Jan P. dochodzi swoich praw przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Obecnie przebywa w goelniowskim zakładzie karnym. Chce zadośćuczynienia od Poczty Polskiej za to, że nie dostarczyła listów do wybranki jego serca. W rezultacie dziewczyna zerwała z nim znajomość. Ból po stracie ukochanej ma ukoić - bagatela! - 300 tysięcy złotych.
Pisaliśmy o sprawie w październiku ubiegłego roku. Wczoraj strony spotkały się w sądzie. Zebrani usłyszeli romantyczną historię miłości. Pan Jan od 2007 roku odbywa karę. Od 2011 roku wysyłał przesyłki do pani Katarzyny, mieszkającej w Wielkiej Brytanii. Znali się jeszcze zanim pan Janek trafił za kratki.
- Była koleżanką z wolności, ale zeszliśmy się gdy odbywałem karę - mówił wczoraj przed sądem. - Dwa razy odwiedziła mnie w więzieniu. Oświadczyłem się jej, planowaliśmy wziąć ślub. Po odbyciu kary miałem wyjechać do niej i ułożyć sobie życie.
Pan Jan często wysyłał do ukochanej listy. W tygodniu nawet 4-5 przesyłek poleconych. W listach odsyłał dziewczynie zdjęcia, wysyłał prezenty, wśród nich złoty łańcuszek. Przesyłki nie docierały do adresatki. Ukochana uznała pana Janka za nikczemnego kłamcę i skończyła znajomość.
- Te listy mają dla mnie wartość sentymentalną - mówi pan Jan. - Niestety ginęły po drodze. Poczta, która podjęła się te listy dostarczyć, nie wywiązała się z umowy. Dla mnie to skandal! Były w nich między innymi oryginalne dokumenty ZUS, z sądów, zdjęcia rodzinne. Trudno oszacować wartość strat. Czy tak postępuje firma z tradycjami? To był dla mnie cios, odbiło się to na moim zdrowiu.
Osadzony chciał popełnić samobójstwo, okaleczył się poprzez połknięcie pręta.
- Byłem poddany operacji. Teraz nie mogę się odnaleźć. Uważam, że jakiekolwiek odszkodowanie nie byłoby w stanie mnie zadowolić - mówił więzień.
Złożył reklamację na ponad sto przesyłek, Poczta Polska przyznała się do zagubienia 20 przesyłek poleconych i wypłaciła odszkodowanie 130-150 zł za przesyłkę. Sąd dociekał wczoraj na jakim etapie ginęły listy. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od PP, przesyłki opuściły terytorium kraju i nie stwierdzono nieprawidłowości po stronie Poczty Polskiej.
- Wiemy, że dotarły do Anglii - mówi Katarzyna Sokołowska, która reprezentuje przed sądem Pocztę Polską. - Nieoficjalnie wiemy, że adresatka nie chce podejmować listów i odmawia ich przyjmowania. W Wielkiej Brytanii tryb dostarczania przesyłek wygląda inaczej niż u nas. Czekamy na oficjalne potwierdzenie tej informacji, ale napotykamy na opór materii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?