Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Pyrek: Najpierw medal, potem dziecko

Maurycy Brzykcy
Monika Pyrek - jak sama mówi - najlepiej czuje się z tyczką w ręce.
Monika Pyrek - jak sama mówi - najlepiej czuje się z tyczką w ręce. Andrzej Szkocki
To będą trzecie igrzyska w karierze Moniki Pyrek, tyczkarki Miejskiego Klubu Lekkoatletycznego Szczecin.

W 2000 roku, w Sydney była siódma. Cztery lata później w Atenach - czwarta.

- Sama już dawno obliczyłam. Wypada na to, że w Pekinie muszę być pierwsza - mówi zawodniczka.

Pierwsze igrzyska

- Nie bardzo wtedy wiedziałam co się ze mną dzieje - opowiada tyczkarka. - Byłam młoda i sam fakt, że zakwalifikowałam się do finału był dla mnie dużym szokiem.

Monika zajęła w finale bardzo dobre - siódme miejsce.

- Woda sodowa do głowy mi nie uderzyła. Twardo stąpam po ziemi i wiem, co w życiu i sporcie jest najważniejsze.

Do lipca - 4,45 metra

Sylwetka

Monika Pyrek
Ma 28 lat. Jej największe osiągnięcia to: srebrny medal mistrzostw świata (Helsinki 2005), brązowy medal mś (Edmonton 2001), srebro mistrzostw Europy (Goeteborg 2006), brąz mś w hali (Birmingham 2003 i Walencja 2008), 4. miejsce na igrzyskach w Atenach i 7. w Sydney. 10-krotna halowa mistrzyni Polski. Rekord życiowy 4,82 m.

Do stolicy Grecji, w 2004 roku, jechała już jako faworytka do olimpijskiego krążka. Niestety, znów zajęła miejsce poza podium.

- Ten udział w olimpiadzie odbieram jednak w kategorii porażki. Miał być medal, a skończyło się na najgorszym dla sportowca miejscu, czyli czwartym - przyznaje szczecińska tyczkarka.

Rozmawiamy o olimpiadzie, ale Monika jeszcze nie ma zapewnionego w niej udziału. Chociaż wydaje się to tylko formalnością. Wystarczy, że zaliczy do 6 lipca wysokość 4,45 m.

Pyrek zaczęła sezon olimpijski od startów w hali. W zeszłym roku, z powodu kontuzji kostki, występy pod dachem miała właściwie stracone. Tym razem zaprezentowała się znakomicie. Zdobyła brązowy medal (drugi w karierze) podczas halowych mistrzostw świata w Walencji.

- Rzeczywiście dobrze skakało mi się pod dachem. Zdaje się, że nawet nie zeszłam poniżej wyniku 4,61, który przecież w niektórych zawodach daje niemal pewny medal - cieszy się Pyrek.

Harówka na Wyspach Kanaryjskich

Zdaniem trenera

Wiaczesław Kaliniczenko
- Monika jest twarda, skoro wybrała tak trudną dyscyplinę. To wojowniczka, nie lubi przegrywać. Jednak jest bardzo wrażliwa. Ma w sobie również dużo kobiecości, co nie zawsze widać wśród jej koleżanek.

Kontuzje jednak i w tym roku nie ominęły Moniki. Na zgrupowaniu w Formii naderwała mięsień uda. To zahamowało jej przygotowania; na jakiś czas musiała zrezygnować ze skoków, a nawet biegania.

- Teraz jest wszystko w porządku, ale uraz opóźni moje wejście w sezon. Być może w pierwszych zawodach wezmę udział dopiero pod koniec maja - zapowiada Pyrek.

Ciągłe treningi, wyjazdy na zgrupowania i zawody sprawiają, że na życie osobiste jest coraz mniej czasu.

- Tak właśnie wygląda moje życie. Od 15 lat trenuję skoki, więc zdążyłam się przyzwyczaić. Najważniejsze, to tak zaplanować dzień, by znaleźć czas na wszystko - przekonuje tyczkarka. - Takie życie sobie wybrałam i jak na razie jestem z zadowolona.

Monika niedawno wróciła z Wysp Kanaryjskich.

- Dostałam tam dużą dawkę niemal katorżniczego treningu. Wszystko z myślą o olimpiadzie.

Wysoko śpiewa

W życiu Moniki jest czas nie tylko na sport. Nagrała wspólnie z Marią Sadowską piosenkę zatytułowaną "Szybciej, wyżej, dalej". Utwór powstał specjalnie z myślą o Pekinie. Jego premiera jest zaplanowana właśnie na olimpiadę.

- Skakanie i śpiewanie to zupełnie dwa różne światy. Zdecydowanie lepiej czuję się z tyczką w ręku, choć nie ukrywam, że ten muzyczny epizod był fajną przygodą.

Sport i polityka

- Startowałam już na Dalekim Wschodzie i było tam naprawdę miło. Pamiętam, że w jednym z krajów aż pięciu Azjatów chciało nosić za mnie tyczki, choć zwykle robię to sama - śmieje się Monika. - Ludzie są tam mili i serdeczni.

- Można, o czym mówi już wielu sportowców, zbojkotować ceremonię otwarcia igrzysk - zastanawia się zawodniczka. - To sprawi, że nasz protest będzie naprawdę widoczny. To jednak indywidualna sprawa każdego z olimpijczyków. Jeżeli ktoś chce, będzie protestował na swój sposób.

Czas na dziecko

Monika Pyrek nie ukrywa, że chciałaby również wystartować na olimpiadzie w Londynie w 2012 roku. Ma już nawet plan przygotowań, który zawiera... urodzenie dziecka.

- Po igrzyskach będzie jeszcze kilka ważnych imprez, jak chociażby mistrzostwa świata czy Europy. Ale już rok 2010 jest trochę luźniejszy i myślę, że właśnie wtedy będzie dobry czas na powiększenie rodziny - zastanawia się Monika. - Po urodzeniu dziecka miałabym wystarczająco dużo czasu, by solidnie przygotować się do angielskich igrzysk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński