MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Liceum znów będzie elitarne? Rozmowa Pawłem Bartnikiem

Ynona Husaim-Sobecka
Ynona Husaim-Sobecka
Paweł Bartnik, były wicekurator i kurator zachodniopomorski. Były wiceprezydent Szczecina odpowiedzialny za sprawy społeczne. Obecnie radny i szef klubu Platformy Obywatelskiej.
Paweł Bartnik, były wicekurator i kurator zachodniopomorski. Były wiceprezydent Szczecina odpowiedzialny za sprawy społeczne. Obecnie radny i szef klubu Platformy Obywatelskiej. Sebastian Wołosz
Paweł Bartnik: Po raz pierwszy po 1945 roku wprowadzamy zmianę, która ogranicza system nauki.

- Czy gimnazja trzeba zlikwidować?
- W dyskusji o reformie oświaty trzeba wrócić do początku, czyli przypomnieć, dlaczego powstały gimnazja. Wymyślono je po to, by wyrównać szanse uczniów mieszkających na wsiach, w małych miasteczkach, a także na obrzeżach wielkich miast. Na początku swojej kariery zawodowej, a było to w latach 80-tych, pracowałem na wsi i spora cześć moich uczniów kończyła swoją edukację na poziomie 8-klasowej szkoły podstawowej. Rodzice i ci młodzi ludzie nie mieli aspiracji, by kształcić się dalej. Jeżeli ktoś z klasy 10-osobowej kontynuował naukę w szkole z maturą, np. w technikum rolniczym, to był wielki sukces. Wprowadzenie gimnazjum tym ludziom wydłużyło edukację o rok. Zamiast 8 klas, było 9 klas. Powiększyliśmy kształcenie ogólne wszystkim uczniom w Polsce. Drugim efektem wprowadzenia gimnazjów było upowszechnienie nauczania ogólnego. Kiedy po raz pierwszy zostałem wicekuratorem, a było to już w latach 90-tych, w liceum uczyło się 25 proc. populacji. To były szkoły elitarne. Większość kształciła się w szkołach zawodowych, trochę uczniów w technikach i bardzo niewiele w liceach ogólnokształcących. Klasa robotnicza miała być podstawą systemu, który funkcjonował. Dzisiaj 50 procent młodych ludzi chodzi do szkoły ogólnokształcącej, która kończy się maturą. Do szkoły zasadniczej zawodowej w Szczecinie uczęszcza kilka procent, reszta to są technika i licea zawodowe. Jest pytanie: czy mamy wrócić do dawnego poziomu, czyli 25 procent osób z maturą?

- Wiceminister edukacji w rozmowie z Głosem stwierdził, że gimnazja, które miały wyrównywać szanse uczniów, nie spełniły tego zadania. W dużych miastach powstały elitarne gimnazja, a na obrzeżach miast i małych miejscowościach dalej funkcjonują słabe szkoły.
- To, że szkoły trzeba reformować i poprawiać, nie ulega wątpliwości. Nie oznacza to, że od razu trzeba niszczyć cały system. Nie zgadzam się z tezą, że gimnazja się nie udały. Gimnazja były dobrym pomysłem. Badanie PISA, czyli międzynarodowe badanie jakości kształcenia, wskazuje, że na początku wieku byliśmy - używając języka sportowego - w pierwszej eliminacji mistrzostw Europy. Dzisiaj jesteśmy finalistami, nawet nie tylko w Europie, ale na świecie. Przed nami są tylko Chińczycy i Koreańczycy, a za nami Finlandia, która niedawno była dla nas marzeniem. Stworzenie systemu, który nas doprowadził do takiej pozycji, musi być brane pod uwagę, nie można go bagatelizować. Trzeba zapytać, czy cofamy się do lat 80-tych i wracamy do szkolenia zawodowego? A trzeba pamiętać, że szkoły zawodowe są, tylko młodzi ludzie nie chcą ich wybierać.

- Minister edukacji twierdzi, że 80 procent rodziców chce, by ich dzieci skończyły studia wyższe.
- To przecież dobrze. Jako radni komisji edukacji mieliśmy spotkanie z dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy i pytaliśmy, kto ma problem ze zdobyciem pracy, a kto nie. Okazuje się, że im bardziej wykształcona osoba, tym ma większe możliwości zatrudnienia. Nawet, jeżeli ta praca nie jest taka, jak by sobie wymarzył. Pracodawcy wolą zatrudnić kogoś z maturą, bo albo już mają oni pewne umiejętności, albo są w stanie szybko je przyswoić. To nie jest tak, że rodzicom ktoś namieszał w głowach. Po prostu taki jest świat. Trzeba być mądrym i wykształconym, a nie głupim.

- PiS twierdzi, że reforma Handkego zamordowała licea. Gimnazja w ciągu 3 lat nie są w stanie zrealizować programu i jego cześć została przeniesiona do I klasy liceum.
- Faktem jest, że nauczyciele i dyrektorzy liceum podnosili problem z podstawą programową w liceum i przygotowaniem do matury. Trzeba to poprawić. Czy to jednak wymagało aż zmiany systemu i likwidacji gimnazjów? Może wystarczyło zmienić podstawę programową? A może trzeba było zmienić to na system 4 - 4 - 4, czyli 4 lata podstawówki, 4 lata gimnazjum i 4 lata liceum? Byłoby to mniej bolesne. Po raz pierwszy w historii od 1945 roku wprowadzimy zmianę, która polega na ograniczaniu systemu nauki. Do tej pory zawsze do niego dodawaliśmy kolejny element. Od 1945 roku, kiedy budowano system edukacji dodawano kolejne klasy: w 1961 roku Gomułka do 7-klasowej szkoły podstawowej dołożył 8-klasę. Później Handke dołożył gimnazjum, czyli tak naprawdę 9-klasę. A teraz się wyrzuca całe gimnazjum i o rok skraca nauczanie.

- Absolwenci szkół branżowych nie będą mieli szansy na skończenie w przyszłości studiów wyższych. Mogą zrobić co najwyżej licencjat. To postawienie szlabanu na możliwość kształcenia dalej.
- To jest bardzo ważny problem i uważam, że ministerstwo powinno jeszcze raz przemyśleć sprawę. Nie można wprowadzać młodego człowieka w ślepy zaułek. Jeżeli w wieku 15 lat wybierze szkołę branżową, będzie mógł zrobić tylko maturę branżową, która daje mu szansę skończenia szkoły zawodowej wyższej. To będzie licencjat, ale nie taki, jaki znamy obecnie. Jeżeli będzie chciał kształcić się dalej, będzie musiał wrócić do liceum ogólnokształcącego, gdzie zrobi maturę. Dla dorosłego już przecież człowieka, może to być trudne. Uważam, że najbardziej uratują się technika, które nie zamykają drogi do dalszego kształcenia.

- Ustawy będą gotowe jesienią. Samorządy będą miałby bardzo mało czasu na przygotowanie się do reformy. Sieć szkół musi być gotowa do lutego, bo w marcu rozpoczyna się nabór. Wiadomo też, że ministerstwo nie da na to ani złotówki. Zdążycie?
- Na szczęście w Szczecinie przeprowadzono wstępną analizę i policzono przypuszczalne koszty zmian i ustalono harmonogram. Wynika z niego, że podstawowe dokumenty prawne powinny być znane w październiku. Samorząd w listopadzie musi wyznaczyć nowe obwody szkolne. To nie jest łatwa operacja. Nie można tego po prostu narysować na mapie miasta. Trzeba to wynegocjować z mieszkańcami, szkołami, nauczycielami. To wymaga czasu. Trzeba potem zaplanować jakieś inwestycje. W budynkach gimnazjalnych, w którym ma być szkoła podstawowa, trzeba choćby łazienki przebudować. W 4 byłych gimnazjach nie ma stołówek. Trzeba od nowa kupić sprzęt. Należy wyposażyć pracownie, bo obecnie w podstawówkach nie ma fizyki, chemii. To są kolejne koszty. W sumie wszystkie koszty to 36 mln złotych. To może być i więcej, i mniej. W lutym trzeba będzie podjąć ponad 100 uchwał o likwidacji szkół i ponad 100 powołujących nowe szkoły.

- To nie PiS zwalnia nauczycieli tylko demografia - twierdzi ministerstwo. Duża część nauczycieli straci pracę i zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie jest jedna, albo dwie szkoły, nie zajdzie nowej. Jaka to może być skala?
- Nikt nie wie, jak dużo nauczycieli straci pracę. Można jednak przypuszczać, że dyrektor szkoły podstawowej ucieszy się, że będzie miał więcej uczniów, ale niekoniecznie chce mieć więcej nauczycieli. Będzie miał po prostu godziny dla swojej kadry. Nie można nauczycieli wyrzucić po prostu na bruk. Skoro w górnictwie zrobiono programy osłonowe, to należałoby przygotować takie propozycje także dla nauczycieli. Może jakieś programy, które pomogą uzyskać nowe kwalifikacje? Następnym dużym problemem są pracownicy administracji. Oni też stracą prace.

- W Szczecinie dużo szkół zniknie?
- Tego nikt nie jest w stanie teraz powiedzieć. Dyskusja jeszcze przed nami. Problem będzie na Warszewie, bo obecna szkoła już pęka w szwach. Część uczniów trzeba będzie przenieść do szkoły przy u. Przyjaciół Żołnierza, część do budynku przy ul. Wojciechowskiego. Jest wyznaczony teren pod budowę nowej podstawówki, ale tego się w rok nie załatwi.

- Wszyscy dyrektorzy szkół stracą stanowiska?
- Na razie nikt nie chce powiedzieć, co z dyrektorami szkół. To, że dyrektorzy gimnazjum stracą posadę, wydaje się oczywiste. Przestaną one przecież istnieć. Co ze szkołami podstawowymi, które staną się szkołami powszechnymi? To nie wiadomo. Co z dyrektorami liceów, które teraz są szkołami ponadgimnazjalnymi, a staną się szkołami ponadpodstawowymi? Prawdopodobnie będziemy mieli w przyszłym roku prawie 200 konkursów. W tej chwili wzrosło znaczenie kuratora oświaty, który będzie miał większy głos decydujący przy wyborach nowych dyrektorów. Nie wiem, jaki będzie tego efekt.

- Jak w 1999 roku wdrażano reformę Handkego?
- Świat się zmienia i oświata powinna się zmieniać. Wtedy liczba szkoleń, spotkań, rad pedagogicznych, dyskusji była ogromna. Mieliśmy mnóstwo materiałów, do szkół dochodziły co miesiąc specjalne zeszyty, w których wyjaśniano kolejne etapy reformy. Nauczyciele już na początku otrzymali pomarańczową książkę, w której wszystkie zasady były pokazane. Każdy mógł się z nią zapoznać. Teraz nie ma takiej społecznej dyskusji. Szkoła to specyficzne miejsce. Ważne dla rodziców, dzieci, nauczycieli, pracowników oświaty. Każda zmiana wymaga czasu i dyskusji. Jasnego pokazania co chcemy osiągnąć i jakimi metodami. Reforma Handkego po 3 latach rozmów była popierana przez 72 procent społeczeństwa! Dzisiaj wiadomo tylko tyle, ile można przeczytać w gazetach, poza tym ogłoszenie jej w lipcu, kiedy są wakacje, nie jest najlepszym pomysłem.

- Da się reformę przeprowadzić w pół roku?
- Powinniśmy mieć czas na dyskusje, uzyskanie poparcia społecznego wprowadzenie programów pilotażowych. Tak się powinno wprowadzać reformy. Teraz jest to operacja na żywym organizmie.

Zobacz też:
MEN zapowiada likwidację gimnazjów. Ma też wrócić 4-letnie liceum

Polecamy na gs24.pl:

Woodstock 2016 na zdjęciach: Piękne dziewczyny, uczestnicy f...

Gs24.pl

Polecamy na gs24.pl:

Woodstock 2016 na zdjęciach: Piękne dziewczyny, uczestnicy f...

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński