Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundurki opóźnione

Emilia Chanczewska
Gimnazjalistom z Chociwla urody dodają uśmiechy, bo ich mundurki - bluzy z ciemnego polaru - raczej nie.
Gimnazjalistom z Chociwla urody dodają uśmiechy, bo ich mundurki - bluzy z ciemnego polaru - raczej nie. Emilia Chanczewska
Choć od początku roku szkolnego minęło półtora miesiąca, w Zespole Placówek Oświatowych w Chociwlu nie wszyscy uczniowie mają mundurki.

Część rodziców buntuje się, że trzeba na nie czekać i że ich jakość nie współgra z wysoką ceną. Zastanawiają się, dlaczego szycie powierzono szwagierce dyrektor szkoły i czemu rozprowadzane są za pośrednictwem sklepu.

W chociwelskim ZPO uczy się ponad 700 uczniów. Niemalże połowa z nich do tej pory nie ma obowiązkowego stroju. Składa się on z niebieskich koszulek polo i ciemnych polarowych bluz.

- Dziś miały przyjść do sklepu, ale rano nie było - mówi jeden z rodziców. - Panie w szkole mówią, że za brak mundurka będzie obniżona ocena z zachowania, stresują dzieci, a skąd my mamy wytrzasnąć mundurek? Sam go nie będę szył!

- Według mnie, wszystko jest w porządku - odpowiada na to Ewa Dadyńska, dyrektor ZPO w Chociwlu. - Niektóre dzieci nie mają jeszcze mundurków, bo ich rodzice czekali na dofinansowanie z urzędu miejskiego, inne dzieci są nietypowe i muszą mieć stroje szyte na miarę. We wrześniu bardzo mało osób kupiło mundurki, bo po Chociwlu rozeszła się fama, że zmienił się minister edukacji i będą niepotrzebne. Niektórzy rodzice do tej pory się upierają, że ich nie kupią.

Rodzinny interes?

Mundurki szyte są w szwalni "Steńka" w Łobzie. Jedną z około 40 pracownic jest szwagierka dyrektor szkoły w Chociwlu.

- Wybrałam najtańszą ofertę, moja szwagierka pracuje w tej firmie i jedynie umożliwiła mi z nią kontakt - tłumaczy dyrektor Dadyńska. - Mam czyste sumienie. Ceny dla najmłodszych zaczynają się od ponad 30 zł, sama na swojego dorosłego syna wydałam 65 zł.

- Szyjemy spodnie dla Niemców, było mało czasu i tylko dlatego, że ja tu pracuję zgodzili się uszyć - mówi Aleksandra Chochół, szwagierka pani dyrektor. - Mieliśmy pilne terminy, na mundurki trzeba nam jeszcze 2 tygodni.

Zwyczajny polar

Rodzicom nie podoba się także to, że stroje trzeba kupować w sklepie "Fala2", z marżą.

- Nie mam uprawnień, by sprzedawać je w szkole, a Rada Rodziców nie zgodziła się ich rozprowadzać - wyjaśnia dyrektor. - Dlatego sprzedawane są w sklepie.

Zastrzeżenia są także do materiału.
- Wygląda jak ściera, to pewnie jakiś najtańszy polar - mówi zdenerwowany ojciec.

Twierdzi, że miały być inne, mieć odpinane rękawy i być z lepszego materiału, pokazywanego na zebraniu.

- Pierwowzór materiału jest w szkole, są różnice, bo były obiekcje, że jest za gruby albo za cienki... - przyznaje Aleksandra Chochół.

- Zrobione są ze zwyczajnego polaru - ucina Ewa Dadyńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński