Dzisiaj od naszego Czytelnika otrzymaliśmy zdjęcie opla astry. Samochód częściowo zajmuje prawy pas ulicy Niemierzyńskiej.
- To, co się dzieje od kilku dni na ulicy Niemierzyńskiej w Szczecinie, woła o pomstę do nieba. Porzucone auto blokuje jeden z pasów ruchu i żadna ze służb pomimo, że na pewno codziennie jakaś tą drogą przejeżdża nie interweniuje. Skandal to małe słowo, jak dojdzie do wypadku to wtedy będzie afera - napisał pan Rafał.
Poszliśmy tym tropem. Oto co ustaliliśmy.
Straż miejska o samochodzie wiedziała od 22 sierpnia. Strażnik uznał jednak, że pojazd stoi prawidłowo, bo nie ma znaku zakazu zatrzymywania się, czy postoju i nie zagraża bezpieczeństwu na drodze. Naszym zdaniem to błędna ocena, ale o tym później. Strażnik zostawia samochód w stanie w jakim go zastał. Nie wpada na pomysł, aby miejsce jakoś zabezpieczyć. Np. w porozumieniu z zarządem dróg, czy policją. Auto wygląda na uszkodzone. Ma wyrwany zderza, pęknięta tylną lampę.
- Jest dostatecznie widno na tej ulicy – mówi Joanna Wojtach ze straży miejskiej w Szczecinie.
Zgodnie z procedurą straż rozpoczyna ustalanie właściciela pojazdu. Nie jest to trudne, bo auta ma tablice rejestracyjne. Wysyła pismo z wezwaniem do zabrania pojazdu.
- Jeśli dwukrotnie nie otrzymamy odpowiedzi, będziemy mogli zdjąć auto z drogi – dodaje Joanna Wojtach.
Czytaj również: Porzucone auto blokuje ul. Niemierzyńską
Okazuje się jednak, że strażnicy nie muszą czekać na wypełnienie całej urzędowej procedury. W przypadkach, gdy samochód zagraża bezpieczeństwu mogą reagować natychmiast. Ale tego nie zrobili. Dlaczego?
- Bo strażnik uznał, że pojazd nie zagraża bezpieczeństwu. Poza tym, gdybyśmy ruszyli samochód bez zgody właściciela moglibyśmy narazić się na proces ze strony kierowcy – tłumaczy pani Wojtach.
- Czy to znaczy, że obawa przed procesem jest ważniejsza niż bezpieczeństwo mieszkańców? Jak to możliwe, że w tak dużym mieście auto może stać tydzień utrudniając ruch, a wy nie podejmujecie szybszej reakcji. Nie mogliście go choćby przesunąć na pobocze – dopytujemy.
Rzeczniczka straży miejskiej:
- Na ulicy jest widno, auto nie zagrażało bezpieczeństwu kierowców, nie przeszkadzało innym kierowcom. Strażnik podjął taką decyzję i ja się z nim zgadzam. My nie możemy łamać prawa. Gdybyśmy przesunęli to auto to złamalibyśmy prawo – mówi Joanna Wotach.
- Ale przecież mogliście zastosować szybsza procedurę. Wystarczyłoby uznać, że auto zagraża bezpieczeństwu ruchu – znów dopytujemy.
W odpowiedzi znów słyszymy, że decyzja strażnika była prawidlowa, a straż miejska nie chce procesów z kierowcami.
Dopiero dziś okazało się, że auta nie ma już na ulicy. Zabrał je właściciel. Strażnicy miejscy dowiedzieli się o tym dzisiaj, bo dopiero dziś – po 10 dniach! przyszła zwrotka z ich korespondencji z właścicielem pojazdu.
- Czy to znaczy, że przez ponad tydzień nie interesowaliście się tym, co dzieje się z pojazdem. A gdyby doszło do wypadku, kto by odpowiadał? – pytamy panią Wojtach.
- I pan i ja mamy słowotok. Podjęliśmy prawidłowa decyzję. Koniec, kropka. – zakończyła rozmowę pani rzecznik.
Zobacz też:
"Licytujemy albo utylizujemy". Walczą z wrakami aut zalegającymi na parkingach
Wideo: TVN24/x-news
Polecamy na gs24.pl:
- Śmiertelne postrzelenie. Policja wiedziała, że 22-latek ukrywa się
- Pyromagic 2016 w Szczecinie. Fajerwerki, skoki do wody, muzyka i strażacy w akcji
- Kibice z Mierzyna, awantura z Irańczykami... RIO 2016 na zdjęciach naszego fotoreportera
- Karmienie piersią? Mamy ze Stargardu nie mają z tym problemu. "To naturalne!"
- Zabójstwo na Niebuszewie w Szczecinie. Zatrzymany mężczyzna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?