KOGO ZAWIADOMIĆ
KOGO ZAWIADOMIĆ
Jeśli wiesz, kto okaleczył psy zadzwoń pod numer:
091 487-04-37 lub 785-934-107.
Do siedziby TOZ w Szczecinie przyszedł kilka dni temu mężczyzna z dwoma kundelkami. Oba psy miały głębokie i rozległe rany na grzbiecie.
- Rany nie powstały przypadkowo - opowiada Anna Kiepas-Kokot, prezes szczecińskiego TOZ. - Wyglądają jak wzory na skórze. Historia opowiedziana przez mężczyznę jest typowa: to jedna z tradycyjnych opowieści o znalezieniu bezdomnych psiaków i udzielenia im pomocy. Nie tak jednak ludzie opowiadają tego typu historie. Za dużo w tym wszystkim słów, za mało serca i troski.
Pracownicy TOZ spisali mężczyznę z dowodu. Nie ma miejsca zamieszkania, powiedział, że za kilka dni wyjeżdża do Danii. Dalsza rozmowa z nim nie miała sensu, trzeba było zająć się psami. Lekarze stwierdzili u obu suczek rany, które powstały tydzień, może dwa tygodnie temu. Spowodować je mógł wrzątek, może jakaś żrąca substancja lana z góry wąskim strumieniem. Większość ran już zabliźniła się, ale z niektórych wciąż sączy się krew.
- Psy dostają od nas leki przeciwzapalne, a rany pokrywamy antybakteryjnym sprayem przyspieszającym gojenie - wyjaśnia Anna Kiepas-Kokot.
Pracownikom TOZ udało się dowiedzieć, jak mężczyzna do nich trafił. Okazało się, że kierował się do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Tam, przed bramą, spotkał jedną z osób pomagających organizacji. Ona skierowała go do siedziby TOZ. Według relacji, mężczyzna zwracał się do starszej suczki imieniem Tina. W tym momencie stało się jasne, że opowiedziana przez niego historia o znalezieniu ich na placu Grunwaldzkim jest nieprawdziwa. Tina ma 12 lat, a jej młodsza towarzyszka półtora roku. W TOZ nazwano ją Pchełką. Obie suczki są ze sobą bardzo zżyte. W grę nie wchodzi nawet osobny spacer. Już wiadomo, że Tina i Pchełka znajdą nowy dom.
- Na nasz apel odezwała się się niezawodna przedstawicielka niemieckiej organizacji Canis Gratia i zaoferowała pomoc w znalezieniu im domu - opowiada prezes TOZ. - Wciąż nie znamy jednak oprawcy. Nie wiemy czy mężczyzna, który je do nas doprowadził jest oprawcą lub go zna. Nie wiemy jak doszło do tak poważnych obrażeń u obu suczek. Nie wiemy czy sprawca nie zrobi tego po raz kolejny innym zwierzętom, a może i ludziom. Tylko ustalenie sprawcy i postawienie go przed sądem pozwoli nam na wewnętrzny spokój.
Dlatego TOZ apeluje do wszystkich, którzy rozpoznają suczki na zdjęciach, o to by skontaktowali się z organizacją. Można to zrobić telefonicznie, pod numerem: 091 487-04-37 lub 785-934-107.
- Bez informacji na ich temat i świadków nie przekonamy organów ścigania ani sądu - stwierdza Anna Kiepas-Kokot. - A takiego widoku się nie da zapomnieć. Każdy, kto zobaczył nasze skrzywdzone suczki musiał je zapamiętać, tak głęboko jak my.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?