Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko Stocznia może chwalić się złotem. Chemik też ma mistrzynię - Biankę Busę [ZDJĘCIA]

Sebastian Szczytkowski
Bianka Busa podczas meczu finałowego z Włoszkami.
Bianka Busa podczas meczu finałowego z Włoszkami. japan2018.fibv.com
Mistrza świata ma w swoich szeregach Stocznia Szczecin. Ma również Chemik Police. Bianka Busa zdobyła złoty medal w Japonii.

Bianka Busa reprezentuje Serbię. Należy do złotej generacji siatkarek z tego kraju. Drużyna stworzona i prowadzona od kilkunastu lat przez Zorana Terzicia wywalczyła w tym wieku 16 medali na imprezach międzynarodowych. Złoty krążek mistrzostw świata zdobyty na przełomie września i października w Japonii to najcenniejszy z nich. Serbia jest najlepsza na globie po raz pierwszy w swojej historii. Ponadto drużyna z Bałkanów jest panującym mistrzem Europy, a w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro przegrała dopiero w finale z Chinkami.

Ojcem tego sukcesu jest Terzić. Przez kilkanaście lat jego kadencji na stanowisku selekcjonera zmieniały się siatkarki, mimo to drużyna pozostaje w światowej czołówce. - Z mojej perspektywy to normalne, że trenerzy nie zmieniają się często. Stabilizacja to jeden z warunków osiągania dobrych wyników - mówi Terzić, który nie poprowadził jeszcze Serbek tylko do triumfu w igrzyskach olimpijskich. Kolejna szansa w 2020 roku w Tokio.

- Marzę o złocie olimpijskim - podkreśla Busa.

Turniej pod kontrolą

Na zgrupowaniu Serbek przed mistrzostwami świata trenowało 20 siatkarek. Terzić wybrał z tej grupy 14 zawodniczek, które wzięły udział w turnieju. Na liście powołanych była Busa, natomiast w ostatniej selekcji odpadła inna siatkarka Chemika, Sladjana Mirković. Terzić postawił na bardziej doświadczone rozgrywające Maję Ognjenović i Bojanę Zivković. Mirković zamiast do Japonii przyleciała więc do Polski i w Policach spędziła ostatnią część okresu przygotowań do sezonu klubowego.

Rozgrywająca nie zobaczyła więc mistrzostw świata na żywo. Poczynania Bianki Busy i pozostałych rodaczek oglądała w telewizji. Turniej układał się od pierwszych dni po myśli Serbek. Rozpoczęły go od siedmiu zwycięstw 3:0. Jako pierwsze zapewniły sobie awans do trzeciej fazy grupowej, miały sytuację pod pełną kontrolą. Co prawda poniosły później dwie porażki z Japonkami oraz Holenderkami, ale kiedy przyszło ponownie do walki o wysoką stawkę, udowodniły wyższość nad pozostałymi reprezentacjami. W finale Serbia zwyciężyła 3:2 z Włoszkami.

Bianka Busa grała w koszulce z "jedynką", choć numerem jeden w zespole na pewno nie była. Pod kątem liczby zdobytych punktów lepsze były cztery Serbki. Siatkarka Chemika wywalczyła dla drużyny 51 "oczek". Wpasowała się umiejętnie w dobre funkcjonujący mechanizm. Odpowiadała za przyjęcie tak, żeby w ataku mogły brylować inne podopieczne Terzicia. 13 punktów zdobyła blokiem, zaserwowała trzy asy. Kiedy Busa trafiła do podstawowego składu, już swojego miejsca nie oddała.

Mniejsza kolonia

W erze reaktywacji Chemika więcej niż Serbek było w nim tylko Polek. Wystarczy spojrzeć na aktualny skład zespołu Terzicia, żeby znaleźć kilka polickich akcentów. Mistrza Polski reprezentowały w przeszłości wspomniana rozgrywająca Ognjenović, a także atakująca Ana Bjelica. Jeszcze w poprzednim sezonie środkową Chemika była Stefana Veljković. Związała się ona z klubem znad Odry na cztery lata zanim zdecydowała się spróbować swoich sił we włoskim Igorze Gorgonzola Novara. Wspomnieć wypada również Jelenę Blagojević. Była przyjmująca Chemika, a obecnie Developresu SkyRes Rzeszów nie mogła wystąpić w mistrzostwach świata z powodu kontuzji.

Kolonia Serbek w Policach zmniejszyła się między sezonami z trzech do dwóch. Busa stała się w pewnym stopniu gwiazdą zespołu. Po tym, jak karierę zakończyły Izabela Bełcik oraz Katarzyna Gajgał-Anioł, liczbą sukcesów ze świeżo upieczoną mistrzynią świata może porównywać się wyłącznie Agnieszka Bednarek.

W tym tygodniu przyjmująca odpoczywała na ile było to możliwe. Po powrocie do ojczyzny na siatkarki czekały spotkania z prezydentem Serbii, z władzami federacji, z kibicami. To tradycyjne tournee po sukcesie sportowym. Busa rozpoczyna treningi w Chemiku krótko przed pierwszymi meczami o stawkę. W poprzednim sezonie wystąpiła w 31 spotkaniach Ligi Siatkówki Kobiet i zdobyła w nich 252 punkty. Później przedłużyła kontrakt o rok. O miejsce w szóstce będzie rywalizować z Natalią Mędrzyk, Martyną Grajber i Anną Grejman.

Kurek błyszczy w nowych barwach

Ten sezon jest wyjątkowy dla sympatyków siatkówki w województwie zachodniopomorskim. Mistrza świata ma w swoim składzie również Stocznia Szczecin, która walczy w Plus Lidze. Mowa o Bartoszu Kurku, który po udanym czasie reprezentacyjnym błyszczy już w nowych barwach. Atakujący był najlepszym zawodnikiem zespołu Michała Gogola w meczach z Zaksą Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskim Węglem. Jest gwiazdą Stoczni, która przyciąga publiczność do hal w całej Polsce.

Kurek wywalczył złoty medal mistrzostw świata w Bułgarii i we Włoszech. W czasie turnieju przeszedł pozytywną metamorfozę i w decydujących o triumfie reprezentacji Polski meczach był nie do zatrzymania. Atakujący prezentował się spektakulatnie, zdobył najwięcej punktów spośród wszystkich uczestników czempionatu, dzięki czemu został wybrany jego najlepszym zawodnikiem. Kurek nie leciał na południe Europy jako kandydat na gwiazdę mundialu, a wrócił jako bohater narodowy.

- Bartosz Kurek mistrz świata, brzmi fajnie. Naszym atutem była zespołowość. Mieliśmy silną czternastkę zawodników, którymi można było zaskoczyć przeciwników. Do tego doszedł trener Heynen. Miał do mnie jakieś zaufanie, dlatego zabrał mnie na turniej - mówi najlepszy zawodnik mistrzostw świata.

Heynen nie skreślił Kurka z listy powołanych na mistrzostwa świata tak jak zrobił to cztery lata wcześniej Stephan Antiga. Belg umożliwił Kurkowi zdobycie pierwszego w karierze złota, a ten odwdzięczył się za zaufanie. W najbliższych miesiącach Kurek postara się poprowadzić Stocznię na podium mistrzostw Polski. Na razie drużyna ze Szczecina jest w fazie budowania, ale to że atakujący jest jej liderem, widać już gołym okiem.

Asystent w roli szefa

Trenerem Stoczni Szczecin jest identycznie jak w poprzednich sezonach Michał Gogol. W tym roku wrócił on do pracy w klubie ozłocony. W sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski był asystentem Vitala Heynena.

- Przed decydującymi meczami turnieju traciliśmy dużo snu. Przygotowywaliśmy się praktycznie przez całą dobę. Pracowaliśmy bardzo intensywnie, ale nie straciłem przez ten czas kontaktu z klubem - wspomina Gogol. - Od Vitala dużo się nauczyłem. Patrzę inaczej na pewne elementy siatkówki. Poznałem wiele detali, na przykład jakie są najbardziej efektywne zachowania w obronie. Bez dwóch zdań czas z reprezentacją Polski pomógł mi zostać lepszym trenerem.

- Pierwsze przejście z roli asystenta do pierwszego szkoleniowca było trudne. Mam je za sobą. Później przychodzi to już naturalnie - dodaje Gogol, który w klubie jest szefem sztabu i odpowiada za przygotowanie optymalnej formy Stoczni na najważniejszą część sezonu.

Ma co robić, ponieważ w zespole zmieniło się 11 siatkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński