Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miało być dobrze, a było jak zwykle. Kolejowa opowieść wigilijna

mdr
Dostaliśmy alarmującą informację od internauty o tym, jak sprawują się w czasie świąt Przewozy Regionalne w naszym regionie. Z zapowiedzi telewizyjnych przed świętami płynęło jedno wielkie przyrzekanie, że w tym roku będzie wszystko O.K. jak było, o tym poniżej.

- Syn mój mieszka i pracuje w Poznaniu - opowiada Waldemar Mroczek. - 24 grudnia jest jak wiadomo dniem pracy. Dzięki serwisowi www.pkp.pl dopasował połączenie, aby mógł wprawdzie późnym wieczorem, ale jednak zasiąść z nami do stołu wigilijnego. Niestety oficjalny serwis PKP SA okazał się nic nie znaczącym blogiem.

Syn pana Waldemara wyjechał z Poznania o godzinie 17.25 pociągiem TLK 18100. O godzinie 20.02 był w Szczecinie Dąbiu, skąd o 20.26 miał wyruszyć pociągiem nr 88339 do Świnoujścia. Wyszukując połączenia datę wpisał oczywiście 24 grudnia, a strona po raz ostatni aktualizowana była 23 grudnia.

- Okazało się, że tego pociągu nie ma - mówi pan Waldemar. - Pod numerem telefonu informacji kolejowej, wziętym z tejże strony, nr 22 19 436, pani poinformowała nas, że pociąg widnieje w rozkładzie, ale nie jest w stanie odpowiedzieć czy wyjechał ze Szczecina Głównego i podała numer do Szczecina. Stamtąd jeszcze inny do dyżurnego ruchu.

Pomińmy fakt, czy w ramach dobrego obyczaju lub zapowiadanych przez ministra Nowaka zmian ku lepszemu, pani powinna wziąć numer klienta i po wyjaśnieniu sprawy oddzwonić do niego.

- Pół godziny później, pod tym samym numerem usłyszałem, że ten pociąg nie istnieje - mówi zdenerwowany pan Waldemar. - Próbowałem to wyjaśnić i zadzwoniłem do dyżurnego ruchu w Szczecinie Głównym. Telefon odebrała kobieta. Ton i sposób rozmowy mógł budzić wiele do życzenia. Ta pani stwierdziła: "Tu nie informacja, nie wiem co pan ma przed oczami (chodziło o zapis na monitorze z oficjalnego serwisu PKP), ja kieruję ruchem, kto w ogóle mówi?

Na takie potraktowanie klienta pan Waldemar przedstawił się prosząc rozmówczynię o to samo. reakcją było ze strony owej pani dyżurnej odłożenie słuchawki.

Pociąg nie przyjechał. Syn pana Waldemara próbował dojechać do domu minibusem (według rozkładów było to możliwe), ale telefony firm milczały. Busy pod dworzec w Dąbiu nie podjeżdżały.

Następny pociąg do Świnoujścia odchodził o godzinie 4.32.

- Pasażer pozostawiony jest sam sobie na noc na dąbskim wygwizdowie w dwóch trzecich drogi - podsumowuje cała sytuację pan Waldemar. - Nikt nie przeprosił. W tej sytuacji nie pozostało synowi nic innego jak wrócić do Poznania. Ten pociąg na szczęście był, więc nie musiał korzystać z wigilijnego przywileju zabłąkanego wędrowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński