Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od RPA do Pekinu. Piotr Lisek realizuje plan na sezon letni

Paweł Pązik
Piotr Lisek ma już w swoim dorobku halowy rekord Polski. W sezonie letnim może się pokusić o najlepszy wynik w ogóle.
Piotr Lisek ma już w swoim dorobku halowy rekord Polski. W sezonie letnim może się pokusić o najlepszy wynik w ogóle. Andrzej Szkocki
Piotr Lisek (OSOT Szczecin) w dwóch kolejnych konkursach przekroczył wysokość 5,80 i chyba na dobre ustabilizował wysoką formę.

Zawodnik Ośrodka Skoku o Tyczce to nasza największa nadzieja na udany występ w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Tyczkarz przynależność do światowej czołówki potwierdził w marcu zdobywając brązowy medal Halowych Mistrzostw Europy w Pradze. W sezonie zimowym skakał równo i wysoko. Swoje wyniki ustabilizował na poziomie 5,80. W mityngu w niemieckim centrum handlowym ustanowił nowy rekord Polski pod dachem - 5,90. Do wyrównania absolutnego rekordu kraju zabrakło mu tylko centymetra.

Po krótkim, lecz intensywnym sezonie halowym Lisek odpoczywał zaledwie 10 dni. Już w marcu pojechał na zgrupowanie do RPA. Od tamtej pory do szczecińskiego mieszkania wpada tylko po to, aby przepakować torbę. Przez dwa miesiące nasz tyczkarz latał po świecie w poszukiwaniu wysokiej formy. Ateny, Doha, Ostrawa, Eugene, Czeboksary i Baku - to wszystkie zagraniczne starty Liska w ostatnich tygodniach. Po zawodach w amerykańskim Eugene przytrafiła mu się pechowa przygoda.

- Miałem trzy przesiadki i gdzieś zawieruszył się mój komplet tyczek. Miałem oczywiście rezerwowy zestaw, ale nie tak dobry jak ten główny. Już w Rosji wystartowałem na swoich tyczkach, które się odnalazły - opowiada Lisek.

Wraz z nimi wróciła wysoka forma. Wprawdzie już w pierwszych startach szczeciński tyczkarz wypełnił minimum na mistrzostwa świata w Pekinie (5,70), ale chciał wrócić do poziomu z sezonu zimowego, gdy pokonanie 5,80 nie stanowiło dla niego większego problemu. Udało się tyle skoczyć przed tygodniem w Czeboksarach, a w środę w Baku Lisek pokonał poprzeczkę zawieszoną na 5,82. Bezskutecznie próbował też skoczyć 5,92.

- Termometry w Baku wskazywały 38 stopni Celsjusza. Nie były to zbyt sprzyjające warunki, bo w takim upale moc szybciej schodzi. Mimo to moje trzy próby na rekord Polski były niezłe, ale jeszcze mi czegoś brakuje - przyznaje.

Lisek to niejedyny Polak w światowej czołówce. Zimą wysoko latał Robert Sobera (AZS AWF Wrocław), w sezonie letnim przypomniał o sobie rekordzista Polski - Paweł Wojciechowski (Zawisza Bydgoszcz). Mistrz świata z Daegu przyznaje, że po kilku sezonach walki z kontuzjami wreszcie odzyskał radość ze skakania. W tym roku skoczył już 5,80 i marzy mu się nie tylko poprawienie własnego rekordu kraju, ale i przekroczenie granicy 6 metrów.

- Rywalizacja między nami jest, ale taka pozytywna - zapewnia Lisek. - Zresztą cała nasza grupa mocno się trzyma. Z Pawłem wysyłamy sobie przed i po startach SMS-y, motywujemy się, wzajemnie nakręcamy.

Nie da się jednak ukryć, że o medal w Pekinie (22-30 sierpnia) będzie bardzo ciężko. Światowa czołówka jest szersza od tej europejskiej. Po słabym poprzednim sezonie do bardzo wysokiej formy wrócił Niemiec Raphael Holzdeppe. Mistrz świata z Moskwy skoczył w Baku 5,92. Taki sam rezultat w stolicy Azerbejdżanu uzskał Brazylijczyk Thiago Braz. Liderem światowych list jest rekordzista świata Francuz Renaud Lavillenie (6,05). Lepszy wynik od Liska ma też Kanadyjczyk Shawn Barber (5,91).

Niech skaczą jak najwyżej. To mnie tylko motywuje - podkreśla nasz tyczkarz. Dziś Lisek wystąpi w w Sopocie w memoriale Janusza Sidły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński