Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie rzucę aktorstwa

Rozmawiał Piotr K. Piotrowski
archiwum
Rozmowa z Magdą Stużyńską, aktorką znaną m. in. z roli Marcysi w telenoweli "Złotopolscy" oraz programów "Jazda kulturalna" i "Pytanie na śniadanie".

- Czy Marcysia ze "Złotopolskich" pomaga pani w życiu prywatnym?

- Marcysia budzi wielką sympatię widzów. Ludzie uśmiechają się i bardzo pozytywnie na mnie reagują. To daje mi dużo radości i sporo pozytywnej energii. Poczucie, że spotykamy się z życzliwością ludzi, bardzo pomaga.

- Jakie wieści z planu "Złotopolskich"? Czy serial, mimo choroby Henryka Machalicy, będzie kontynuowany?

- Wiem na pewno, że będziemy grać do końca roku, bo taki termin obejmują nasze umowy. Co nie znaczy, że z końcem roku przestaną powstawać nowe odcinki. Po prostu nasze umowy zawsze obejmowały pewną liczbę odcinków, a potem były przedłużane. A tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co będzie dalej. Budowane są nowe dekoracje i to nas nastraja optymistycznie.

- Od września w czwartkowe poranki można panią oglądać w "Dwójce" w magazynie "Pytanie na śniadanie". Czy już zadomowiła się Pani w tym programie?

- Trudno powiedzieć. To jest chyba taki proces, który wymaga czasu. W "Jeździe kulturalnej" trwało to dosyć długo. Tu chyba czas aklimatyzacji potrwa krócej, ponieważ już w lecie prowadziłam "Pytanie na wakacje", i miałam przedsmak tego, jak wygląda praca w takim programie. Ale ciągle jest to dla mnie wyzwanie, a jednocześnie duża przyjemność.

- Jest jakaś historia związana z rozpoczęciem przez panią pracy w "Pytaniu na śniadanie", które funkcjonuje na antenie już od roku?

- Byłam akurat na wakacjach, gdy zadzwoniono do mnie z propozycją. Przyznaję, że byłam bardzo zaskoczona, a jednocześnie ta oferta sprawiła mi dużą radość.

- To program prowadzony na żywo, często oparty na improwizacji. Czy odczuwa pani duży stres?

- Oczywiście, że tak. Zresztą ja kilka razy byłam gościem w "Pytaniu na śniadanie" i myślałam sobie wtedy, że prowadzenie takiego programu związane jest z gigantycznym stresem, dla mnie nie do opanowania. Ale okazało się, że stres, owszem jest, ale mobilizujący. Potrafię sobie z nim poradzić.

- Można zapomnieć o tych milionach telewidzów, przed którymi się występuje?

- Nie, o tym się cały czas pamięta. Są takie sytuacje, że ta świadomość dociera w sposób bardzo intensywny i konkretny, na przykład w momentach, gdy prowadzimy z telewidzami telefoniczne rozmowy na wizji. Zaczynam to traktować trochę jak pracę w teatrze. Myślę o tym widzu, który siedzi po drugiej stronie i to pomaga. Pamiętając o widzu, staram się być na tyle interesująca, żeby on nie odszedł od telewizora, żeby chciał mnie słuchać i oglądać.

- Pożegnała pani "Jazdę kulturalną" na rzecz "Pytania na śniadanie"?

- Nie, absolutnie nie. Dalej prowadzę "Jazdę kulturalną". Prawdopodobnie będę to teraz robiła na zmianę z Tatianą Mindewicz, bo trudno mi pogodzić pracę w dwóch programach, zdjęcia w "Złotopolskich", z obowiązkami w teatrze, z którym bardzo często wyjeżdżam.

- Pani partnerem w "Pytaniu na śniadanie" jest Maciej Dowbor, który też od niedawna praktykuje w zawodzie. Jak układa się ta współpraca?

- Maciek jest młodym prezenterem, ale na pewno bardziej doświadczonym ode mnie. I dzieli się ze mną tym doświadczeniem.

- Czy stworzycie prezenterską parę "Dwójki", która poprowadzi inne programy?

- Trudno przewidzieć takie sytuacje. To nie ode mnie zależy. Tak jak już powiedziałam, tę pracę traktuję bardzo poważnie i jest to dla mnie ciekawa propozycja. Ale ja przede wszystkim jestem aktorką i mam dużo zajęć związanych ze swoim zawodem. Nie wiem, czy mogłabym przyjąć jeszcze inne zadania. Czasu, niestety, nie da się rozciągnąć.

- O aktorach, którzy porzucili zawód i zostali prezenterami, Jan Nowicki mówi, że nagle wyrósł im gruczoł prezentera. Ale, jak zrozumiałem, pani nie zamierza zrezygnować z zawodu?

- Na pewno nie rzucę aktorstwa, chyba że aktorstwo rzuci mnie. Nie chciałabym rezygnować ze swojego zawodu. Nie występuję w telewizyjnych programach tylko po to, żeby być telewizyjną prezenterką i na przykład zaspokoić jakieś pokłady próżności. Jest to zajęcie, które mnie rozwija, wymaga ode mnie zupełnie innego rodzaju koncentracji i innego przygotowania. Przede wszystkim to jest dla mnie najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński