Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tym, jak straż miejska usuwała samochód z jezdni. Internauta: "Skandal"

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
- Strażnik uznał, że ten samochód stoi prawidłowo i nie zagraża bezpieczeństwu ruchu. Nie możemy narażać się na proces. Koniec kropka – tłumaczy rzeczniczka straży miejskiej dlaczego tydzień zajęło usunięcie samochodu z ruchliwej ulicy w Szczecinie.

Dzisiaj od naszego Czytelnika otrzymaliśmy zdjęcie opla astry. Samochód częściowo zajmuje prawy pas ulicy Niemierzyńskiej.

- To, co się dzieje od kilku dni na ulicy Niemierzyńskiej w Szczecinie, woła o pomstę do nieba. Porzucone auto blokuje jeden z pasów ruchu i żadna ze służb pomimo, że na pewno codziennie jakaś tą drogą przejeżdża nie interweniuje. Skandal to małe słowo, jak dojdzie do wypadku to wtedy będzie afera - napisał pan Rafał.

Poszliśmy tym tropem. Oto co ustaliliśmy.

Straż miejska o samochodzie wiedziała od 22 sierpnia. Strażnik uznał jednak, że pojazd stoi prawidłowo, bo nie ma znaku zakazu zatrzymywania się, czy postoju i nie zagraża bezpieczeństwu na drodze. Naszym zdaniem to błędna ocena, ale o tym później. Strażnik zostawia samochód w stanie w jakim go zastał. Nie wpada na pomysł, aby miejsce jakoś zabezpieczyć. Np. w porozumieniu z zarządem dróg, czy policją. Auto wygląda na uszkodzone. Ma wyrwany zderza, pęknięta tylną lampę.

- Jest dostatecznie widno na tej ulicy – mówi Joanna Wojtach ze straży miejskiej w Szczecinie.

Zgodnie z procedurą straż rozpoczyna ustalanie właściciela pojazdu. Nie jest to trudne, bo auta ma tablice rejestracyjne. Wysyła pismo z wezwaniem do zabrania pojazdu.

- Jeśli dwukrotnie nie otrzymamy odpowiedzi, będziemy mogli zdjąć auto z drogi – dodaje Joanna Wojtach.

Czytaj również: Porzucone auto blokuje ul. Niemierzyńską

Okazuje się jednak, że strażnicy nie muszą czekać na wypełnienie całej urzędowej procedury. W przypadkach, gdy samochód zagraża bezpieczeństwu mogą reagować natychmiast. Ale tego nie zrobili. Dlaczego?

- Bo strażnik uznał, że pojazd nie zagraża bezpieczeństwu. Poza tym, gdybyśmy ruszyli samochód bez zgody właściciela moglibyśmy narazić się na proces ze strony kierowcy – tłumaczy pani Wojtach.

- Czy to znaczy, że obawa przed procesem jest ważniejsza niż bezpieczeństwo mieszkańców? Jak to możliwe, że w tak dużym mieście auto może stać tydzień utrudniając ruch, a wy nie podejmujecie szybszej reakcji. Nie mogliście go choćby przesunąć na pobocze – dopytujemy.

Rzeczniczka straży miejskiej:

- Na ulicy jest widno, auto nie zagrażało bezpieczeństwu kierowców, nie przeszkadzało innym kierowcom. Strażnik podjął taką decyzję i ja się z nim zgadzam. My nie możemy łamać prawa. Gdybyśmy przesunęli to auto to złamalibyśmy prawo – mówi Joanna Wotach.

- Ale przecież mogliście zastosować szybsza procedurę. Wystarczyłoby uznać, że auto zagraża bezpieczeństwu ruchu – znów dopytujemy.

W odpowiedzi znów słyszymy, że decyzja strażnika była prawidlowa, a straż miejska nie chce procesów z kierowcami.

Dopiero dziś okazało się, że auta nie ma już na ulicy. Zabrał je właściciel. Strażnicy miejscy dowiedzieli się o tym dzisiaj, bo dopiero dziś – po 10 dniach! przyszła zwrotka z ich korespondencji z właścicielem pojazdu.

- Czy to znaczy, że przez ponad tydzień nie interesowaliście się tym, co dzieje się z pojazdem. A gdyby doszło do wypadku, kto by odpowiadał? – pytamy panią Wojtach.

- I pan i ja mamy słowotok. Podjęliśmy prawidłowa decyzję. Koniec, kropka. – zakończyła rozmowę pani rzecznik.

Zobacz też:
"Licytujemy albo utylizujemy". Walczą z wrakami aut zalegającymi na parkingach

Wideo: TVN24/x-news

Polecamy na gs24.pl:

Dzisiaj odbyła się wizja lokalna na miejscu zastrzelenia 22-latka. Przebiegła w bardzo napiętej atmosferze

Szczecin: Śmiertelnie postrzelony 22-latek. Wizja lokalna wś...

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński