy. Funkcję wójta pełnił Andrzej - Alfred Andrzejewski, który osiedlił się w gospodarstwie rolnym w Brześciu. W tamtych czasach ta wieś od nazwiska wójta była nazywana „Andrzejewo”. Pan Andrzejewski pracował przymusowo w Brześciu w czasie II wojny, a po niej w tej okolicy pozostał.

Obowiązki sekretarza urzędu gminy pełniła Irena Badke, Niemka pochodzenia polskiego.

Największy napływ osiedleńców do Żukowa miał miejsce w sierpniu i wrześniu 1945 roku. Do końca tego roku Żukowo było zamieszkałe w prawie 60-procentach przez miejscową ludność niemiecką. Taki stan rzeczy uniemożliwiał swobodne zasiedlenie przez ludność polską. Wówczas Żukowo liczyło 68 gospodarstw rolnych. Część z nich była czasowo zajmowana przez wojska radzieckie i polskie. W 1945 r. w Żukowie gospodarstw zasiedlonych przez Polaków było zaledwie 26. Wśród osiedleńców było 18 rolników, jeden nauczyciel, jeden kierownik urzędu pocztowego.

Pożar jako poligon

W Warszkowie działała ochotnicza straż pożarna. Oto część jej składu: druh Edward Boksa, druh Stanisław Hadryś - prezes zarządu OSP Żukowo, druh Jan Maras, komendant.

Pierwszy chrzest bojowy OSP przeszła w 1947 r., gdy doszło do pożaru w miejscowości Brzeście. Płonął wówczas budynek gospodarski. Jak wyglądał dojazd do miejsca pożaru? Strażacy ochotnicy jechali tam tym, co mieli pod ręką. Zdarzył się na przykład rower, inni dotarli innego typu pojazdami. Jednak najwięcej osób dojechało konno na sikawce ręcznej. Dzięki szybkiemu przybyciu na miejsce pożaru OSP Żukowo zameldowała się pierwsza. Druhowie uratowali dom mieszkalny, który w chwili ich przybycia już był objęty ogniem.

Konie przewożące sikawkę i strażaków do pożaru należały do wójta Andrzejewskiego. Wójt osobiście nimi powoził. Galop był tak szaleńczy, że jeden z koni nie wytrzymał tempa i padł. Później właściciel konia otrzymał odpowiednie odszkodowanie z PZU.

Ciekawostką jest to, że po pożarze w Brześciu zostały wyznaczone we wsiach konie używane do dojazdu do pożaru. Na budynkach w danej miejscowości były wieszane tabliczki z napisem: „Konie do pożaru” i wówczas nikogo to nie dziwiło.

Pierwszy pożar w Brześciu był tzw. poligonem. A doświadczenia z niego posłużyły strażakom ochotnikom do lepszego zorganizowania się na wypadek kolejnego zagrożenia. Takie były początki na Ziemiach Odzyskanych w mniejszych miejscowościach. Trzeba przyznać, że pionierski klimat był niepowtarzalny.

Początek nauki

W Szkole Podstawowej w Żukowie po II wojnie światowej stacjonowało wojsko polskie, które opuściło miejscowość w sierpniu 1945 r. Szkoła została otwarta 5 września 1945 r. i zgłosiło się do niej 17 dzieci, do różnych klas. Sprzęty do wyposażenia szkoły pochodziły z prywatnych domów. Do podstawówki chodziły dzieci z następujących wsi: Żukowo, Brzeście, Łętowo, Janiewice, Gwiazdówko.

W październiku 1945 r. w szkole było już 30 dzieci w różnym wieku i w różnych klasach, a ich liczba rosła wraz z napływaniem osadników. Pod koniec tego miesiąca było już 37 uczniów i zorganizowano piątą klasę. W tej ostatniej uczniowie mieli od 14 do 15 lat i było ich ośmiu. W listopadzie też przybyło dzieci w żukowskiej podstawówce - ich liczba wzrosła do 45, a już kilka miesięcy później, w sierpniu 1946 r., było 72 dzieci. Od 1 września 1946 r. w placówce uczyło trzech nauczycieli.

W kolejnym roku szkolnym w szkole w Żukowie było już 93 uczniów.

Ważną datą w historii tej placówki był 15 czerwca 1948 r. Wówczas opuścili ją pierwsi absolwenci od czasu zakończenia II wojny światowej. Było ich ośmiu i żegnano ich uroczyście w świetlicy wiejskiej, gdzie przybyło też wielu mieszkańców. Nie zabrakło gratulacji, przemówień, wzruszających momentów.

Takie były początki na Ziemiach Odzyskanych w mniejszych miejscowościach po zakończeniu II wojny światowej.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Oni byli pierwsi. Konie do pożaru, do szkoły stół - Głos Pomorza

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński