- Gol strzelony Arkonii cieszył nie dlatego, że był pierwszy w roku, ale dlatego, że mam ich na koncie mało. Do tego doszła asysta, więc zacząłem robić liczby od początku przygotowań. Oby w lidze było tak samo - liczy Miłosz Przybecki, skrzydłowy Pogoni Szczecin.
Pomocnik trafił do klubu przed sezonem i nie wprowadził się dobrze. Grał regularnie, miał przebłyski, ale zbyt rzadko, by zapracować na wysoką ocenę. Na liście Portowów, którzy zdobyli pierwszego gola w roku towarzyszą Przybeckiemu tacy piłkarze jak Frączczak, Popara i Neumann. Trudno mówić o dobrej lub złej wróżbie z tym związanej.
- Zostawiliśmy za sobą to, co wydarzyło się w minionym roku. Wszystko dlatego, by zabrać się z czystymi głowami do pracy. Na sam początek przygotowań mieliśmy testy, później zagraliśmy sparing, na który trener nie przygotował jakichś wielkich założeń - nawiązał Przybecki go meczu wygranego 8:1 z Arkonią.
- Tak naprawdę mieliśmy pierwszy kontakt z piłką. Chcieliśmy postrzelać kilka bramek i tak się stało. Przeciwnik przeszkadzał dopóki miał się. Próbował grać nieźle, a nie tylko wybijać piłkę po autach, także szacunek dla Arkonii. Tak to powinno wyglądać.
Przybecki i spółka trenują obecnie na zgrupowaniu w Pogorzelicy, a w sobotę zagrają sparing z Mewą Resko. - Wykonujemy tu ciężką pracę, a później wylatujemy do Turcji, gdzie przyjdzie czas na szlifowanie formy czysto piłkarskiej. Już w lutym rozpoczynamy to, co kochamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?