Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzowie wioślarstwa odlatują do Pekinu

Janusz Kaźmierczak
Marek Kolbowicz w swojej bogatej kolekcji medalowej nie ma jeszcze olimpijskiego krążka.
Marek Kolbowicz w swojej bogatej kolekcji medalowej nie ma jeszcze olimpijskiego krążka. Andrzej Szkocki
Wioślarze ze Szczecina - Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski są najmocniejszymi kandydatami do medalu w Pekinie.

Polska czwórka podwójna to trzykrotni mistrzowie świata, którzy ponadto od wielu lat triumfowali na innych prestiżowych regatach. Pasmo zwycięstwo zostało przerwane dopiero w tym roku. Na czerwcowych zawodach Pucharu Świata w Lucernie przegrali z Amerykanami. Natomiast na zawodach tej samej rangi, w lipcu na torze Malta w Poznaniu, musieli uznać wyższość Włochów i Francuzów.

- Amerykanie istotnie błysnęli wielką formą i trochę nas zaskoczyli - mówi Marek Kolbowicz. - Oni wcześniej nigdzie nie startowali i przygotowywali się szczególnie do tej imprezy. Dla nas był to jeden z etapów cyklu przygotowawczego do igrzysk olimpijskich. Gdybyśmy byli w szczytowej formie to odrobienie 1 sekundy, tyle z nimi przegraliśmy, nie stanowiłoby żadnego problemu. Natomiast w Poznaniu wystąpiliśmy tylko dlatego, że regaty te odbywały się w naszym kraju. W innym przypadku na pewno nie doszłoby do tego startu - dodaje.

Dla Marka Kolbowicza udział w igrzyskach w Pekinie to czwarty olimpijski start. W Atlancie był dziewiąty, w Sydney szósty, a w Atenach czwarty. Nic więc dziwnego, że szczecinianin marzy jak chyba nikt o olimpijskim medalu. Byłoby to efektownym ukoronowaniem wspaniałej kariery.

Wczoraj nasza eksportowa osada zakończył 14-dniowe zgrupowanie w Wałczu.

- Pracowaliśmy bardzo mocno. Musieliśmy opływać nową łódkę. Na początku nie było łatwo, nie byliśmy zadowoleni. Dopiero w ostatnich trzech dniach odetchnęliśmy z ulgą. Wyznaczyliśmy sobie mały wyścig z ósemką. Wszystko funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku - mówi Kolbowicz.

Po dwóch dniach odpoczynku w domowych pieleszach wioślarze udają się do Warszawy gdzie w piątek, w Centrum Olimpijskim złożą ślubowanie.

- Oczywiście jeszcze zaliczmy trening, bo dzień bez treningu to dzień stracony - żartuje wioślarz szczecińskiego AZS.

W sobotę odlot do chińskiego Jongling. Czeka ich 11-godzinna podróż. Na miejscu, oddalonym o 1200 km od Pekinu, przez 10 dni reprezentacyjna czwórka będzie się aklimatyzować i szlifować formę.

Pierwszy olimpijski start wyznaczony jest na 10 sierpnia. Na pewno nie ostatni. Z niepokojem oczekiwać będziemy tego najważniejszego, w finale i Mazurka Dąbrowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński