Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz z Gryfina przed sądem. Prokuratura: Uderzył 14-letkę. "Ja nie krzywdzę dzieci"

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
freeimages.com
Henryk K. odpowiada za naruszenie nietykalności 14-letniej dziewczynki i 7-letniego chłopca.

Na czwartkowej rozprawie przedstawił wersję odmienną od ustaleń prokuratury.

Proces ruszył w czwartek przed sądem w Gryfinie. Według prokuratury ksiądz Henryk K. uderzył dwukrotnie 14-letnią dziewczynkę ręką w głowę oraz szarpał za przedramię 7-letniego chłopca. Chłopiec doznał lekkiego skaleczenia i otarć naskórka o kamienie.

Według portalu igryfino.pl, Henryk K. nie przyznaje się do winy.

- Na mszy było bardzo dużo ludzi. W zakrystii usłyszałem bardzo głośne zachowanie małych dzieci. Widziałem jak skaczą na filary. Zwróciłem im uwagę i się uspokoili. Ale po mszy widziałem jak dzieci siedzą na krawężniku budowanej drogi. Jeden z chłopców brał kamyczki z maty, gdzie były sadzone kwiaty i rzucał je na drogę. Nie reagował na moje uwagi. Wziąłem go za rękę, ale nie szarpałem. To przecież małe dziecko było. Powiedziałem, aby te kamyki pozbierał - wyjaśniał.

Skarżył się, że ciągle musi czyścić ściany kościoła, bo wierni je brudzą. Sędzia zwróciła mu uwagę, aby mówił na temat sprawy.
Na pierwszej rozprawie sąd przesłuchał pięciu świadków.

- Byłam z wnukiem na mszy świętej dla dzieci. Ksiądz zwrócił uwagę chłopcom, aby zachowywali się spokojnie. Stali przed wyłożonym kamyczkami terenem. Dzieci się tam bawiły tymi kamyczkami, przerzucali je z ręki do ręki. Nadszedł ksiądz i mojego wnuka złapał za rękę i tak o te kamyczki potarmosił. Dokładnie tego nie pamiętam, ale dziecko się skaleczyło. Ja krzyknęłam co ksiądz robi, dzieci się nie bije - mówiła.

Świadkiem była też matka chłopca.

- Ksiądz złapał energicznie jego rękę na wysokości przedramienia i wykonywał ruchy jakby dziecko miało te kamienie zamiatać. Ksiądz odszedł bez słowa. Dziecko pozostawił w totalnym szoku - mówiła.

Grozi rok ograniczenia wolności.

O sprawie uderzenia dziewczynki pisaliśmy tu:

Nie ma chyba bandyty, który nie miałby swojego pseudonimu. Niektóre brzmią groźnie, inne intrygująco, a jeszcze inne śmiesznie. Przestępcy są z nich chyba dumni, bo do protokołu przesłuchania zawsze podają jak na nich wołają koledzy. Często pseudonimy pochodzą od nazwiska, ale nie zawsze. Oto przegląd pseudonimów przestępców z naszego regionu.Zobacz więcej >>>

Oczko, Scarface... Skąd się biorą pseudonimy przestępców? [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński