Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oblał psy kwasem. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami szuka zwyrodnialca

Monika Stefanek
Kto sprawił tyle cierpienia Tinie i Pchełce? W ustaleniu sprawcy może pomóc każdy, kto rozpoznaje na zdjęciach te dwie suczki.
Kto sprawił tyle cierpienia Tinie i Pchełce? W ustaleniu sprawcy może pomóc każdy, kto rozpoznaje na zdjęciach te dwie suczki. Fot. TOZ
Historia Tiny i Pchełki, dwóch suczek dotkliwie poparzonych nieznaną substancją wstrząsnęła pracownikami Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Psy są obecnie leczone. Sprawca ich cierpienia pozostaje jednak nieznany.

KOGO ZAWIADOMIĆ

KOGO ZAWIADOMIĆ

Jeśli wiesz, kto okaleczył psy zadzwoń pod numer:
091 487-04-37 lub 785-934-107.

Do siedziby TOZ w Szczecinie przyszedł kilka dni temu mężczyzna z dwoma kundelkami. Oba psy miały głębokie i rozległe rany na grzbiecie.

- Rany nie powstały przypadkowo - opowiada Anna Kiepas-Kokot, prezes szczecińskiego TOZ. - Wyglądają jak wzory na skórze. Historia opowiedziana przez mężczyznę jest typowa: to jedna z tradycyjnych opowieści o znalezieniu bezdomnych psiaków i udzielenia im pomocy. Nie tak jednak ludzie opowiadają tego typu historie. Za dużo w tym wszystkim słów, za mało serca i troski.

Pracownicy TOZ spisali mężczyznę z dowodu. Nie ma miejsca zamieszkania, powiedział, że za kilka dni wyjeżdża do Danii. Dalsza rozmowa z nim nie miała sensu, trzeba było zająć się psami. Lekarze stwierdzili u obu suczek rany, które powstały tydzień, może dwa tygodnie temu. Spowodować je mógł wrzątek, może jakaś żrąca substancja lana z góry wąskim strumieniem. Większość ran już zabliźniła się, ale z niektórych wciąż sączy się krew.

- Psy dostają od nas leki przeciwzapalne, a rany pokrywamy antybakteryjnym sprayem przyspieszającym gojenie - wyjaśnia Anna Kiepas-Kokot.

Pracownikom TOZ udało się dowiedzieć, jak mężczyzna do nich trafił. Okazało się, że kierował się do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Tam, przed bramą, spotkał jedną z osób pomagających organizacji. Ona skierowała go do siedziby TOZ. Według relacji, mężczyzna zwracał się do starszej suczki imieniem Tina. W tym momencie stało się jasne, że opowiedziana przez niego historia o znalezieniu ich na placu Grunwaldzkim jest nieprawdziwa. Tina ma 12 lat, a jej młodsza towarzyszka półtora roku. W TOZ nazwano ją Pchełką. Obie suczki są ze sobą bardzo zżyte. W grę nie wchodzi nawet osobny spacer. Już wiadomo, że Tina i Pchełka znajdą nowy dom.

- Na nasz apel odezwała się się niezawodna przedstawicielka niemieckiej organizacji Canis Gratia i zaoferowała pomoc w znalezieniu im domu - opowiada prezes TOZ. - Wciąż nie znamy jednak oprawcy. Nie wiemy czy mężczyzna, który je do nas doprowadził jest oprawcą lub go zna. Nie wiemy jak doszło do tak poważnych obrażeń u obu suczek. Nie wiemy czy sprawca nie zrobi tego po raz kolejny innym zwierzętom, a może i ludziom. Tylko ustalenie sprawcy i postawienie go przed sądem pozwoli nam na wewnętrzny spokój.

Dlatego TOZ apeluje do wszystkich, którzy rozpoznają suczki na zdjęciach, o to by skontaktowali się z organizacją. Można to zrobić telefonicznie, pod numerem: 091 487-04-37 lub 785-934-107.

- Bez informacji na ich temat i świadków nie przekonamy organów ścigania ani sądu - stwierdza Anna Kiepas-Kokot. - A takiego widoku się nie da zapomnieć. Każdy, kto zobaczył nasze skrzywdzone suczki musiał je zapamiętać, tak głęboko jak my.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński