Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Matras: "Lubię, kiedy o mnie w ogóle nie piszą"

Łukasz Kasprzyk
Mateusz Matras (przy piłce) to pierwszy nabytek Pogoni latem.
Mateusz Matras (przy piłce) to pierwszy nabytek Pogoni latem. Sebastian Wołosz
Rozmowa z Mateuszem Matrasem, nowym zawodnikiem piłkarskiej Pogoni, który do Szczecina trafił z Piasta Gliwice.

- Kiedy pojawiła się oferta współpracy z Pogoni?

- Kilka dni przed opublikowaniem informacji o moim przejściu do nowego klubu. Menedżer przekazał mi, że wpłynęła oferta z Pogoni Szczecin. Usiedliśmy nad nią, doszliśmy do wniosku, że jest to dobra propozycja i warto z niej skorzystać. Później już została tylko formalność, czyli podpisanie umowy. Jeżeli dobrze pamiętam, było to dwa dni przed ostatnią kolejką sezonu.

- Co pan i menedżer biorą pod uwagę przy ocenie propozycji?

- Ja kieruję się na przykład tym, czy klub, od którego wyszła propozycja współpracy, może dać mi większe szanse rozwoju niż w poprzednim klubie. Pogoń jest na dziś na wyższym poziomie niż Piast Gliwice. Daje mi też szansę gry, co dla mnie jest najistotniejsze. Nie chciałbym znaleźć się w drużynie, w której nie widziałbym możliwości występów na boisku. Tu jest o co walczyć, bo cel klubu jest także wyższy niż w Gliwicach. Moje przejście to krok do przodu.

- Jeżeli popatrzymy na statystyki, to zobaczymy, że pana były klub osiągnął wyższe miejsce w lidze od momentu awansu do elity piłkarskiej.

- Osiągnęliśmy superwynik, 4. miejsce. Braliśmy udział w eliminacjach do Ligi Europy. Moje odczucie było jednak takie, że Pogoń idzie do przodu i stać ją na więcej niż teraz Piasta Gliwice.

- Czyli tamten wynik należy traktować jako jednorazowy, przypadkowy wystrzał?

- Nie, mieliśmy dobrą drużynę. Fajnie nam się gra układała, zdobywaliśmy punkty i w konsekwencji zdobyliśmy tak wysoką lokatę. Nie był to przypadek, ale jak na drużynę, którą wtedy mieliśmy, był to wynik maksymalny do osiągnięcia.

- Marcin Robak, który też grał w Piaście Gliwice, odgrywał jakąś rolę w pana transferze do Pogoni?

- Nie miał udziału. To była tylko moja decyzja. Dobrze, że Marcin był tutaj, kiedy przyjechałem do Szczecina, bo pokazywał mi gdzie co jest. Zapoznawał mnie z miejscem i zwyczajami panującymi w klubie. Taki miał udział.

- Kto kontaktował się z panem i przedstawiał wizję pana udziału w budowaniu zespołu?

- Po podpisaniu kontraktu rozmawiałem z trenerem Dariuszem Wdowczykiem. Powiedział mi mniej więcej, jaką rolę mi przypisuje i jakiego zawodnika we mnie widzi. Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw, pogadaliśmy. Dobra rozmowa na początek współpracy.

- Sympatyczny facet przez słuchawkę?

- Bardzo sympatyczny. Radiowy głos.

- A na boisku?

- Nie wiem, dopiero jesteśmy po pierwszym treningu (rozmowa została przeprowadzona w poniedziałek - dop. red.). Wszyscy mówią, że jest to świetny fachowiec i w porządku człowiek.

- Piłkarze publicznie zawsze mówią dobrze o trenerach. Mają do tego podstawy, kiedy jest dobra atmosfera w szatni albo regularnie występują. O swoim byłym trenerze Marcinie Broszu też ma pan dobre zdanie?

- Jak są wyniki, to jest atmosfera. Wtedy w klubie lepiej się pracuje. Wszyscy są dla siebie przyjaźni. Kiedy zaczyna brakować dobrych rezultatów, wkrada się nerwówka i jest jakaś taka gęsta atmosfera. Jeden na drugiego jest zły lub krzywo popatrzy. To jest normalne. Należy też powiedzieć, że atmosfera w dużym stopniu może zależeć od trenera. Czasami rozluźnia szatnię i wprowadza "dobrego ducha".

- W Gliwicach jest przynajmniej jeden czynnik in plus w porównaniu ze Szczecinem.

- Stadion.

- Dokładnie. Chociaż obiekt Piasta nie jest ikoną architektoniczną ani olbrzymem.

- Przynajmniej jest porządne zaplecze. Na warunki panujące w mieście i okolicy, czyli potencjał kibicowski, 10 000 miejsc jest optymalnym rozwiązaniem. Frekwencja pokazuje, że ciężko jest go zapełnić. Jeszcze przyjdzie pora, że kibice zaczną przychodzić na mecze Piasta liczniej.

- Czy pojawił się jakiś czynnik przeciwko podpisaniu umowy z Pogonią?

- Bałem się trochę wyjazdu z miejscowości, z której pochodzę. To moja pierwsza przeprowadzka i od razu tak daleko, około 600 kilometrów. To był jedyny minus, że tak daleko. Ale postanowiłem, że coś trzeba zmienić, usamodzielnić się i spróbować sił w innej drużynie.

- Przeprowadził się pan sam?

- Z wybranką, dziewczyną. Kończy semestr w Gliwicach i przeniesie się na szczeciński uniwersytet. Będziemy mieszkać razem.

- O jakie cele walczyć będzie drużyna w nowym sezonie? Prezesi mówią, że o ósemkę. Wychyli się pan przed szereg?

- Wiem jak to jest: apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kibice po rundzie zasadniczej liczyli, że drużyna będzie walczyła o puchary. Liga pokazuje, że jest trudno utrzymać formę przez cały sezon. Pogoń nie utrzymała pucharów do końca. Dobrze czy źle? Nie wiem. Gliwice miały puchary, a w następnym sezonie do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie.

- Kibice nie dowierzali w pewnym momencie trenerowi, który po rundzie zasadniczej powiedział, że Pogoń nie jest gotowa na grę w pucharach. Ostatecznie miał rację, ale może chciał zdjąć presję z zawodników?

- To, co trener mówi w szatni to inna sprawa. Kwestie wypowiadane do dziennikarzy nie są brane pod uwagę przez zespół tak jak to, co mówi się w obecności drużyny. Wypowiedzi medialne mogą czasami służyć do zdjęcia ciśnienia z zespołu. Inna kwestia to potocznie zwana "szydera" w szatni, kiedy ktoś coś chlapnie śmiesznego lub niepoważnego przed kamerami.

- Jest pan typem zawodnika, któremu zależy na tym, żeby być "ulubieńcem" publiczności, żeby kibice mówili o panu?

- Zdecydowanie nie. Lubię, kiedy o mnie w ogóle nie piszą. Ani na plus, ani na minus. Incognito przez miasto. Najważniejsze jest dobro zespołu, a nie indywidualna ocena.

- Indywidualności mogą się wybić.

- Tak, ale jak zespół będzie lepiej grał, to i wyższa będzie ocena indywidualna.

- Czego można życzyć panu i Pogoni?

- Mnie wywalczenia miejsca w pierwszym składzie, całej drużynie pierwszej ósemki, o którą będziemy niedługo walczyć. Każde miejsce wyżej będzie pozytywnym odczuciem.

Sylwetka nowego zawodnika Pogoni Szczecin

Mateusz Matras to piłkarz, który może grać jako defensywny pomocnik lub prawy obrońca. Ma 23 lata. Do momentu podpisania kontraktu z Pogonią Szczecin nie ruszał się z rodzinnego miasta. Grał najpierw w Gwarku Ornontowice, a od 2010 roku w Piaście Gliwice. W ekstraklasie rozegrał 52 spotkania, strzelił dwa gole. Statystyki ostatniego sezonu postawiły go na ostatnim miejscu podium w liczbie fauli popełnionych podczas trwania rozgrywek. Przekraczał przepisy aż 75 razy. Nie tylko statystyki "widzą" w Matrasie ostrego, zdecydowanego gracza. Kolega z byłej już drużyny, Jakub Szumski, w jednej z ankiet odpowiedział, że do MMA z zespołu wysłałby właśnie Mateusza Matrasa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński