Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zakończył się dziś proces ws. rekordowego przemytu kokainy

Mariusz Parkitny
Fot. Marcin Bielecki
Rozbieżności w liczeniu kokainy uniemożliwiły dzisiaj zakończenie procesu w sprawie rekordowego przemytu.

Chodzi o tonę kokainy, która dla niepoznaki została wymieszana z glinką ceramiczną. Według obliczeń polskich biegłych narkotyk stanowił od 17 do 20 procent całości. Według szwedzkich naukowców - aż 37 procent.

- Te rozbieżności trzeba wyjaśnić. Być może problem jest tylko teoretyczny, ale nie możemy go zbagatelizować - powiedział na poniedziałkowej rozprawie sędzia Dariusz Ścisłowski.

Dlatego za miesiąc sąd przesłucha biegłą, która zajmowała się ustalaniem ilości kokainy.

Proces toczy się od roku. Chodzi o jeden z największych przemytów w Europie. Na ławie oskarżonych siedzi 44-letni Kolumbijczyk, Carlos C. oraz 33-letni Piotr A. ps. "Mrówa".

CBŚ zatrzymało ich w grudniu 2006r. w magazynie kolejowym przy ul. Gdańskiej w Szczecinie. Czekali na transport glinki ceramicznej. Towar ze Szwecji przywiozło kilka tirów. Ponad osiemdziesiąt ton zapakowano w płócienne worki. Według prokuratury, to była przykrywka do przemytu kokainy. Narkotyk miał być w transporcie, zapakowany w 34 worki. Różniły się tylko kolorem napisów i ściegiem. Ale oskarżeni nie wiedzieli, że przemyt od dawna śledzi policja.

W szwedzkim Goeteborgu funkcjonariusze podmienili kokainę na glinkę. Dlatego do Szczecina narkotyki już nie trafiły. Taka transakcja nazywana jest usiłowaniem nieudolnym. Czyli sprawca bierze udział w przemycie, choć nie ma pojęcia, że narkotyku tam nie ma.

Według prokuratury nasz kraj był tylko kanałem przerzutowym. Koka miała trafić do Amsterdamu. Prokuraturze nie udało się znaleźć głównych organizatorów przemytu. Podejrzewa, ze oskarżeni to jedynie pośrednicy. Carlos C. przez dłuższy czas posługiwał się lewym paszportem. Przedstawiał się jako Meksykanin. Nie ma zawodu. Skończył tylko dwie kasy liceum. Ma cztery córki. Ostatnio pracował jako kelner w Amsterdamie.

Nie wiadomo, jak w interes wkręcił się Piotr A. Pochodzi ze Szczecina. Od dziewięciu lat mieszkał w Szwecji. Z zawodu jest operatorem przetwórstwa mięsnego. W Polsce miał załatwić odbiorców glinki, aby uwiarygodnić przemyt. Na fakturach są nazwy istniejących spółek, choć ich właściciele nie mieli o tym pojęcia. Grupa była dobrze zorganizowana. Aby zmylić pościg, transport glinki-kokainy krążył między Wenezuelą, Niemcami, Szwecją, Polską i Holandią. W śledztwie wyszło na jaw, że przed transportem koki były dwa wcześniejsze. Nie wiadomo, czy też zawierały narkotyki. Policji nie udało się ich namierzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński